[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jako uczeń przybiera za nazwiskonazwę swojego Domu, a następnie pije rozcieńczone wino i ceremonialnie zjadazłamany pierniczek na uroczystości, w której biorą udział wszyscy adepci.Mnie to nie było dane.Zamiast tego zostałam posłana do salonu duejny, gdzie uklękłam abeyantena poduszce.Czekał na mnie Anafiel Delaunay z duejną i jej zastępcą Jarethem.Duejną postarzała się i stała się bardziej zgryzliwa.Zerkając spod opuszczonychrzęs, zauważyłam, że gdy podnosiła dokumenty, drżała jej ręka, pokryta siatkąniebieskawych żyłek. Wszystko się zgadza powiedział Jareth, uspokajająco poklepując jej dłoń.Rzucił zniecierpliwione spojrzenie w stronę drzwi, gdzie kanclerz Domu czekałz oficjalną pieczęcią gildii. Musisz tylko podpisać, a Fedra odejdzie z panemDelaunayem. Powinnam zażądać więcej! powiedziała gderliwie duejną, głośniej niżzamierzała, jak często bywa u starszych osób.Anafiel Delaunay położył rękę namojej głowie i pogładził loki.Odważyłam się podnieść wzrok i zobaczyłam, żeuśmiecha się krzepiąco.Duejną drżącą ręką złożyła podpis, a kanclerz przysunąłsię ze świeczką i lakiem.Przybił na dokumentach oficjalną pieczęć, którapoświadczała, że transakcja została przeprowadzona zgodnie z prawem GildiiSług Naamy. I po krzyku. Jareth skłonił się ze złożonymi dłońmi, czubkami palcówdotykając ust.W owym czasie z byłe powodu tryskał wesołością, u podłożaktórej leżało przekonanie, że już niedługo obejmie urząd duejną Domu Cereusa. Niech Naama błogosławi twojemu przedsięwzięciu, panie Delaunay.Byłonam bardzo miło. Cała przyjemność po mojej stronie odparł Delaunay lekkim tonem,odwzajemniając ukłon, choć nie jak równemu sobie. Miriam, życzę ci zdrowia rzekł do duejny, poważniejąc. Ba. Nie zwracając na niego uwagi, przywołała mnie ruchem dłoni.Fedro. Podniosłam się z gracją, jak mnie nauczono, i uklękłam przy jej fotelu.Nagle opadł mnie strach, że wszystko odwoła.Ale jej sucha, drobna rękapogładziła mnie po policzku, a oczy, nie mniej stalowe za przysłaniającym jebielmem, znalazły moją twarz. Powinnam zażądać więcej powtórzyła niemalżyczliwie.Podobno pieniądze są jedną z nielicznych przyjemności, które nieprzemijają, i zrozumiałam, że na przekór wszystkiemu było to z jej strony swegorodzaju błogosławieństwo.Z wielką czułością pomyślałam o tej kobiecie, któraprzygarnęła mnie, gdy rodzona matka postanowiła się mnie pozbyć, i schyliłamgłowę, poddając się pieszczocie jej dłoni. Fedro powiedział łagodnie Delaunay, a ja przypomniałam sobie, że mamjuż nowego pana, i wstałam posłusznie.Delaunay uśmiechnął się uprzejmie doJaretha. Każ zanieść jej rzeczy do mojego powozu.Jareth skłonił się.Tak oto opuściłam Dom Cereusa i Dwór Nocy, w którym się urodziłam.Na dziedzińcu czekała elegancka dwukółka zaprzężona w cztery urodziwe,pełnokrwiste gniadosze.Adept przyniósł rzeczy, które mogłam nazwać swoimi czyli prawie nic a stangret utknął je za pudłem powozu.Delaunay wsiadł pierwszy i poklepał aksamitną poduszkę, wskazując mimiejsce.Przez okno machnął ręką stangretowi, a gdy konie ruszyły z kopyta,usadowił się wygodnie i częściowo zaciągnął zasłonki.Sama nie wiem, czego się spodziewałam.Siedziałam jak na szpilkach, czekając i zastanawiając się.Nic się nie działo.Delaunay nie zwracał na mnie uwagi, nucąc pod nosem iwyglądając przez przysłonięte okno.Po jakimś czasie zmęczyło mnie toczekanie nie wiadomo na co i przysunęłam się do okna po mojej stronie,odchylając zasłonkę.We wczesnym dzieciństwie zjezdziłam kawał świata, ale od czwartego rokużycia nie byłam dalej niż w Progu Nocy.Przesuwający się za oknem widokMiasta Elui sprawił mi dużą przyjemność.Ulice lśniły czystością, parki byłygotowe na przyjęcie wiosny, a domy i świątynie radośnie pięły się ku niebu.Wjechaliśmy na most i moje serce zaśpiewało z radości, gdy ujrzałam jasneżagle statków handlowych.Znalezliśmy się w eleganckiej dzielnicy, niedaleko pałacu, choć naprzedmieściach.Przez wąską bramę wjechaliśmy na niewielki dziedziniec.Stangret zatrzymał konie i zsunął się z kozła, żeby otworzyć drzwiczki.Delaunay wysiadł, a ja się zawahałam, niepewnie patrząc nad jego ramieniem naskromną, ale elegancką rezydencję miejską
[ Pobierz całość w formacie PDF ]