[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.N.58Po kilkunastoletnim pobycie w jednej z najświetniejszych stolic Europy, kolega mój, gdymiejsce miał opuszczać i skoro już wszystko do podróży przygotowanym było, rzekł do mnie: Oto będę miał teraz nieco swobodnego zupełnie czasu, zechciej przeto o stosownej godzinieczekać mię jutro w małym parku przed budynkiem głównej Biblioteki a ja będę się starałnadbiegnąć z jednej C z y t e l n i (cabinet de lecture), gdzie mam jeszcze z kimś spotkać sięi na papiery potrzebne okiem rzucić po czym zajdziemy też zobaczyć Bibliotekę.inaczejprzecie wyjechać nie godziłoby się!.W słowach tych, zupełnie naturalnych, cóż usłyszał każdy obecny i wszelki spółczesny? aco usłyszałby milczący przez lat parę Pitagorejczyk?.w tychże samych, mówię, wyrazach,które wszelako wystarcza, cokolwieczek odmiennym wygłosić nastrojem, ażebyś się pioru-nującą stawszy satyrą cały przedstawiły obraz błędu i nieszczęścia głębokiego naszej wiedzy iza nią idącej cywilizacji?Toteż prostym i logicznym następstwem stało się, że kolega mój nie dopisał i spóznił się.Oczekiwałem go spokojnie w przyjemnym cieniu bukszpanów, patrząc na maleńkiedziecko złotowłose, bawiące się kamyczkami z piasku wygrzebywanymi ze starannością nie-przerwaną.Skoro zaś oczekiwany wreszcie nadbiegł, już zaledwo wystarczyło nam czasu na obejściewokoło gmachu Biblioteki i na architektoniczne uznanie jego zalet.Otóż! mówiło się sko-ro spojrzymy na te szerokie i rozszerzające się jeszcze bardziej masy pełnego muru, a spoj-rzymy ze stanowiska starożytnych literatur, czyli, że tak rzekę, kilku ksiąg sanskryckich izendyjskich, kilkudziesięciu greckich i rzymskich, i hebrajskiej j e d n e j i j e d y n e j.zaiste, że sama się myśl, beznakłonnie ku temu, zapytuje, jeżeli nie: na czym skończyć ma tanasza literacka płodność? to: na czym ona zatrzyma się i w co się odrodzi?Będzież potrzeba, ażeby być jako tako z gruba oczytanym, tyle pierw oczu sterać, ile ichzaniepodziewa w księgach swoich mandaryn chiński do ostatecznego egzaminu przygotowu-jący się?!Dziś gdy jeżeli gdzie na przykład dziewięćset periodycznych pism wychodzi, to oneżdziewięćset dzienników daje tyleż romansów i powieści we feuille-tonach, a przeto samychjuż romansów dziewięćset na rok, coś jakoby trzy na dzień, spotyka się.i to jeszcze w jed-nym tylko kraju Europy i w jednej ze stolic!Dopowiedzieć co rychlej przynależy, że to zawsze jeden tylko romans, ów ostatni, ówi n t e r e s u j ą c y r o m a n s o b c h o d z i ć w i n i e n, ów, co obchodzi wszystkich, i żeto zawsze jedna tylko broszura, owa ostatnia, owa, która to zainteresowała wszystkich, ta jesttylko obowiązującą.I że nawet nie czytać można innych, a jednak być człowiekiem.38Tymczasem niefortunnie rzucone i wdeptane w śmiecie osobistości moralnie zaniedbane,przy bladej świeczce, z trudem zakupionej, czytywać będą na dorywczo wpadłych im w ręcedrukach to, co przypadek sam im nastręczył i w oczy cisnął przy zbytkowaniu i rozpuścieumysłowej szczęśliwszych śmiertelników.I udarty jakiś kawałek papieru drukowanego,świecić będzie tym chciwym rozwinięcia umysłowego oczom i sercom.Atoli jak, według chińskiej kary-godności, wybiera kat z podanego mu kosza pełnego no-żów ten lub ów nóż trafem w rękę jego wpadający, a noszący na sobie napis: u c h o, n o s, ok o, s e r c e.i wedle takowego to napisu zakrwawia go na członkach skazanego; tak nie-szczęśliwy ów a chętny ukształcenia umysł, tułając się za b e z-c e l n i e i b e z -s z38Czytelnictwo opieszałe bywa naglonym napisami wykrzyknikowymi na rogach ulic: C z y t a j c i e t o at o! , przy czym rodzaj ręki, z palcem wskazującym ów nakaz, w rysunku kolosalnym.rodzaj p i ę ś c i ści-śniętej. C z y t a j c i e ż!! t e n a l b o ó w n o w y r o m a n s!" C.N
[ Pobierz całość w formacie PDF ]