[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet nie spostrzegli, kiedy nadszedł szybki, tropikalny zmierzch.Piemur, przeklinając pod nosem nieuniknioną przerwę w pracy, biegał wokół pokoju otwierając kosze z żarami.Ale żary nie oświetlały ekranu pod właściwym kątem, więc, nadal klnąc, ustawił inaczej krzesło.Benelek poszedł za jego przykładem nie odrywając jednej ręki od klawiatury.Jancis i Jaxom, siedzący pod właściwym kątem, kontynuowali lekcję.- Kto tu jest? - dobiegł z korytarza głos Lessy.Otworzyła drzwi i wetknęła głowę do środka.- Ach, tu siedzicie.Jaxomie, Mistrz Oldive znowu potrzebuje ciebie i Rutha, a ja sądzę, że już najwyższy czas, abyś odpoczął.Twoje oczy wyglądają jak wypalone dziury.Pozostali też nie wyglądają lepiej.Benelek tylko na chwilę oderwał wzrok od ekranu.- To nie jest odpowiednia pora, aby przerwać pracę, Władczyni Weyru.- To jest odpowiednia pora, Benelku - odparła nie znoszącym sprzeciwu tonem.- Ależ, Władczyni Weyru, muszę przyswoić sobie te wszystkie nowe terminy i umieć.- Siwsp! - Lessa podniosła głos.- Czy możesz to wyłączyć? Twoi uczniowie są zbyt pracowici.Oczywiście to bardzo chwalebne, ale przyda im się dobry nocny wypoczynek.- Nie zapamiętałem.- krzyknął Benelek, rozpościerając ręce, pełen najwyższej urazy.Z przerażeniem zobaczył, że ekran pociemniał, a maszyna nie reaguje na jego komendy.- Twój zapis został zapamiętany - zapewnił go głos Siwspa.- Pracowałeś przez cały dzień bez chwili przerwy, Czeladniku Benelku.Nawet maszyny muszą od czasu do czasu odnawiać zasoby energii.Twoje ciało może być uznane za miękką maszynę, która często potrzebuje nowego paliwa.Zjedzcie i odpocznijcie, a jutro powróćcie z nowymi siłami.Przez chwilę wydawało się, że Benelek zaprotestuje.Potem westchnął i odepchnął się od stołu, nad którym pochylał się od tak wielu godzin.Uśmiechnął się nieprzytomnie do Lessy.- Zjem i odpocznę.A jutro znowu zacznę.Ale jest tyle do nauczenia się, o tyle więcej, niż sobie wyobrażałem.- Rzeczywiście, to prawda - potwierdził Mistrz Oldive wyłaniając się z pokoju Siwspa.W jednej ręce ściskał gruby plik papierów, w drugiej niósł tornister.W oszołomieniu powiódł wzrokiem po obecnych.- O tyle więcej, niż marzyłem.- A potem westchnął z wielką satysfakcją, unosząc notatki w górę.- Ale to dobry początek.Bardzo dobry początek.- Wypij trochę klahu zanim Jaxom cię zabierze, Mistrzu Oldive - zaproponowała Lessa.Ujęła uzdrowiciela mocno za ramię i kiwnęła na Jancis i Jaxoma, żeby odebrali mu bagaż.Oldive z chęcią pozbył się tornistra, ale plik kartek przycisnął do piersi.- Pozwól mi je przynajmniej uporządkować, Mistrzu Oldive - poprosiła Jancis.- Nie zrobię bałaganu.- Nic by się nie stało - odparł Oldive machając ze zmęczeniem dłonią.- Są ponumerowane i podzielone na kategorie.- Jancis jednak musiała delikatnie odgiąć jego długie palce.- Nauczyłem się tak wiele, tak wiele - zamruczał uśmiechając się z zachwytem, gdy Lessa prowadziła go korytarzem.Inni udali się w ich ślady, nagle zdając sobie sprawę z własnego zmęczenia.Jaxomie, spędziłeś tam sześć godzin, więc lepiej coś zjedz, bo inaczej Sharra będzie miała do mnie pretensję, powiedział Ruth.Jesteś bardzo zmęczony.- Och, tak, jestem naprawdę zmęczony.- Jaxom zastanawiał się, czy klah wystarczy, aby go pobudzić.- Czy teraz nasza kolej? - zapytał Terry, wychodząc wraz z innymi pełnymi zapału czeladnikami zza rogu korytarza.Kiedy Lessa skinęła głową, popędził truchtem za innymi.Ich energia wydała się Jaxomowi wręcz nieprzyzwoita.Nikt nie ma prawa być tak żywotny pod koniec dnia.Poznał po ich supłach na ramionach, że pochodzą z Tilleku, daleko na zachodzie.Różnica czasu powodowała, że dla nich było jeszcze wcześnie.Westchnął.Lessa usadowiła Mistrza Oldive’a na krześle przy stole i kazała służącym podać klah, półmiski pieczonego mięsa i bulwy.Nigdy jeszcze tak prosty posiłek nie pachniał Jaxomowi aż tak apetycznie.Jadł prawie bez gryzienia, a kiedy zaoferowano mu dokładkę, nałożył sobie drugie tyle.Na policzki Mistrza Oldive’a w miarę, jak pochłaniał swoją wielką porcję, zaczęły powracać kolory.Benelek jadł z zacięciem, oczy utkwił gdzieś w oddali, a czasami kiwał głową, jakby aprobując swoje rozważania.Jaxom był zbyt wyczerpany, by myśleć.Zdecydował, że pomyśli znów jutro rano.Sharra zrozumie.Miał nadzieję, że Brand też nie będzie miał do niego pretensji, bo znowu będzie musiał zostawić swojego Zarządcę samego z problemami kierowania Warownią Ruatha.Ale Brand nigdy nie miał nic przeciwko temu.Jednak Lytol mógłby się obrazić, ale oczywiście Mistrz Robinton wyjaśni staremu wychowawcy Jaxoma znaczenie pracy ze Siwspem.- Muszę przesłać wiadomość do tego młodego czeladnika u Wansora - powiedział Oldive Lessie.Na jego długiej twarzy malował się entuzjazm.- Potrzebuję aparatu podobnego do tego, który został znaleziony w Weyrze Benden.Powiększy obraz krwi i tkanki tak, że będziemy mogli rozpoznać infekcję powodującą chorobę.- Sięgnął po uporządkowany stosik, który Jancis ułożyła z jego papierów, i zaczął go przeglądać.- Siwsp mówi, że mikroskop jest niezbędny do udoskonalenia diagnozy, a nawet metod leczenia.Poinformował mnie również, jak przeprowadzać inne konieczne badania.- Mikroskop? - spytała Lessa pobłażliwie.Miała dobrą opinię o Mistrzu Uzdrowicielu, który niedawno przysłał do niej kobietę z cudownym talentem leczenia nawet najbardziej uszkodzonych smoczych skrzydeł i bolesnych Pobrużdżeń Nicią.- Tak to nazwał.- Oldive położył rękę na czole.- Siwsp wepchnął dziś tak wiele w moją biedną głowę, że zastanawiam się, czy pamiętam własne imię.- Nazywasz się Oldive - Piemur pospieszył mu złośliwie z pomocą.Przewrócił oczami na widok gniewnego spojrzenia Lessy, ale przycichł, gdy Jancis szturchnęła go w bok.Kiedy skończyli posiłek, Jaxom zaoferował gotowość przewiezienia Mistrza Oldive’a do domu.- Och, nie, Jaxomie, chciałbym udać się wprost do Ruathy.Mam informacje dla Sharry.- Twarz uzdrowiciela rozjaśniła się w pełnym zadowolenia uśmiechu.- Siwsp zna lekarstwo dla jej chorych? - ucieszył się Jaxom.Mistrz Oldive kiwnął w stronę swojej torby.- Lekarstwo? Jeszcze nie wiem.Ale poradził mi, jakie badania przeprowadzić, i jak doraźnie ulżyć chorym.- Westchnął.- Ileż to wiedzy medycznej utraciliśmy! Siwsp oczywiście zachowuje się bardzo uprzejmie, ale widziałem jego zdumienie, gdy się zorientował, że nie znamy chirurgii.Jednakże, bardzo chwalił nasze środki prewencyjne i techniki niechirurgiczne.Och.- Wykonał ręką gest pełen zmęczenia.- Mógłbym mówić i mówić.- Uśmiechnął się skromnie.- Kogo mam prosić o dodatkowy czas z Siwspem? Wielu mistrzów i czeladników mogłoby sporo zyskać na takich konsultacjach.Lessa podniosła wzrok na zmęczonego F’lara, który stanął w drzwiach.- Nie pomyślałem o przydzielaniu czasu Siwspa - mruknął Przywódca Weyru wzruszając ramionami.- Gdy tylko zdołamy podłączyć indywidualne stanowiska - powiedział Piemur - uzyskamy kolejne cztery połączenia z Siwspem.- Cech Uzdrowicieli powinien mieć pierwszeństwo - dodała Lessa rozcierając dłońmi zmęczoną twarz.- Przecież to będą konsole do nauki - żachnął się Benelek, patrząc spode łba.- Owszem - zastanawiał się Piemur na głos.- Ale skoro dają dostęp do Siwspa, można ich używać także w innych celach.Przynajmniej tak mi się wydaje.- Jesteś harfiarzem, a nie czeladnikiem mechanikiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]