[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwa Obroty temu musiała przejąć nauczanie, gdyż ręce Petirona na skutek choroby kciuków stały się kalekie.Kiedy Petiron ku jej wielkiemu żalowi umarł, przejęła nauczanie, ponieważ Yanus zdawał sobie sprawę, że zgodnie z wymaganiami Weyru nie wolno zaniedbać edukacji najmłodszych, a Menolly jako jedyną w Warowni można było zwolnić z obowiązku połowów.- Jasne - rzekł Domick - a kiedy zraniłaś rękę?- Och, przybył nowy harfiarz, Elgion, więc.nie wymagano ode mnie, żebym grała.A poza tym - podniosła dłoń tytułem wyjaśnienia - uważano, że już nigdy nie będę w stanie grać.Z początku nie zwróciła uwagi na ciszę, która zapadła.Pochyliła głowę i patrzyła na swoją dłoń, potarła bliznę kciukiem.Intensywna gra sprawiła, że ból się odnowił.- Gdy Petiron był tutaj, nikt nie dorównywał mu jako nauczycielowi - powiedział mistrz Domick spokojnym głosem.- Miałem szczęście być jednym z jego uczniów.Nie musisz wstydzić się swojej gry.- Ani radości, jaką daje ci muzyka - rzekł Sebell bez cienia uśmiechu w oczach.“Radość, jaką daje muzyka!" Jak dobrze to wyraził.Skąd mógł wiedzieć?- Teraz, skoro jesteś już w siedzibie Cechu Harfiarzy, Menolly - co odpowiadałoby ci najbardziej? – zapytał mistrz Domick tonem tak obojętnym, tak neutralnym, że Menolly nie mogła się domyślić, jakiej odpowiedzi oczekiwał.“Radość, jaką daje muzyka", cóż o tym mogła powiedzieć? Jak dać wyraz tej radości? Czy pisząc pieśni, których potrzebował Mistrz Robinton? Ale czego on właściwie potrzebował? A czy Talmor nie mówił, że Domick skomponował ten cudowny kwartet, jaki przed chwilą grali? Dlaczego mistrz Robinton szukał innego kompozytora, skoro miał już u siebie Domicka?- To znaczy: granie albo śpiewanie, albo nauczanie?Mistrz Domick otworzył szeroko oczy i spojrzał na nią z niewyraźnym uśmiechem.- Skoro tego pragniesz.- Jestem tutaj, aby się uczyć, czyż nie? - uniknęła zaczepki.Domick przyznał jej rację.- A więc nauczę się tego, czego przedtem nie miałam okazji zrobić, gdyż mistrz Petiron twierdził, że wielu rzeczy nie może mnie nauczyć.Na przykład, jak umiejętnie posługiwać się głosem.To będzie wymagało wiele ciężkiej pracy u mistrza Shonagara.Pozwala mi tylko oddychać i śpiewać pięcionutowe gamy.- Talmor uśmiechnął się szeroko, przewracając oczami, jakby dokładnie zdawał sobie sprawę z jej uczuć.To dodało jej odwagi.- Naprawdę, to chciałabym.- Zawahała się, obawiając się reakcji Domicka.A znała już jego cięty język.- Czego pragniesz naprawdę, Menolly? - łagodnie zapytał Sebell.- Ona się ciebie boi, Domicku - rzekł Talmor.- Nonsens, czy boisz się mnie, Menolly? - W głosie mistrza brzmiało zaskoczenie.- Konieczność nauczania kretynów czyni mnie zgorzkniałym, Menolly.- Mówił niespodziewanie miłym głosem.- Powiedz mi teraz, które oblicze muzyki najbardziej cię pociąga?Pochwycił jej spojrzenie i nie odwrócił oczu, ale Menolly miała już gotową odpowiedź.- Co pociąga mnie najbardziej? Ach, granie tak jak dzisiaj, w zespole.- Mówiła spiesznie, gestykulując w stronę stojaka z nutami.- To takie piękne.Jakie to wyzwanie - grać, gdy przeplata się linia melodyczna różnych instrumentów.Czułam się tak, jakbym.leciała na smoku!Domick wydawał się mocno poruszony.Zamrugał, uśmiech zadowolenia rozjaśnił jego zazwyczaj srogą twarz.- Ona mówi to, co myśli, Domicku - przerwał milczenie Talmor.- O, tak.To najwspanialsza muzyka, jaką grałam.Tylko.- Zawahała się- Tylko co - ponaglił ją Talmor.- Nie grałam prawidłowo.Powinnam dłużej przyglądać się nutom.Byłam tak zajęta odczytywaniem zapisu i zmianami tempa, że nie mogłam utrzymać dynamiki.Strasznie mi przykro.Domick zdesperowanym gestem klepnął się w czoło.Sebell zaśmiał się ponownie na swój cichy, łagodny sposób.Natomiast Talmor po prostu zawył ze śmiechu, uderzając się dłonią w kolano i celując w Domicka palcem.- W takim razie, Menolly, zagrajmy to jeszcze raz - rzekł Domick podnosząc głos, aby zagłuszyć wesołość pozostałych.- A tym razem.- Zmarszczył brwi, ale Menolly nie przestraszyła się, bo wiedziała, że mistrz jest wzruszony - zwracaj uwagę na oznaczenia tempa.Umieściłem je nie bez powodu.Zaczynamy,Nie zagrali od razu całego utworu, tak jak poprzednio.Domick przerywał im raz po raz, wskazując na zwolnienie w jednym miejscu, to na możliwość zmiany tempa w innym, albo wskazując na konieczność utrzymania właściwej równowagi instrumentów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]