[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niejedne kobiece oczy się tam niesły wypatrując tęskliwie swoich.ale na darmo: były tam chłopy zDębicy, z Woli, z Rzepek, z całej parafii, jeno lipeckich nie dojrzał, jeno tych najpierwszych dzisia niestało.Zatrzepotały się też dusze kobiece kiej ptaki spłoszone, że niejedna głowa z płaczem do ziemiprzywarła, niejeden jęk żałosny rwał się z gęstwy, a bolesne przypominki sieroctwa żywym ogniemzapiekły.Jakże, największe święta w całym roku, Wielkanoc, i tyla obcego narodu się zebrało, a na wszystkichtwarzach choć zdziebko przychudłych z postu, radość się rozlewa, puszą się ano, paradują strojami,rozpierają w kościele kieby dziedzice, toczą hardo oczyma, zajmują pierwsze miejsca, a tamte, lipeckiemizeraki, cóż teraz czynią, co? W ciemnicach ano o głodzie i chłodzie krzywdę gorzką gryzą i żalem siępasą, i tęsknicą.La wszystkiego stworzenia dzień radości nastaje, jeno nie dla nich.chudziaków pokrzywdzonych.Wszystkie społem do chałup powrócą radośnie zażywać świąt, odpoczynku, jadła, zwiesnowego słońca,przyjacielskich ugwarzeń, jak Pan Bóg przykazał, jeno nie te opuszczone lipeckie sieroty.Same rozbolałe, chyłkiem rozejdą się do pustych domów i ze łzami przegryzać będą ten placekświąteczny, a z tęsknicą i turbacjami społem do snów legną.Jezus mój, Jezu! rwały się żalne, przyduszone skowyty dokoła Hanki, aż przecknęła dojrzawszy narazznajome twarze i oczy łzami przeszklone.Nawet Jaguś zwiesiła głowę nad książką i na białe karty lałaciężkimi łzami, aż ją matka szturchaniem przywodziła do opamiętania, hale! poredziła się utulić, kiejwłaśnie Antek jawił się w pamięci tak żywo, że jak wtedy w Boże Narodzenie słyszała głos jego gorący izdało się jej, iż wpodle klęczy cisnąc głowę do jej kolan.to żal ją ścisnął za serce i same łzy się polałyz nagłej tęskności.Szczęściem, co dobrodziej w tę porę rozpoczynał kazanie i rumor się czynił w kościele, gdyż powstawaliz klęczek, cisnąc się jeszcze barzej ku ambonie i zadzierając głowy w górę, ku księdzu, któren o MęcePańskiej powiadał i o tym, jak go to paskudne %7łydowiny ukrzyżowały, że to świat przyszedł zbawić, żesprawiedliwość chciał dawać pokrzywdzonym, że za biedotą się upominał.Tak rzewliwie owe krzywdyPańskie na oczy przywodził, jaże się gorąco robiło i niejedna pięść chłopska zwierała się na odemstę, ababi naród w głos szlochał czyniąc sprawę wedle nosów.Długo nauczał wykładając wszystko dokumentnie, jaże kajś niekaj oczy kleiły się śpikiem, a po kątachjuż na dobre drzemali, ale pod koniec zwrócił się prosto do narodu i wychylony z ambony, jął sielniewytrząchać pięściami a krzyczeć, jako co dnia, co godzina i na każdym miejscu Jezus umęczon jestprzez grzechy nasze, zabit przez złoście, bezbożności a nieposłuszeństwo prawom boskim, jako każdenczłowiek krzyżuje Go w sobie, nie pomnąc na Jego rany ni krew świętą, wylaną dla naszego zbawienia!Ryknął ci na to cały naród i płacze, szlochania kiej wicher rozniesły się jękiem wstrząsającym pokościele, aż przestał mówić.Dopiero kiej przycichli, zaczął znowu, ale już radośnie i krzepiąco, oZmartwychwstaniu Pańskim powiadać.O onej zwieśnie, jaką Pan w dobroci swojej czyni co rokczłowiekowi grzesznemu i czynić będzie aż do owej pory, kiej Jezus powróci znowuj na świat, by sądzićżywe i pomarłe, by harde poniżać, grzeszne w ogień piekielny na wiek wieków spychać, a sprawiedliwepo prawice swojej sadzać w chwale wiekuistej! Jako przyjdzie ten czas, iże wszelka niesprawiedliwośćustanie, wszelka krzywda wezmie zapłatę, a płakania cierpiących ustaną i zło panować nie będzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]