[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Simon przytaknął. To prawda. W takim razie służę pomocą.Usłyszeli ciche pukanie w otwarte drzwi.Simon podniósł wzroki ujrzał w nich Eddingtona przyglądającego się badawczoJamesowi. Dzień dobry, panowie powitał ich lord Eddington i wkroczyłzamaszystym krokiem do gabinetu.241/272James wstał.Simon pozostał na miejscu, ale przedstawił sobieobu mężczyzn. Wybaczcie najście, ale wybieram się do krawca cignął Ed-dington z uśmiechem na ustach, poprawiając żabot beztroskimruchem upierścienionej dłoni. Zobaczyłem wczoraj boską wprostkamizelkę i wiedziałem, że natychmiast muszę ją mieć.Czy któryśz panów ma ochotę wybrać się ze mną? Nie, panie odparł Simon, powstrzymując uśmiech. Nie, dziękuję panie odpowiedział James, patrząc chmurnie. Cóż za szkoda stwierdził śpiewnie Eddington.Podniósł dooka monokl i zlustrował Jamesa od stóp do głów. No cóż.Dobrego dnia, panowie.Po wyjściu jego lordowskiej mości zapadła chwilowa cisza, poczym James wymamrotał: Wyobrażam sobie, że większość kupuje tę idiotyczną pozę? Tak, większość odparł Simon, patrząc w zamyśleniu nadrzwi. Skąd ta mina?Simon spojrzał teraz na Jamesa. Jaka mina? Jakbyś właśnie na coś wpadł. Myślałem tylko, jak zwodnicza bywa powierzchowność.Możemy to wykorzystać, zważywszy, że mamy dwie kobiety, którewyglądają identycznie. Mademoiselle Rousseau jest zbyt słaba. Wiem. Simon zabębnił palcami o blat stołu. Ale wie o tymtylko kilka osób.Pan, ja, Desjardins.I tyle. Nie powiadomił pan jej rodziny? Nie.Ktoś pragnął jej śmierci, a dzięki temu, że Desjardins jąukrył, nadal nie ma pojęcia, że ona żyje.Być może porawyprowadzić L Esprita z błędu.242/272 Miała wczoraj w nocy sen. James założył ręce na piersi.Nie wiemy, czy to jej prawdziwe wspomnienie, czy wytwór choregoumysłu. Na tym etapie wszystko może nam się przydać. Zgadzam się z panem.Była świadkiem, jak mężczyzna znęcałsię nad służącą, bo nie udało jej się przechwycić całej korespond-encji wysyłanej przez wicehrabinę. Wie, kto to był? Nie, niestety widziała tylko jego plecy.Wysoki, ciemnowłosy,o szerokich ramionach.To może być każdy. Ale znamy jednego mężczyznę lubującego się w krzywdzeniukobiet zauważył Simon. Depardue. Ostry ton głosu Jamesa zdradzał ogrom jegonienawiści. Właśnie.I podejrzewam, że.Kolejne pukanie do drzwi.Tym razem to był kamerdyner. Kolejny gość, panie.Simon wziął wizytówkę podaną mu na srebrnej tacy.Przeczytałi spojrzał na Jamesa. Szykuj się, James.Ten przytaknął i się wyprostował. Poinformuj hrabiego, że mam gościa, ale zapraszamy go, byprzyłączył się do nas powiedział Simon słudze, wstając.Po kilku chwilach w drzwiach pojawił się wysoki i wytwornymężczyzna.Ubrany skromnie, acz elegancko w zielony welur,ciemnowłosy mężczyzna podszedł do biurka Simona,nieświadomie potwierdzając jego podejrzenia.Ciekaw był, czybystry James również podzieli jego opinię, i z niecierpliwościąoczekiwał chwili, w której przedstawi sobie mężczyzn. Witam, panie powiedział Simon. Panie Quinn.243/272 Panie, pozwól, że przedstawię pana Edwarda Jamesa.Jestznajomym pańskiej córki, Lysette.Panie James, przedstawiamwicehrabiego de Grenier.Simon przyglądał się uważnie twarzy Jamesa, zastanawiając się,czy ten zdaje sobie sprawę z różnicy pozycji społecznej między nima Lysette.Trzeba przyznać, że James nie dał po sobie poznać żad-nych myśli, witając się z wicehrabią.De Grenier i James zajęli krzesła naprzeciw Simona, po drugiejstrony biurka. Może pan mówić otwarcie przy panu Jamesie, panie. Jak z pewnością może pan sobie wyobrazić, wicehrabina jestbardzo poruszona pańską wczorajszą wizytą stwierdził ponurode Grenier. Przyszedłem, żeby zaaranżować spotkanie z kobietą,która, jak pan twierdzi, jest naszą córką, oraz by omówić sprawęL Esprita. Może podzieli się pan z nami pańską wiedzą, hrabio zapro-ponował Simon. Czy L Esprit kontaktował się z panem ostatnio? Nie.Ale byłem przy wicehrabinie, gdy otrzymała wiadomośćz tym nazwiskiem.Przyjechałem w wieczór, gdy napadnięto i po-zostawiono na pewną śmierć Saint-Martina, więc zdawałem sobiesprawę z powagi sytuacji. Najwyrazniej Lysette wraca powoli pamięć. Och? Wicehrabia zdawał się przez chwilę ważyć w myślachtę informację. Cieszę się, słysząc to, bo fakty z przeszłości, znane tylkoLysette, mogą wzmocnić pańskie argumenty co do prawdziwościjej tożsamości. Czy widział pan ciało, które zidentyfikowano jako ciałoLysette? zapytał Simon. Nie, niestety nie.Bardzo żałuję, że nie mogłem wyręczyć żonyw tym koszmarnym obowiązku, ale byłem wówczas w Paryżu.Wróciłem tydzień po tym, jak to się wydarzyło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]