[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uważaj na siebie, Popeye - powiedział Price na zakończenie.- Przepraszam cię, Julian.Będę twoim dłużnikiem do końca życia.Technik uśmiechnął się i mrugnął okiem.- Nie zrobiłem nic wielkiego.Na drugi raz bądź ostrożniejszy.Hooker odpowiedział na ten gest i odepchnął się do przodu, przelatując przez właz do rękawa łą-czącego dwa moduły.Był zły na siebie za taką nieuwagę.Teraz dopiero zrozumiał, jak odpowiedzialną pracę mieli technicy.Przypominali trenerów futbolowych drużyn studenckich, którzy doglądalichłopaków wchodzących na boisko, sprawdzających ochraniacze i kaski.Była to niewdzięczna robota,ale musiał ją ktoś wykonywać i to dobrze.Julian wykrył już z pewnością tyle niewłaściwie zapiętych połączeń, uszkodzonych przewodów oddechowych albo pęknięć materiału, z którego wykonane byłykombinezony kosmiczne, że zawdzięczała mu życie cała armia złomiarzy.- Do cholery - pomyślał -'• znajdę jakiś sposób, aby wynagrodzić mu to.Mam prawo do kilkuminut rozmowy telefonicznej z Ziemią, z których nigdy nie korzystałem.Oddam mu ten czas, żebyusłyszał głos swoich rodziców z Waszyngtonu - postanowił.- To będzie przynajmniej jakiś rewanż.Nagle dotarł do niego dziwny głos - słaby, cienki gwizd, jakby ktoś próbował grać na złamanymflecie.Po kilku sekundach rozległ się przenikliwy, wibrujący dźwięk syren.Instynktownie skulił się podczas lotu, chcąc uniknąć nieznanego niebezpieczeństwa.W wyniku tego uderzył głową o ścianę ina moment przed oczami rozbłysły mu gwiazdy.W tej chwili zdał sobie sprawę, że dźwięk dochodził gdzieś z tyłu, prawdopodobnie z przebieralnisąsiadującej z tą, którą właśnie opuścił.Zawodzący alarm uruchamiany był w czasie jego pobytu wkosmosie tylko raz i to podczas ćwiczeń.Obrócił się, wykonując salto wewnątrz rękawa i poczuł natwarzy podmuch cyklonu, szalejącego w pomieszczeniu.Kartki z dziennika pokładowego, ołówki,części kombinezonów i inne przedmioty zostały porwane przez huragan i rozrzucone na wszystkiestrony.Zauważył, że awaryjny właz, znajdujący się u wylotu rękawa, zamyka się.- Dekompresja! - usłyszał krzyk Mike'a Web-ba.- To dekompresja!Awaria była więc bardzo poważna, jeżeli w jej wyniku doszło do uszkodzenia ścian, za którymi znajdowała się bezkresna próżnia.Julian Price znajdował się obok włazu, odwrócony tyłem do Hookera i machał bezwładnie rękami,starając się czegoś uchwycić.Sztuka ta udała się Webowi i Honeymanowi, którzy uczepili się wiesza-ków na kombinezony i opierali wciągającemu ich wirowi.Popeye nie myśląc wiele, wychylił się zrękawa i chwycił Price'a za stopę.Chłopak krzyknął, nie wiedząc, co się dzieje, gdy poczuł, że coś ciągnie go do tyłu.Z impetem wpadł na Hookera i obaj wylądowali w rękawie.W tym momencie awaryjny właz zamknął się niespodzianie na drugim końcu wąskiego przejścia,więziąc ich w środku.Nastała głucha cisza, zakłócana tylko stłumionym wyciem syren, dobiegającym z białej sali.Blade światło z ich podręcznego reflektora rzucało tajemnicze cienie na twarze.Tunel, w którym się znaleźli, przeznaczony dla jednej osoby, był tak ciasny, że ledwie mogli się wnim zmieścić.Julian oswobodził prawą rękę, zablokowaną między ich ciałami.Miał na niejminiaturowy interkom, umocowany do nadgarstka.Niezdarnie wcisnął podbródkiem przyciskłączności.- Mayday! Mayday! - krzyknął do mikrofonu połączonego ze słuchawkami, które jakimś cudemnie zostały zerwane przez podmuch.- Price do kontroli, dekompresja w modułach jeden i dwa!Głos Sammy'ego Orlanda, ledwie słyszalny, odezwał się w słuchawkach:- Do cholery, wiemy już o tym! Zwolnijcie kanał łączności! Nie ma nic.- Jak się stamtąd wydostałeś? W obu pomieszczeniach nastąpiła przecież całkowita dekompresja!Wszyscy, którzy się tam znajdowali, już nie żyją! - włączył się Hank Luton.- Gówno prawda! - wykrzyknął Price.- Przed chwilą byłem w dwójce! Pozostali w niej dwajuwięzieni ludzie! Musicie ich uwolnić!- Nasze czujniki wskazują, że tam już nie ma czym oddychać.Coś rozerwało oba hot dogi.Niktnie mógł tego przeżyć!- A ja ci mówię, człowieku, że w dwójce są ludzie! - technik tracił już panowanie nad sobą.- Niewiem, co jest z jedynką, ale jestem pewien, że w dwójce wciąż znajdują się Webb i Honeyman! Twojeurządzenia mogą pokazywać, co chcą, ale oni wciąż żyją.Musicie.- Mam na sobie kombinezon, Julian - rzekł Hooker.- Mogę ich stamtąd wyciągnąć.Powiedz, żebyotworzyli właz.- Hank, Hooker jest ubrany w skafander i mówi.- A ty, Price?- Ja niestety nie.- Więc zapomnij o tym.Zostańcie po prostu tam, gdzie jesteście - Luton zamilkł na chwilę.- Niemam zamiaru poświęcać jeszcze jednego człowieka, aby ratować kogoś z góry skazanego na śmierć.Tamci dwaj mają przed sobą najwyżej kilka minut życia.Nie chcę stracić więcej ludzi, niż muszę.A wy gdzie jesteście? W rękawie?-Tak.- Więc zostańcie tam.Niedługo ktoś was z stamtąd zabierze.Zapomnij o tamtych dwóch,chłopcze.Ciężko mi to mówić, ale to już trupy.- Pieprz się, dupku! - wrzasnął Price.- Otwórz ten cholerny właz!- Zulu Tango do stacji dowodzenia, czy mnie słyszycie?Poczekał przez chwilę i spróbował ponownie:- Zulu Tango do Yulcana, jest tam ktoś, do cholery?Virgin Bruce nie wiedział nawet, czy ktoś go słyszy.Główny kanał łączności był wypełnionybezładnymi krzykami, większość pozostałych pasm również.Cokolwiek się stało w bazie, odbyło się to tak szybko, że nikt nie wiedział dokładnie, dlaczego ogłoszono alarm i co należało teraz robić.- Coś wybuchło w hot dogu numer dwa.Widzę wydobywający się obłok powietrza.!- Grupy ratownicze do hot dogów jeden i dwa! Tu mostek dowodzenia.Grupy ratownicze do hotdogów.!- O cholera, tam jest czyjeś ciało! W bazie potrzebna będzie pomoc medyczna!- Vulcan, tu trzmiel Romeo Virginia.Miałem eksplozję tylnego zbiornika paliwa.Straciłem kontrolę nad statkiem i mam poważne kłopoty.Powtarzam, Vulcan, tu trzmiel Romeo Virginia.M.ampoważne problemy.- Romeo Virginia, co u licha wyprawiasz?- Do cholery, Hank, otwieraj tę pieprzoną grodź albo.- Gdzie te cholerne ekipy ratownicze!- Mówi Romeo Virginia! Potrzebuję natychmiastowej pomocy!- Romeo, skieruj się do hot dogów! Nastąpiła dekompresja w jedynce i dwójce! Jedynka spisanana straty, ale w dwójce.- Na miłość boską, Luton, otwórz ten pieprzony właz żebym mógł się dostać.- Ucisz tego durnia, Sammy.Romeo, skieruj się.- Niestety, Hank, nie panuję nad statkiem! Zbiornik paliwa eksplodował i.- O mój Boże, to Lukę.Jak on teraz wygląda!- Wszyscy, do cholery, zamknąć się! Kto ma zestaw naprawczy? Kto jest na zmianie?Virgin Bruce z powrotem usiadł na fotelu, patrząc w dal.Teraz, w świetle nawigacyjnychreflektorów stacji oddalonej o półtorej mili, mógł zobaczyć fosforyzujący, niewielki biały obłoczek powstały z wody i powietrza nie opodal modułu B.Coś musiało rozerwać powłokę "hot dogów".Jeżeli to, co usłyszał, jest prawdą, dwa z nich uległy uszkodzeniu.Nie chciał nawet myśleć, czym są czarne kropki otoczone jasną chmurką.- Tu główny plac budowy do pomostu dowodzenia.Stwierdziliśmy uszkodzenia wywołanewstrząsem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]