[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oj, będziesz ty wkrótce mościświstków trzymanych w kufrze pod łóżkiem czyni go Capodimonte, będziesz - pomyślał Fillegan zrównym księciu Bawarii czy diukowi Normandii.zazdrością.Duendain był niby młody wilk, gotów naCarcassian w milczeniu i z wyrazną niechęcią skinął wszystko, byle odnieść sukces.głową i poprowadził rycerza w głąb domu, po drodze - A jak zdołałeś utrzymać tajemnicę? - spytał kupca.cichym głosem wydając dyspozycje służbie.- I co z pogrzebem?Rozsiedli się w jednym z pokoi, urządzonym w Carcassian wzruszył ramionami, walcząc ztypowym italijskim, mieszczańskim stylu, do którego zardzewiałym zamkiem osadzonym w grubychFillegan nabrał odrazy, kiedy niemal to samo dębowych drzwiach, który stawiał opór, jakby od jegozestawienie zobaczył w tysiąc sto pierwszymi nieugiętości zależało czyjeś życie.domostwie, jakby odciśnięte z tej samej mennicznejLIPIEC 2003FILLEGAN Z WAKE- A mogłem - odparł krótko.- Jakby od dochowania jęki dobiegające z trumny zdawały się świadczyć, żesekretu zależał los spadku w znacznej wysokości, też wciąż mu czegoś brakuje do spokoju wiecznegobyś się wysilił i potrafił, panie Filleganie.Tyle że odpoczynku.udziałowców w schedzie po rodzicielu zrobiło się Pomieszczenie było niemal puste, choć kiedyświęcej.- dodał z niewesołą miną.- Zwiat całkiem musiało tu leżakować wino w beczkach, bo wciążzeszedł na psy, nikt za darmo w język gryzć się nie widać było ślady i podłużne wyżłobienia w posadzcebędzie.Ojciec dawno przed śmiercią wykupił list pod ścianami.Pośrodku stał jakiś mebel, wzezwalający na ceremoniał, tylko zaniemógł i za życia chybotliwym świetle pojedynczej świecynie zdołał sprawy przeprowadzić.przypominający łoże.Dopiero gdy wzrok przyzwyczaiłPrzerwał, zaklął z irytacją, bo zamek nie puszczał.mu się do półmroku, a może po prostu kupiec zapalił- A tuż przed śmiercią ojca dogadałem się z odpowiednią ilość świec na ścianach, Fillegan pojął, żezaprzyjaznionym padre od Zwiętej Kunegundy Patataj.ogląda nakrytą białym płótnem.trumnę na katafalku.Dał namaszczenie, dziś, jak wszystko dobrze pójdzie, Carcassian przeżegnał się zamaszyście i zsunąłda drugie, oficjalne.Krypta w kościele u niego też już materiał z trumny.Potem targnął wieko trumny iwykupiona.Tylko spełnić synowski obowiązek, spadek odstawił je na bok, pod ścianę.wziąć i.- Carcassian mocnym szarpnięciem odemknął Filleganowi, który pochylił się ku jej wnętrzu,drzwi i pierwszy zniknął w mrocznym wnętrzu.zaparło dech.Miedziana trumna niemal po brzegiJak się okazało, zeszli do katakumb nie gorszych niż wypełniona była płynem o ciemnej, orzechowej barwie,te watykańskie, tyle że ciaśniej szych, sięgających ustałym w nieruchomą powierzchnię.To stądbardziej w wszerz niż w głąb.Spiralnymi schodami wydobywał się ów paskudny zapaszek.Nieboszczyk,podążali coraz niżej, wymijali drzwi wiodące do nawet jeżeli spoczywał w środku, nie był widoczny.tajemniczych pomieszczeń, omiatali wilgotne ściany z - Trzeba go wyjąć - Fillegan odstąpił pod ścianę,pajęczyn, depcząc w ciemnościach nieostrożne gdzie wonie były nieco słabsze albo też wentylacjagryzonie, a nawet truchło jakiegoś nietoperza, który lepsza.- Nic żeście nie przygotowali? To jak mamznalazł w tych podziemiach sen wieczny zamiast wykonać swoją robotę?zimowego.Carcassian miał minę długo bitego psa, który wZmierć tego ostatniego przywiodła Fillegana do dodatku wie, że jest winny.pewnej ponurej konstatacji.Wciśnięty pomiędzy - Wybaczcie, panie, ale dlatego nie uprzedzałem.Zprowadzącego Car-cassiana a Duendaina, był właściwie wyjęciem będzie kłopot.- stęknął.- Ojciec chciałbezbronny, skazany na ich łaskę.A co będzie, jeśli ci zostać pasowany zanim całkiem się rozejdzie, aledwaj zechcą - po dopełnieniu ceremonii - w tymże zmarło mu się nieoczekiwanie szybko, ta sprawa zciasnym korytarzyku zlikwidować niewygodnego lichwą nie pozwoliła mi spełnić jego woli od ręki.świadka? Próbował sobie dodać otuchy, zmacawszy Znajomy, który kiedyś popadł w podobne tarapaty,rękojeść miecza, ale na niewiele się to zdało.doradził mi cudowny konserwant, ale składniki chybaByli już chyba w połowie drogi do ostatniego kręgu zmieszałem w złych proporcjach - zasępił siępiekieł, gdy Carcassian zatrzymał się wreszcie przed Carcassian i zamilkł.kolejnymi drzwiami.Oświetlił je, westchnął ciężko i - Montepaschi? - domyślił się Fillegan.- Ach, toodwrócił się do schodzących za nim.dlatego tak stręczył jak córkę na wydaniu.Poczucie- Duendain, zostań tu - nakazał chłopakowi.- A my winy miał, a ja naiwny myślałem," że udział w spadku.chodzmy, panie, miejmy to już za sobą.I.- zawahał - Podszedł do trumny i przyjrzał się zawartości.się na moment, przez jego twarz przemknął chmurny Nieboszczyk nadal spoczywał w głębinachcień, choć może była to tylko iluzja spowodowana tajemniczego roztworu, z których nie wystawał nawetchybotaniem płomienia świecy - nie dziwcie się czubek nosa.niczemu.My tu, w mieście, łatwego życia nie mamy.- Będziesz pasował, panie rycerzu? - CarcassianZdało się Filleganowi, że w słowach Carcassiana wydawał się zaniepokojony milczeniem Fillegana.pojawił się tłumiony jęk.Kupiec sięgnął po kolejny Fillegan z niechęcią skinął głową, wciąż obchodzącklucz, po czym pchnął drzwi.Weszli do niewielkiego trumnę.Lepiej bym zrobił, pomyślał, wracając dopomieszczenia, przypominającego kryptę, choć raczej Wake i obdarzając szlachectwem zabite przezwyglądem niż zapachem, bowiem takiego smrodu, jaki Ayermina wielbłądy.tu panował, Fillegan nigdy dotąd nie doświadczył - a Wizja wielbłądów-rycerzy rozrzewniła go.Wmiał stosowne porównanie, bowiem pośród rozlicznych kącikach oczu poczuł łzy.A może to nie wielbłądy,peregrynacji mógł wpisać i tę, która zawiodła go na tylko wspomnienie rodzinnego Wake? W każdym razieparyski Pere Lachaise, gdzie niejedną noc spędził w chwilę zeszło, zanim przypomniał sobie o pytaniutowarzystwie flecisty Chopininiego.Gruzlica odebrała Carcassiana.muzykowi życie, a procesująca się o majątek część - Jak tylko go wyjmiemy.A z dokumentami to co,rodziny - czująca się pokrzywdzoną w rozdziale tych pewnie będziesz chciał daty wstecznie stawiać, co? -kilku solidów - serce w zastaw, póki ich roszczenia nie całkiem, wrócił do rzeczywistości, przestawiając się nazostaną zaspokojone.Choć więc flecista spoczywał w myślenie handlowe.-Bo do przestępstwa to się przecieżkrypcie razem ze swoim ukochanym instrumentem, to nie przyznasz.?LIPIEC 2003ROMUALD PAWLAKCarcassian skinął głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]