[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z pomocÄ… Synów - bÄ™Âdzie potrzebny legion, może dwa, a nie tylko tych piÄ™ciuset ludzi, którymi dysponowaÅ‚ Carridin - jeszcze można byÅ‚o wytÄ™pić PrzysiÄ™gÅ‚ych Smokowi, stÅ‚umić wszelkie bunty, poÂmyÅ›lnie kontynuować wojnÄ™ z Arad Doman.O ile któryÅ› z tych dwóch krajów nadal rozumiaÅ‚, że walczy z drugim.Carridin sÅ‚yszaÅ‚, że podobno Arad Doman znalazÅ‚ siÄ™ w gorszych opaÂÅ‚ach niż Tarabon.PrawdÄ™ powiedziawszy, niemal wcale go nie obchodziÅ‚o, czy w sferze wpÅ‚ywów Synów znajdzie siÄ™ caÅ‚y Tarabon czy tylko Tanchico, czy w ogóle cokolwiek.Zawsze istniaÅ‚y pewne posuniÄ™cia, które należaÅ‚o wykonać, rzeczy, którymi siÄ™ zawsze zajmowaÅ‚, ale jak tu siÄ™ zastanawiać nad czymkolwiek, skoro gÅ‚owÄ™ zaprzÄ…taÅ‚ mu wyÅ‚Ä…cznie termin, kiedy mieli poderżnąć mu gardÅ‚o.Niewykluczone, że w koÅ„cu zapragnie, by wreszcie to siÄ™ staÅ‚o.CaÅ‚e dwa miesiÄ…ce od ostatniego sprawozdania.Nie zostaÅ‚ z Tarabonianami, by dalej z nimi pić, pożegnaÅ‚ siÄ™ najoszczÄ™dniej, jak mógÅ‚.JeÅ›li nawet poczuli siÄ™ urażeni, to za bardzo go potrzebowali, by to okazać.Selindrin zauwaÂżyÅ‚a, jak schodziÅ‚ na dół i gdy wyszedÅ‚ na ulicÄ™, chÅ‚opiec stajenny biegÅ‚ już z koniem do frontowych drzwi.CisnÄ…wszy mu miedziaka, spiÄ…Å‚ czarnego waÅ‚acha, by puÅ›ciÅ‚ siÄ™ w cwaÅ‚.Dobrze siÄ™ skÅ‚adaÅ‚o, że ludzie w Å‚achmanach, którzy wypeÅ‚Âniali krÄ™te uliczki, uskakiwali mu z drogi; nie byÅ‚ pewien, czy zauważyÅ‚by, gdyby kogoÅ› stratowaÅ‚.ZresztÄ… żadna strata.W mieÅ›cie roiÅ‚o siÄ™ od żebraków; ledwie potrafiÅ‚ oddychać w tej woni zastarzaÅ‚ego, kwaÅ›nego potu i brudu.Tamrin poÂwinien ich zgarnąć i wymieść; niech sobie o nich walczÄ… reÂbelianci w kraju.To kraj zaprzÄ…taÅ‚ jego umysÅ‚, nie rebelianci.Z tymi można bÄ™dzie dość Å‚atwo siÄ™ rozprawić, gdy już zacznÄ… rozchodzić siÄ™ wieÅ›ci, że ten czy ów jest SprzymierzeÅ„cem CiemnoÅ›ci.A jak już uda mu siÄ™ oddać kilku w RÄ™ce ÅšwiatÅ‚oÅ›ci, bÄ™dÄ… stawali przed każdym na baczność i wyznawali, że wielbili Czarnego, że jedli dzieci, powiedzÄ… wszystko, co im siÄ™ nakaże.Rebelie nie potrwajÄ… potem dÅ‚ugo; walczÄ…cy jeszcze pretenÂdenci ocknÄ… siÄ™, by odkryć, że zostali sami.Jednak PrzysiÄ™gli Smokowi, mężczyźni i kobiety, którzy naprawdÄ™ zadeklarowali siÄ™ po stronie Smoka Odrodzonego, nie ugnÄ… siÄ™ z powodu oskarżenia o wejÅ›cie w przymierze z CiemnoÅ›ciÄ….WiÄ™kszość ludzi i tak już ich za takowych uważaÅ‚a, wszak Å›lubowali pójść za mężczyznÄ…, który potrafi przenosić Moc.A to wÅ‚aÅ›nie ten czÅ‚owiek, któremu Å›lubowali, stanowiÅ‚ problem, czÅ‚owiek, którego imienia tamci nawet nie znali.Rand al'Thor.Gdzie on jest? Ze sto band PrzysiÄ™gÅ‚ych Smokowi, rozproszonych po caÅ‚ym kraju, w tym co najmniej dwie dostaÂtecznie liczebne, by zasÅ‚ugiwaÅ‚y na miano armii, walczyÅ‚o z arÂmiÄ… króla - tÄ… jej częściÄ…, która jeszcze okazywaÅ‚a wierność Andrikowi, jednoczeÅ›nie walczÄ…c z rebeliantami, którzy z koÂlei równie czÄ™sto pochÅ‚oniÄ™ci byli wzajemnymi walkami, jak i walkami z Andrikiem albo z PrzysiÄ™gÅ‚ymi Smokowi - nieÂmniej jednak Carridin nie miaÅ‚ pojÄ™cia, która z tych band udzieÂliÅ‚a schronienia Randowi al'Thorowi.Może jest gdzieÅ› na Równinie Almoth albo w Arad Doman, gdzie sytuacja wyglÄ…da identycznie.JeÅ›li tak, to zgodnie z wszelkim prawdopodobieÅ„Âstwem Jaichim Carridin jest już trupem.DojechaÅ‚ do paÅ‚acu na półwyspie Verana, który zarekwiroÂwaÅ‚ na kwaterÄ™ głównÄ… Synów, wcisnÄ…Å‚ wodze jednemu z odziaÂnych na biaÅ‚o gwardzistów i wkroczyÅ‚ do Å›rodka, nie odpowiaÂdajÄ…c na sÅ‚owa powitania.WÅ‚aÅ›ciciel tego przeÅ‚adowanego ozdobami skupiska pastelowych kopuÅ‚, koronkowych iglic i cienistych ogrodów uroÅ›ciÅ‚ sobie kiedyÅ› prawo do Tronu ÅšwiatÅ‚oÅ›ci, wiÄ™c nie miaÅ‚ kto siÄ™ poskarżyć na okupacjÄ™ paÅ‚acu.ZwÅ‚aszcza wÅ‚aÅ›ciciel; to, co zostaÅ‚o z jego gÅ‚owy, nadal zdoÂbiÅ‚o koÅ‚ek nad Schodami Zdrajców na Masecie.Tym razem Carridin ledwie rzuciÅ‚ okiem na wspaniaÅ‚e taÂraboÅ„skie kobierce, inkrustowane zÅ‚otem i koÅ›ciÄ… sÅ‚oniowÄ… sprzÄ™Âty, dziedziÅ„ce z fontannami, przepeÅ‚nione chÅ‚odnym dźwiÄ™kiem pluszczÄ…cej wody.W ogóle nie wzbudziÅ‚y w nim zainteresoÂwania przestronne korytarze ze zÅ‚otymi lampami i wysokimi sklepieniami, które pokryte byÅ‚y misternymi Å›limacznicami ze zÅ‚ota.Ten paÅ‚ac mógÅ‚ współzawodniczyć z najÅ›wietniejszymi w Amadicii, jeÅ›li nawet nie z tymi najwiÄ™kszymi, w tym jedÂnakże momencie umysÅ‚ Carridina zaprzÄ…taÅ‚a przede wszystkim tÄ™ga butelka brandy, schowana w komnacie, którÄ… zajÄ…Å‚ na swój gabinet.UszedÅ‚ poÅ‚owÄ™ drogi przez bezcenny kobierzec, caÅ‚y poÂkryty wzorem w bÅ‚Ä™kicie, szkarÅ‚acie i zÅ‚ocie, z wzrokiem utkwioÂnym w rzeźbionej szafce, w której trzymaÅ‚ srebrnÄ… flaszkÄ™ z podwójnie destylowanÄ… brandy, gdy nagle dotarÅ‚o do niego, że nie jest sam.Pod rzÄ™dem wysokich, wÄ…skich okien, wychoÂdzÄ…cych na ocieniony drzewami ogród, staÅ‚a kobieta w obcisÅ‚ej, jasnoczerwonej szacie.WÅ‚osy barwy miodu miaÅ‚a splecione w warkoczyki, których koniuszki muskaÅ‚y ramiona.Mgielny skrawek welonu w najmniejszym stopniu nie skrywaÅ‚ jej twaÂrzy.MÅ‚oda i piÄ™kna, z ustami jak pÄ…czek róży i wielkimi brÄ…Âzowymi oczyma nie mogÅ‚a być sÅ‚użącÄ…, nie w takim stroju.- Kim jesteÅ›? - spytaÅ‚ z irytacjÄ….- Jak siÄ™ tu dostaÂÅ‚aÅ›? Wyjdź natychmiast, bo inaczej każę ciÄ™ wyrzucić na ulicÄ™.- Pogróżki, Bors? GoÅ›ciowi winieneÅ› zgotować milsze powitanie, czyż nie?DźwiÄ™k jego imienia wstrzÄ…snÄ…Å‚ nim caÅ‚ym.Odruchowo dobyÅ‚ miecza, mierzÄ…c w jej gardÅ‚o.CoÅ› go porwaÅ‚o - powietrze przemieniÅ‚o siÄ™ w rozchyÂbotanÄ… galaretÄ™ - coÅ› go rzuciÅ‚o na kolana, opasaÅ‚o od szyi w dół.ZaciskaÅ‚o siÄ™ wokół nadgarstków tak mocno, że aż zaÂzgrzytaÅ‚y koÅ›ci; dÅ‚oÅ„ rozcapierzyÅ‚a siÄ™ gwaÅ‚townie i miecz upadÅ‚ na podÅ‚ogÄ™.Moc.UżywaÅ‚a przeciwko niemu Jedynej Mocy.Wiedźma z Tar Valon.I znaÅ‚a to imiÄ™.- Czy pamiÄ™tasz.- spytaÅ‚a, podchodzÄ…c bliżej - pewÂne spotkanie, na którym pojawiÅ‚ siÄ™ Ba'alzamon we wÅ‚asnej osobie, by pokazać nam twarze Matrima Cauthona, Perrina Aybary i Randa al'Thora?Imiona te nieomal wypluÅ‚a, szczególnie ostatnie; oczyma mogÅ‚aby wywiercić otwory w stali.- Widzisz? Wiem, kim jesteÅ›, nieprawdaż? ZaprzysiÄ…gÅ‚eÅ› duszÄ™ Wielkiemu WÅ‚adcy CiemnoÅ›ci, Bors.NagÅ‚y Å›miech kobiety przypominaÅ‚ pobrzÄ™kiwanie malutÂkich dzwoneczków.Twarz Carridina spÅ‚ynęła potem.To nie znienawidzona wiedźma z Tar Valon.Czarna Ajah.To Czarna Ajah.MyÅ›laÅ‚, że przyjdzie po niego jakiÅ› Myrddraal.MyÅ›laÅ‚, że jeszcze ma czas.WiÄ™cej czasu.Å»e to jeszcze nie teraz.- PróbowaÅ‚em go zabić - wybeÅ‚kotaÅ‚.- Zabić Randa al'Thora.PróbowaÅ‚em! Ale nie mogÄ™ go znaleźć.Nie potrafiÄ™! Powiedziano mi, że caÅ‚a moja rodzina zostanie wymordowana, jedno po drugim, jeÅ›li zawiodÄ™.Obiecano mi, że ja bÄ™dÄ™ ostatÂni! Mam jeszcze kuzynów.SiostrzeÅ„ców.Siostrzenice.Mam jeszcze jednÄ… siostrÄ™! Musicie mi dać wiÄ™cej czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]