[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Do tego ja waści nie namawiam, jeno to utrzymuję, że dzieci eiusdem matris kochać siępowinny, a owóż zamiast tego od chmielnicczyzny, czyli od trzydziestu lat, wszystkie te krajez krwi nie osychają. A z czyjej winy? Kto się pierwszy do niej przyzna, temu pierwszemu Bóg ją odpuści. Jegomość dziś szatki duchowne nosisz, a za młodu bijałeś rebelizantów, jakośmy sły-szeli, wcale niezgorzej. Bijałem, bom był powinien, jako żołnierz, i nie to mój grzech, aleto, żem ich przy tym jako zarazy nienawidził.Miałem swoje prywatne racje, o których niebędę wspominał, bo to dawne czasy i rany owe zaschły.W tym się kajam, żem nad powin-ność czynił.Miałem pod swoją komendą sto ludzi z chorągwi pana Niewodowskiego i częstoluzem chodząc, z nimim palił, ścinał, wieszał.Waszmościowie wiecie, jakie to były czasy.Palili i ścinali Tatarzy przez Chmiela na pomoc wezwani, paliliśmy i ścinali my.Kozactwoteż wodę a ziemię tylko wszędy, zostawiało, gorszych jeszcze dopuszczając się od nas i odTatarów okrucieństw.Nie masz nic straszniejszego nad wojnę domową.Co to były za czasy,tego nikt nie wypowie, dość, że my i oni byliśmy do psów wściekłych niż do ludzi podobniej-si.Raz dano znać do naszej komendy, że hultajstwo pana Rusieckiego w jego fortalicji ob-lega.Posłano mnie z moimi ludzmi na ratunek.Przyszedłem za pózno.Fortalicja była już zziemią zrównana.Napadłem jednak na chłopstwo pijane i znacznie wyciąłem, część się tylkow zbożu zataiła; tych kazałem żywcem brać, by ich dla przykładu obwiesić.Ale gdzie? Aa-130twiej było zamierzyć niż dokonać: w całej wsi nie zostało ani jednego budynku, ani jednegodrzewa, nawet hryćkowe grusze na miedzach samotnie stojące były pościnane.Nie miałemczasu szubienicy stawiać; lasu też, jako to w kraju stepowym, nigdzie w pobliżu.Co robić?Biorę ja moich jeńców i idę.Już też przecie znajdę, gdzie jaki dębczak rosochaty.Idę milę,idę dwie step i step, choć kulą potoczyć.Trafiamy wreszcie na ślady jakiejś wioski, było topod wieczór; patrzę, oglądam się: tu i owdzie kupa węgli, a zresztą siwy popiół; znowu nic!Na wzgórku maluchnym krzyż przecie został, duży, dębowy, niedawno widać uczyniony, bodrzewo nic jeszcze nie sczerniało i świeciło się przy zorzy, jakoby z ognia.Chrystus był nanim z blachy wycięty i tak właśnie pomalowany, że dopiero z boku zaszedłszy i cienkośćblachy widząc poznałeś, iż nie prawdziwe ciało wisi; ale z przodu twarz miał jakoby żywą, odboleści jeno nieco przybladłą, i cierniową koronę, i oczy do góry podniesione z okrutnymsmutkiem i żałością.Gdym tedy ujrzał ów krzyż, mignęła mi przez głowę myśl: Ot drzewo,inszego nie masz alem się zaraz zląkł.W imię Ojca i Syna! na krzyżu ich nie będę wie-szał! Ale rozumiałem, że ucieszę oczy Chrystusowe, gdy w jego obliczności każę tych, którzytyle krwi niewinnej przelali, pościnać, i mówię tak: Panie miły, niechże ci się zdaje, że toowi %7łydowinowie, którzy ciebie na krzyż przybili, bo ci od nich nie lepsi. Wtem kazałemich po jednemu porywać, na mogiłkę pod krzyż podprowadzać i ścinać.Byli między nimistarzy, siwi chłopi i pacholęta! Pierwszy tedy, którego przyprowadzono, mówi: Przez mękęPańską, przez tegoż Chrysta, pomyłuj panie! A ja na to: Po szyi gol Dragon ciął i ściął.Przyprowadzono drugiego, ten to samo: Przez tego Chrystusa miłosiernego pomiłuj! A jaznów: Po szyi go! To samo z trzecim, czwartym, piątym; było ich czternastu, a każdy mięprzez Chrysta zaklinał.Już i zorze zgasły, gdyśmy skończyli.Kazałem ich położyć kręgiemkoło stóp krzyża.Głupi! Myślałem, że tym widokiem Syna Jedynego udelektuję, oni zaśruchali czas jakiś to rękami, to nogami, czasem rzucił się który jako ryba z wody wyjęta, alekrótko tego było; niebawem wigor opuścił ich ciała i leżeli wianuszkiem cicho.%7łe to już ciemność uczyniła się zupełna, postanowiłem zostać na nocleg, chociaż ognisknie było z czego rozpalić.Noc Bóg dał ciepłą, więc moi ludzie radzi pokładli się na derach, jazaś poszedłem sobie jeszcze pod krzyż, u nóżek Chrystusowych zwyczajne pacierze odmówići miłosierdziu jego się polecić.A myślałem, że modlitwa moja tym wdzięczniej zostanieprzyjęta, że mi dzień zeszedł w pracy i w takich uczynkach, które za zasługę sobie poczyty-wałem.Często się utrudzonemu żołnierzowi przytrafia, że począwszy wieczorne pacierze, uśnie.Trafiło się to i mnie.Dragoni widząc, jakom klęczał z głową opartą o krzyż, rozumieli, żemsię w pobożnych rozmyślaniach zatopił, i żaden mi ich przerywać nie chciał; moje oczy zaśzaraz się przymknęły i sen dziwny zeszedł na mnie od tego krzyża.Nie powiem, że miałemwidzenie, bom go i był, i jestem niegodzien, ale śpiąc twardo, widziałem jakoby na jawie całąmękę Pańską.Na widok tedy opresji Baranka niewinnego skruszało we mnie serce, śluzypuściły mi się z oczu i żałość zdjęła mnie niezmierna; Panie mówię mam oto garść do-brych pachołków: chceszli widzieć, co nasza jazda, skiń jeno głową, a ja tych takich synów,twoich katów, w mig na szablach rozniosę. Ledwiem to rzekł, znikło mi wszystko z oczu,został tylko sam krzyż, a na nim Chrystus krwawymi łzami płaczący.Obejmuję ja więcpodnóżek drzewa świętego i też ślocham.Jak to długo trwało, nie wiem, ale po owym czasie,uspokoiwszy się nieco, znów rzeknę: Panie, Panie! przecz żeś wśród zatwardziałych %7łydo-winów naukę twoją świętą opowiadał? %7łebyś był z Palestyny do naszej Rzeczypospolitejprzyszedł, pewnie nie bylibyśmy cię na krzyż przybijali, ale wdzięcznie przyjęli, wszelakimdobrem obdarzyli i indygenat ci dali dla tym większego twojej boskiej chwały pomnożenia.Czemuś tak nie uczynił, o Panie?Rzekłszy podniosłem oczy ku górze (we śnie to zawsze było, pamiętajcie acaństwo) i cóżwidzę? Oto Pan nasz spogląda na mnie surowie, brwi marszczy i nagle wielkim głosem tak131odrzecze: Tanie teraz wasze szlachectwo, bo je czasów wojny szwedzkiej każdy łyk mógłkupić; ale mniejsza z tym! Warciście siebie wzajem i wy, i hultajstwo, a jedni i drudzy gorsi-ście od %7łydowinów, bo wy mię tu co dzień na krzyż przybijacie.Zalim to nie nakazał miło-ści nawet dla nieprzyjaciół i przebaczania win, a wy, jakoby wściekłe zwierza, wnętrznościtargacie sobie wzajem.Na co ja patrząc mękę nieznośną cierpię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]