[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Natomiast on od razu to zauważył, więc dodał:- Och, jak na razie dość dobrze nam idzie.- Podejdz do mnie, niech ci się lepiej przyjrzę - powiedziała.Prawe ramię miał ciężko zranione.Mówiłado niego, aby nie myślał o bólu.- Jak to się stało, że znalezliście się razem ze świetlistymi? - zapytała.- Lewis nas wypchnął.Niczym śmieci.Dobrze wiesz, co to znaczy.Przecież tam były także neurofagi.Większość z naszych nie przedarła się.- Wyciągnął zdrowe ramię i wskazał na Redutę, znajdującą się podrugiej stronie równiny.- Zjadłbym każdego z tych drani!Kiedy skończyła, krasnal ześlizgnął się ze stołu i ruszył w stronę wyjścia.- Dokąd idziesz?- Wracam, żeby im pomóc.- Stał, podtrzymując klapę prowadzącą na zewnątrz.Przez jej otwór dokładniewidać było Redutę, a nad nią niebieskie błyski.Nawet z tak daleka słyszała krzyki i zawodzenia.- Jeszcze nie jesteś.- Czuję się dobrze.Mogę przecież nosić rannych. - Dużo ich tam jest?- Mnóstwo.- Otworzył szeroko klapę, a potem wyszedł, zatrzaskując ją za sobą.Hali zamknęła oczy i zobaczyła tysiące ludzi, cały tłum, który po jakimś czasie stał się zwykłymmotłochem.Wzięła głęboki oddech.W tej samej chwili poczuła przyniesiony przez wiatr słodki smród krwi.W jej wyobrazni od razu pojawiły się obrazy niewielkich cięć oraz rozległych ran.Między innymiprzypomniała sobie również okrwawione kolana mężczyzn wiszących na krzyżach.- Nie tędy droga - mruknęła.Podniosła swój transmiter i nacisnęła przycisk, otwierający wejście.W daliwidać jeszcze było sylwetkę krasnala, więc Hali ruszyła za nim.- Dokąd biegniesz? - usłyszała głos Ferry'ego, ale nie odwróciła się.- Oni mnie tam potrzebują - powiedziała.- A co z Waelą?- Przecież jesteś lekarzem - zawołała, nie odrywając wzroku od unoszącego się w dali dymu. Kiedy ludzie przemawiają do bogów, śmiertelność staje się ważniejsza od moralności.Wprawdziemęczeństwo poprawia tę sprzeczność, ale na krótko.Niestety męczennicy nie potrafią wytłumaczyć znaczeniatakiego postępowania.Poza tym nie widzą potwornych następstw swej męki.Jesteście Rzecznikami Męczenników Raja Thomas Zapiski StatkuLegata włączyła duży ekran umieszczony pomiędzy dwoma czujnikami i zaczęła nadawać sensprzekazywanym informacjom.Zamglone obrazy, przekształcone na nowo, ujrzała z zupełnie innejperspektywy.Po całej równinie szalały promienie przecinaka, wszędzie widać było ciała, niektóre z nichjeszcze drgały konwulsyjnie.Brzęczyki alarmu sygnalizowały sekcji każde zniszczenie w obwodzie Reduty.Słyszała, jak Lewis wysyła brygady naprawcze, słyszała również głosy obrońców.Obronne przecinaki,kierowane przez kluczowych ludzi z centrum dowodzenia, ruszyły do akcji.Legata skupiła uwagę natajemniczych obrazach przekazywanych przez ekran.Obtarła rękawem spocone czoło.Oba słońca dobiegły zenitu, a chaotyczna bitwa ciągle jeszcze trwała.Większość energii obrońcy Reduty zużyli na obsługiwanie broni.W centrum dowodzenia było gorąco, wdodatku denerwował ją Oakes, któremu puszczały nerwy.Lewis, w przeciwieństwie do niego, wyglądał naspokojnego, a nawet tajemniczo się uśmiechał.Na równinie trwała rzez, co do tego nikt nie miał wątpliwości.Klony mające swój posterunek w centrumdowodzenia wyjątkowo przykładały się do pracy, obawiając się zapewne, że mogą zostać odesłane na polewalki.Legata nacisnęła klawisz  odtwarzanie", a wtedy na dużym ekranie zamigotała plama.- Co to było? - zapytał Oakes.Legata przycisnęła kolejny klawisz, ale czujniki odmówiły wyświetlenia obrazu.Prawie natychmiastuderzyła ponownie w  odtwarzanie", lecz tylko coś zawarczało i to wszystko.Po chwili jeszcze raz ponowiłapróbę, tym razem delikatnie dotykając klawisza i zwalniając projekcję, poprosiła system komputerowy wReducie o wzmocnienie obrazu.Powoli na ekranie zaczął zarysowywać się kształt, najprawdopodobniejludzkiej postaci, która przesuwała się pomiędzy dwiema skałami, szarpiąc jakiś ciężki przedmiot.Po chwilipostać zniknęła z pola widzenia.Nagle z zamglonej przestrzeni wyskoczyła niebieska wiązka.Na jego widok natychmiast zamigotałysygnalizatory alarmowe umieszczone w rogach ekranu.Legata zignorowała je - to należało do przeszłości, aLewis rzeczywiście znalazł się w potrzebie.Na ekranie znajdowało się jednak coś znacznie ważniejszego:powoli rósł tam czerwonopomarańczowy kwiat, którego wcześniej nie było.- Co ty robisz? - zapytał Oakes.- Skąd on się tu wziął?- Myślę, że w ten sposób wpływają na nasz system czujników - odpowiedziała Legata, słysząc nutęwątpliwości we własnym głosie.Oakes wpatrywał się w ekran przez kilka błyśnięć, a potem zawołał:- Statek! To ta cholerna ingerencja statku.Na jego górnej wardze i policzkach pojawiły się krople potu.Legata prawie czuła, jak zaczyna pękać.- Dlaczego statek miałby to robić? - zainteresował się Lewis. - Z powodu Thomasa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl