[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jadę prosto do hotelu i zamierzam przez cały wieczór zostać w po­koju.- Proszę pana, mamy wyraźne rozkazy od pana Nimeca, żeby przez cały czas panu towarzyszyć - odezwał się jeden z nich.Gordian skinął głową.- Wiem, Tom - odparł.- Ale jeśli nie powiecie mu, że zosta­wiliście mnie na kilka godzin samego, ja również nic nie po­wiem.Ochroniarz zastanawiał się przez chwilę.- Byłoby lepiej, proszę pana, gdybyśmy utrzymywali przez cały wieczór kontakt telefoniczny - powiedział wreszcie.- Oczywiście.Ale nie wyciągajcie, proszę, pochopnych wnio­sków, jeśli nie odbiorę któregoś z telefonów.To był ciężki dzień, więc potrzebuję teraz długiego prysznica, a potem trochę snu.Ochroniarz wahał się jeszcze przez chwilę, a Gordian z tru­dem powstrzymywał uśmiech.Niespodziewanie przypomniał sobie swój ojcowski lęk o Julię, która jako nastolatka uma­wiała się na randki, i mimo napięcia oraz zmęczenia, rozba­wiło go to.- Panowie, mój samochód czeka, a kierowca z pewnością trochę się już niecierpliwi.Zobaczymy się później - powiedział.Tom milczał jeszcze przez chwilę i wreszcie pokiwał głową.Wyraz jego twarzy zdradzał zmartwienie, zaniepokojenie i lek­ką dezaprobatę.- Proszę dobrze wypocząć - mruknął w końcu.- Spróbuję - odparł Gordian.Walcząc wciąż z uśmiechem, odwrócił się, klepnął go lekko w ramię i szybko wyszedł z hangaru.- A zatem, Alex, wszystko wskazuje na to, że mogę ci zapro­ponować obiad z prezydentem i innymi szefami państw w me­sie oficerskiej.- Naprawdę? Jesteś pewien? - zapytał Nordstrum.- Całkowicie.Zjesz obiad w brzuchu bestii, którą nazywa­my Seawolfem - odparł Stu Encardi.Rozmawiali w Red Sage przy Czternastej Północno-Zachodniej, mniej więcej w połowie drogi między Białym Domem a Centrum Kennedy'ego.Na lunch zamówili quesadillę, sałat­kę z kaktusa oraz chili.- A kto go organizuje?- Terskoff.- Sekretarz prasowy?- Sekretarz prasowy we własnej osobie - podkreślił Encardi.Nordstrum zjadł odrobinę quesadilli.- A co jest przynętą?- Słucham?- Co jest przynętą, sidłem, hakiem? - powtórzył Nordstrun.- Cokolwiek to jest, znajdzie się przecież w moim brzuchu, kie­dy połakomię się na to zaproszenie.Encardi zaczesał do tyłu bujne, czarne włosy.- Och, masz na myśli przysługę, o którą poprosi cię prezy­dent Ballard.Nordstrum popatrzył na niego.- Stu, uważam cię za równego faceta, ale jeśli nie przesta­niesz udawać głupka i nie przejdziesz czym prędzej do rzeczy, wstanę od stolika, pójdę do kuchni, znajdę jeden z tych kaktu­sów, z których robią te sałatki, taki, z którego nie zdążyli jesz­cze usunąć kolców, a potem wrócę tutaj i palnę cię tym kaktu­sem prosto w dupę.Encardi zmarszczył brwi.- Cholera jasna - mruknął.- Właśnie - przytaknął Nordstrum i nadział na widelec ko­lejny kawałek quesadilli.- Rzeczywiście, cholera jasna.Encardi pochylił się ku niemu konfidencjonalnie.- W porządku - powiedział.- Prezydent chce jedynie, żebyś nie pojawił się na jutrzejszej konferencji prasowej Rogera Gordiana.Oczywiście jeśli założymy, że w ogóle zamierzałeś w niej uczestniczyć.-Aha.- mruknął Nordstrum, przeżuwając.- Nie myśl jednak, że Biały Dom chce ograniczać twoją wol­ność wypowiedzi - kontynuował Encardi.- Ballard uważa po prostu, że SEAPAC jest o wiele ważniejszy dla jego prezyden­tury niż wprowadzenie uregulowań prawnych dla technik szy­frowania.A tymczasem znalazł się on w tle sporu między Gordianem a Caine'em.- Aha - powtórzył Nordstrum.Encardi rozłożył ręce.- Pomyśl o tym - powiedział.- Jesteś jedynym ważniakiem z prasy, który od samego początku zajmował się SEAPAC.Pi­sałeś już o wstępnych negocjacjach i ciągniesz to do teraz.Je­steś facetem, który nieustannie podkreśla jego znaczenie dla naszych interesów w Azji Południowo-Wschodniej.Sądzisz, że uda ci się nadal zajmować tym tematem opinię publiczną, gdy wszyscy ujrzą cię na jednym podium z Gordianem? Przecież już i tak zbyt wiele rzeczy odwraca uwagę ludzi od Azji.- Aha - mruknął Nordstrum, przeżuwając ze spokojem.Encardi rozdrażniony, zmarszczył czoło.- Cholera jasna, Alex, który z nas udaje teraz głupiego? Poprosiłeś mnie, żebym przeszedł do rzeczy, i właśnie przesze­dłem.Zrób więc teraz, proszę, to samo.- Jasne - powiedział Nordstrum.Ostrożnie odłożył na ta­lerz nóż i widelec, po czym wyprostował się.- Zamierzam stać jutro u boku Rogera Gordiana i nie przeszkodzą mi w tym ani moce piekielne, ani powódź, ani osłodzony czymś przymus ze strony najwyższych czynników rządowych.Encardi znów przeczesał do tyłu gęste włosy.- Alex, mógłbyś przeprowadzić wywiad z samym premie­rem Yamamoto, wsuwając przy tym kawior i popijając szam­pana, zamiast jeść na dole w ciasnej mesie razem z załogą.Nie odrzucaj życiowej szansy!Nordstrum założył ręce na piersiach.- Zaczynasz mnie denerwować - powiedział.-Alex.- Nie jęcz.Wyglądasz z tym jak jakiś uczniak.Encardi nachmurzył się, gwałtownie otarł usta serwetką i rzucił ją na stół [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl