[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamknięcie w rezerwatach sprowadzało na Apaczów i Nawajów głód i nieprawdopodobną nędzę, toteż co pewien czas wybuchały wśród nich zamieszki, powstania i rokosze.Tomek zwiedzając rezerwat zorientował się w ich opłakanym położe­niu.Apacze, tak jak dawniej, mieszkali przeważnie w kopulastych chatach, a Nawajowie posiadali dość zbliżone wyglądem domki, zwane przez nich hoganami.Budowla taka powstawała przez ułożenie w sześciokąt ścian z poziomo leżących bali, które w górze przykrywano dośrodkowo klocami, pozostawiając mały otwór do ujścia dymu z ogniska.Tak sporządzone krokwie przykrywano poszyciem i grubą warstwą adoby[22], to jest suszonej w słońcu cegły.Niektórzy Nawajowie ograniczali swe letnie mieszkanie do jednej prostej, osłaniającej od wiatru ściany poszytej trawami lub ustawionej z cegły.Tylko nieliczni, należący do starszyzny plemienia, posiadali oryginalne tipi, pokryte, jak w dawnych czasach, doskonale wyprawionymi skórami bizonów.Żywy inwentarz mieszkańców rezerwatu był bardzo ubogi.Trochę bydła rogatego i owiec pasło się na skąpo rosnącej trawie.Lepiej natomiast prezentował się mały tabun mustangów.Konie, jak wyjaśnił; Czerwony Orzeł, stanowiły chlubę plemienia.Od razu było widać, że dawni wojownicy najbardziej troszczyli się o swe rumaki.Kiedy Tomek napatrzył się do woli na chatynki, a także na mężczyzn wylegujących się bezczynnie w cieniu i kobiety wykonujące całą pracę wokół gospodarstwa, Czerwony Orzeł wprowadził go do najokazalszego w rezerwacie tipi.Tomek od razu się domyślił, że to namiot Wodza.Był znacznie obszerniejszy od innych, a na jego szczycie powiewała flaga Stanów Zjednoczonych.Pośrodku tipi płonęło małe ognisko okolone kamieniami.W zawie­szonym nad nim kociołku gotowało się mięsiwo.Pod szczytem namiotu unosiły się szare obłoczki dymu i pary.Na drewnianych kozłach ułożone były nieliczne gliniane naczynia, broń palna, torby z nabojami, łuki obok kołczanów z pierzastymi strzałami, skórzane, okrągłe tarcze i tomahawki.Nie brakło tam również ostro zakończonych dzid różnej długości, uprzęży końskiej i wielu innych przedmiotów.Na rozłożonych na ziemi skórach bizonów i jeleni oraz barwnych kocach siedzieli starsi plemienia.Opodal stał trójnóg, na którym wisiało zawiniątko ze świętymi przedmiotami [23] i fajką, bogato zdobiony orlimi piórami wojenny strój głowy oraz wiązki ludzkich skalpów.Obok trójnoga dostrzegł Tomek naczelnego wodza Długie Oczy, zwanego tak ze względu na posiadaną przez niego lornetę.Na widok ludzkich skalpów Tomka ogarnął niepokój, lecz w tej chwili wódz Długie Oczy powstał i z powagą wyciągnął ku niemu prawą dłoń.Następnie Tomek przywitał się z pozostałymi Indianami.Byli to: Stary Bizon, Złamany Tomahawk i Chytry Lis.Siedzieli półkolem zwróceni twarzami ku wejściu do tipi, po prawej stronie wodza.Długie Oczy poprosił Tomka, aby zajął miejsce przy nim z lewej strony, chcąc tym podkreślić, iż jest mile widzianym gościem.Obok Tomka przysiadł skromnie Czerwony Orzeł.Tomek widząc to zdziwił się, pamiętał bowiem słowa młodego przyjaciela, twierdzącego przedtem, iż jest jeszcze za młody do rozmów ze starszymi plemienia.Po dłuższej chwili milczenia wódz Długie Oczy odezwał się: - Starsi naszego plemienia pragną zawrzeć przyjaźń z młodym białym bratem, który w ciągu jednego dnia dokonał dwóch bohaterskich czynów.Niewielu wojowników potrafiłoby się na to zdobyć.Tomek chrząknął zażenowany pochwałą starego wodza i odpowiedział:- Nie wiem, o jakich to czynach mówi wódz Długie Oczy.- Mój biały brat posiada skromność wojownika, który przywykł do niezwykłych czynów.Wielka to zaleta - odparł poważnie Długie Oczy.- Coraz mniej spotyka się ludzi odważnych i szlachetnych zarazem.Przypomnę więc czyny mego białego brata.Po pierwsze, brat mój został wyzwany przez Czerwonego Orla do walki na śmierć i życie.Biały brat podjął wyzwanie, nie wykorzystał swojej broni, chociaż miał do tego prawo, i gołymi rękoma pokonał przeciwnika [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl