[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otarłszy ręce poszła, pozostawiając wywarte na oścież drzwi.- Nie chcę się z wami prawować tu i kłócić - zaczął zapalając papierosa.- Bo nic ze mną nie zwojujecie!Uspokoiła się znowu.- Mówił co jeszcze ociec wczoraj?Aagodny już był, uśmiechał się do niej.- Ni.leżał cicho, jako i dzisiaj leży.Podejrzliwa czujność w niej wstała.- Wieprzak fraszki małe ptaszki, zarzynajcie go sobie i zjedzcie, wasza wola.nie moja strata.Człowieknieraz plecie, czego potem żałuje.Nie pamiętajcie, com rzekł! O ważniejszą sprawę idzie.Wiecie,powiadają we wsi, jako ociec mają mieć sporo gotowego grosza gdziesik w chałupie schowanego.-Przerwał wwiercając się oczyma w jej twarz.- Opłaciłoby się poszukać, broń Boże śmierci, to jeszczesię kaj zapodzieją albo kto obcy złapie.- A powie to, kaj schował!Głęboką nieprzenikliwość miała w oczach.- Wam by wyśpiewał, byście go ino mądrze za język pociągnęli.- Niech ino mu rozum przyjdzie, popróbuję wypytać.- Byście mądrą byli i język za zębami trzymali, to o tym, gdyby się pieniądze znalazły, możem ino naspółkę wiedzieć.Znalazłby się większy grosz, to by było łacniej i Antka wykupić z kreminału.a po codrugie wiedzieć mają?.Jagna ma dosyć zapisu.i można by też na proces mieć, by jej te morgiwyprawować.A Grzeli mało to posyłali do wojska! - szeptał nachylając się do niej.- Prawdę mówicie.juści.- jąkała strzegąc się, by z czym się nie wyrwać.- Rachuję, że musiał kaj w chałupie schować.jak uważacie?- Wiem to, kiej mi o tym ni słówkiem nie zatrącił?.- O zbożu wam cosik wczoraj prawił.nie baczycie to? - podsuwał.- Juści, że o siewach wspominał.I o beczkach cosik powiadał - przypominał nie spuszczając z niej oczu.- Jakże! boć w beczkach stoi zboże do siewu! - zawołała, niby nie rozumiejąc.Zaklął z cicha, ale się teraz utwierdzał coraz bardziej że ona coś wie; wyczytał to z jej twarzyzamkniętej i z oczu zbyt przyczajonych i trwożnych.- A com waju zawierzył, nie rozpowiadajcie.- Pleciuch to jestem, któremu pilno z nowinkami po kumach?.- Dyć przestrzegam ino.Ale pilnujcie dobrze, bo skoro już raz staremu zaświtało we łbie, to może musię leda pacierz całkiem rozwidnić.- No.niechby przyszło do tego co rychlej!.Obrzucił ją lepkimi ślepiami raz i drugi, poskubał wąsów i wyszedł, odprowadzany jej oczyma, pełnymiprzytajonej szydliwości.- Judasz, ścierwo, zbój!Buchnęła nienawiścią, postępując za nim parę kroków; boć to nie po raz pierwszy ciska jej w oczygrozby i strachania, że Antka na Sybir poślą i do taczek przykują.Juści, że nie całkiem wierzyła rozumiejąc, iż głównie przez złość pyskuje, aby ją przetrwożyć i bez tołacniej z chałupy wygryzć.Ale mimo tego żarła ją trwoga o niego niemała.Przewiadywała się też nieraz i kaj jeno mogła, co gomoże za kara spotkać, miarkując ze smutkiem, iż całkiem na sucho ujść mu nie ujdzie.- Po prawdzie, że ojca rodzonego bronił, ale borowego zakatrupił, to juści pokarać go muszą, jakże.Mówili co rozważniejsi, że się nijakiej prawdy dobić nie mogła, bo kużden inszą wywodził.Adwokat wmieście, do którego ją ksiądz z listem posłał, powiedział, jako może być różnie, i całkiem zle, iniezgorzej, trza jeno pieniędzy na sprawę nie skąpić i cierpliwie czekać.We wsi zaś najbarzej jątrwożyli, że to kowal podmawiał swoje wymysły i wszystkich podrychtowywał.Nie dziwota też, że i teraz jego słowa kamieniami padły na duszę.Nogi pod nią truchlały przy robocie,mówić nie mogła, tak ją strach zatykał, a do tego zaś i Magda po jego odejściu przyleciała i siadła przychorym oganiając go niby od much, których nie było, a śledząc wszystko bacznymi ślepiami.Ale snadz jej to wrychle obmierzło, gdyż się w robocie pomagać ofiarowywała.- Nie trudz się, uradzim sami, mało się to w chałupie naharujesz!Odradzała Hanka takim głosem, że Magda dała spokój, pogadywała jeno niekiedy a lękliwie, że to już zsamego przyrodzenia nieśmiała była i milcząca.A jakoś na samym odwieczerzu zjawiła się znowu Jaguś, ale wespół z matką.Witały się, kieby w najlepszej zgodzie żyły, i tak przyjacielsko a przychlibnie, aż to Hankę tknęło, ichociaż odpłacała im tym samym, nie żałując dobrych słów ni nawet gorzałki, miała się jednak nabaczności.Ale Dominikowa odsunęła kieliszek.- Wielki Tydzień! Gdzieżbym to gorzałkę piła!- Nie w karczmie i przy okazji, toć nie grzech!- usprawiedliwiała Hanka.- Człowiek chętliwie se folguje i rad zawżdy sposobnością wymawia.- Przepijcie, gospodyni, do mnie, ja to nie organista!- wykrzyknął Jambroż.- Niech ino szkło brzęknie, to was zarno grzysi ponoszą - mruknęła Dominikowa zabierając się doopatrzenia głowy chorego.- Cie.komu sygnaturka sprawia, że bije się pięścią pokutnie, a drugiemu zaś flaszkowy pobrzęk toczyni, że wpodle za kieliszkiem maca.- Leży se ten chudziaczek, leży i o Bożym świecie nie wie! - zawołała żałośnie nad Boryną.- I jadł kiełbasy nie będzie, i gorzałki nie posmakuje?- ciągnęła tym samym sposobem, a wielceszydliwie Jagustynka.- Wama ino prześmiechy na pamięci! - zestrofowała ją gniewnie.- A cóż to? płakaniem biedy se odejmę? Tyla mojego, co się pośmieję.- Kto sieje zło, niech se smutki zbiera i pokutę odprawuje!.- Nie darmo powiedają, że Jambroż, choć przy kościele służy, a gotów się by i z grzychem pokumać,bych jeno sobie pofolgować i użyć! - rzekła wyniośle Dominikowa obrzucając go srogimi oczyma.- Przeciwić się dobremu i ze złym kumać potrafi, któren jeno nie baczy, jaką potem wezmie zapłatę -dodała ciszej, jakby grożąc.Milczenie padło na izbę.Jambroż zakręcił się gniewnie, ale zdzierżał w sobie ostrą odpowiedz, boćwiedział, że i tak każde jego słowo znał będzie dobrodziej najpózniej jutro po mszy; nie darmoDominikowa przesiadywała cięgiem w kościele.A i reszta zwarzyła się też pod jej sowimi ślepiami,nawet nieustępliwa Jagustynka przymilkła trwożnie.Jakże, cała wieś się jej bojała; już pono niejeden poczuł na sobie moc jej złych ślepiów, niejednego jużpokręciło albo rozchorzał, gdy nań urok rzuciła.Pracowali w cichości z pochylonymi trwożnie twarzami, że jeno jej biała gęba, sucha i poradlona, kiebyz blichowanego wosku, nosiła się po izbie.Nie odzywała się również zabierając się z Jagną dopomagania tak ostro, że Hanka wzbronić nie śmiała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]