[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem wszyscy zaczęli się cofać.Halla uniosła miotacz.Stwór, który wylazł zza posągu miał wielką paszczę, obramowaną krótkimi, ostrymi zębami, wyszczerzoną w gadzim uśmiechu.Małe, żółte oczy mrugały w ich kierunku.Stwór szedł naprzód na ciężkich, podobnych do pniaków nogach.Halla wystrzeliła.Strumień energii nie uczynił potworowi najmniejszej krzywdy.Luke i Leia także wyciągnęli swoje pistolety i zaczęli strzelać.Nawała ognia tylko poirytowała bestię, która mrugnęła krwawym okiem i tylko przyśpieszyła kroku.- Hin! Kee! Idźcie do pełzaka i przynieście strzelby! - zakomenderował Luke.Hin coś wymamrotał i oba Yuzzy popędziły do wyjścia.Luke spojrzał na kryształ znikający za plecami potwora.Odpiął świetlisty miecz, włączył błękitny płomień i ostrożnie postąpił w kierunku bestii.- Luke, nie bądź szalony! - krzyknęła księżniczka.Przez chwilę wahał się, po czym ponownie skoncentrował na zbliżającej się bestii.Monstrum przystanęło, jakby zahipnotyzowane blaskiem miecza.Luke skoczył do przodu i uderzył.Miecz przebił paszczę stwora.Potwór zawył z wściekłością.Szczęki rozwarły się, ukazując przepastną gardziel.Luke ujrzał coś poruszającego się wewnątrz i instynktownie rzucił się na podłogę.Z paszczy wystrzelił długi, różowy język i ogromny głaz, który przypadkiem znalazł się na jego drodze, został zmiażdżony na pył.Kiedy pilot się podniósł, potwór wypluł kawałki skały i zanim Luke zdołał usunąć się na bezpieczną odległość, zaatakował ponownie.Nie mogąc uniknąć ciosu, młodzieniec osłonił się mieczem.Rozległo się donośne skwierczenie.Musiał widocznie zranić wrażliwe miejsce, bo z gardzieli potwora wydobył się gardłowy ryk bólu.Jednak bestia z determinacją następowała na Luke’a.W zmrużonych, żółtych ślepiach widać było śmierć.Leia i Halla nadal bezskutecznie ostrzeliwały potwora.- To nie ma sensu! - krzyknęła księżniczka.Spojrzała w kierunku wyjścia.- Hin! Kee! - Nie było odpowiedzi.- Na pewno zaraz wrócą - powiedziała Halla.- Muszą!Nagle stwór skoczył do przodu.Wielkie szczęki kłapnęły donośnie, ale Luke zdołał uniknąć schwytania.Kiedy odskakiwał od potwora, jego miecz drasnął bestię, znacząc jej dolną szczękę długą, czarną linią.Luke wpadł plecami na potężny filar podpierający kopułę.Był teraz pod jednym z otworów w sklepieniu.Nerwowo spojrzał w kierunku wejścia.Gdzie były Yuzzy? Nie mógł przecież w nieskończoność unikać tej rozeźlonej bestii.Nie miał wiele czasu, bo stwór zaatakował ponownie.Luke spojrzał na sklepienie i z rozmachem ciął w podstawę kolumny.Błękitny strumień energii przeciął czarny kamień z łatwością, z jaką myśliwiec rakietowy przecina przestworza.- Halla! Leia!.Uciekajcie! - wrzasnął Luke.Pochylony ku niemu jaszczurowaty stwór nie zauważył pęknięć na sklepieniu.Pęknięcia rosły, mnożyły się i połączyły ze sobą, a wtedy na potwora runął ogromny kawał sklepienia.Gigantyczne bloki zmiażdżyły łeb potwora na pulpę, na zawsze uspokajając ten ohydny, wyszczerzony pysk.Kiedy ucichły ostatnie echa po zawaleniu się części dachu i opadł czarny kurz, Luke podszedł do rumowiska.Bestia była przysypana tonami skał.Drgające tylne łapy bezskutecznie kopały powietrze, ogromny ogon uderzał o posadzkę, ale już po chwili potwór znieruchomiał na zawsze.- Co się stało z Hinem i Kee? - zapytał pilot.- Chyba się pokłócili - powiedziała z niesmakiem księżniczka, patrząc w stronę wejścia.- Zaraz sobie przypomną, po co poszli i przybiegną tu, prosząc o przebaczenie.- Chyba im nawymyślam - westchnął Luke.– Teraz jestem nieco.- Rozejrzał się za Hallą i zobaczył, że kobieta lunatycznym krokiem idzie w stronę bogini.- Hallu!- Daj jej spokój - powiedziała księżniczka, machając ręką.- Nigdzie z nim nie ucieknie.Zresztą będzie potrzebowała naszej pomocy, aby go ściągnąć.- Leia ruszyła ku Halli, ale kiedy zorientowała się, że Luke jej nie towarzyszy, przystanęła.- Nie idziesz ze mną? - zapytała.- Za chwilę.Muszę się upewnić, czy ten potwór rzeczywiście jest martwy.Kiedy księżniczka podążyła za Hallą, podszedł do wystającego spod kupy skał zada potwora.Wbił miecz, zatapiając klingę w ciemnym mięsie, aż po rękojeść.Potwór nie poruszył się.Uspokojony Luke cofnął się nieco.Usłyszał słabe, ostrzegawcze tąpnięcie i błyskawicznie spojrzał do góry.Hallą i Leia też je usłyszały.- Luke! - wrzasnęły równocześnie.Nie musiały go ponaglać.Brzegi nowej dziury w sklepieniu zaczęły się szybko powiększać.Potrzebował tylko dwóch sekund.Los podarował mu jedną sekundę, ale odmówił drugiej.- Luke! - księżniczka pobiegła w jego kierunku, kiedy ostatni spadający kamień roztrzaskał się o posadzkę.Hallą zamarła targana sprzecznymi uczuciami, z jednej strony była kupa gruzu, pod którą pogrzebany był Luke, a z drugiej dręcząca bliskość kryształu.Pijana jego obecnością, poszła w kierunku posągu.Leia dobiegła do pagórka świeżo skruszonej skały i popatrzyła nań bliska szaleństwa.- Tu.taj - wyszeptał Luke zbolałym głosem.Leżał przygwożdżony do ziemi zwałami gruzu.Rzuciła się na pomoc i nie zwracając uwagi na duszący pył, na ostre, raniące odłamki skał, zaczęła usuwać gruz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]