[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łyła z nim tylko rok i osiem miesięcy.Dokładnie tyle, ile zajmuje namiętny romans, szybka ciąża i półroku po porodzie.Dopiero niedawno znalazł kobietę, która byław stanie go udomowić.Kiedy zapłodnił Sabinę, miałasiedemnaście lat.Wyglądała i zachowywała się jak gejsza, ale toona podejmowała wszystkie kluczowe decyzje.Leon chodziłprzy niej jak w zegarku.Sam, nie zdając sobie sprawy, spełniałwszystkie jej zachcianki.Także to, że jako matka trójki jegodzieci miała prawo do tego, by się jej publicznie oświadczył, aco za tym idzie, poślubił.Leon karnie ruszył do lasu, zrobiłzleconą wycinkę, po czym udał się do jubilera.Miesiąc pózniejna palcu narzeczonej błyszczała już obrączka (9,70 gramówzłota, nie jakiś tombak).Nikt nie spodziewał się, że młoda,cierpliwa żona udomowi tego żubra.Wszystkim to było narękę, dotąd nikt nie był w stanie z nim wytrzymać.Okazało się,że z Leonem trzeba było krótko i klarownie, ale po dobroci.Prosta dziewczyna to umiała.Pochodziła z dobrej wiejskiejrodziny.Jej matka kręciła ojcem, babka dziadkiem, ona też mato we krwi.Leon zaś dzięki Sabinie zyskał wolę istnienia.Przestał się awanturować, pił tylko w lesie (wez schowaj tępuszkę do swojej torby, bo jak Sabina ją u mnie znajdzie, to siępodkurwi) i był święcie przekonany, że nikt nie dostrzega, że tonie on rządzi w domu.Otwierał się tylko przed mężczyznamirównymi sobie.Gdyby nie bał się Sabiny, nosiłby jak tarczę t-shirt nienawidzę kobiet (nie ma co jej drażnić, jeszcze mitrutki na szczury wsypie do żarła).Polegało to jednak wyłączniena narzekaniach, jak wredne są kobiety.Mówił dużo i zeswadą, okraszając opowieści naturalistycznymi porównaniami,a potem karnie dostosowywał się do reguł gry żony.Chowałpapierosy do wewnętrznej kieszeni, żeby ich nie znalazła (%7łydytak podniosły akcyzę, że za drogo wychodzi).Puszki wrzucałsąsiadowi do kontenera, żeby myślała, że już nie pije(ślubowałem w kościele), zapinał rozporek przed wejściem naposesję (żeby widziała, że mam do niej respekt).Wrzeszczałtylko, kiedy miał konkretny powód i nie powtarzał przy niejnieustannie: Co?.Za to na jej widok rozpromieniał się izachowywał jak kogut na podwórku.Przechadzał sięposuwistym krokiem i przekomarzał, próbując jej zaglądać dogarnków, a ona goniła go ze szmatą.Kochał ją, to było widać,choć wstydził się przyznać tego głośno.Meyer był jednakpewien, że często szeptał jej to w pieleszach domowych(żadnych świadków takiej słabości).- Umówiliśmy się z żoną po drugim dziecku, że to ja będępodejmował ważne decyzje.Ona wezmie na siebie wszystkiedrobiazgi, żebym nie zawracał sobie tym głowy.Tylko że wżyciu nie ma żadnych ważnych decyzji.Wszystko jestbłahostką.No i widzisz, jak się załatwiłem - wyznał ze skruchą.To Sabina kazała Jekelowi iść z Meyerem na wycinkę.Miałmu wszystko opowiedzieć, żeby nie było żadnych wątpliwości.Nie chciała być zamieszana w sprawę zabójstwa dziecka i takwyłuszczyła to Leonowi, że był przekonany, iż sam do tegodoszedł.Dotarli wreszcie do miejsca pracy drwala.Nie było tam nicoprócz drzew, sprzętu, wielkiej piły motorowej.Ciemno.Meyernie miał pojęcia, jak mężczyzna odróżnia miejsca bez GPS-u.Jekel wskazał mu północ, po czym objaśnił, że zna ten teren jakwłasną kieszeń.- To mój Meksyk - dodał i wreszcie na chwilę się przymknął.Długo milczał, co zaniepokoiło Huberta.Ale po chwilizorientował się dlaczego.Jekel był głodny.- Zjemy, pogadamy.Nie mogę myśleć, jak mam pustyżołądek.- Oczywiście - zgodził się Meyer, bo przecież nie miał wyboru.Po półgodzinie z tym człowiekiem lasu można było przyswoićpodstawowe punkty jego instrukcji obsługi.Usiedli na pieńku.Widać było, że tu wczoraj skończył.Rząd ułożonych drzew,porąbane gałęzie.Porządek był idealny.- Tu maszyna nie wjedzie, ja toruję jej drogę - oświadczył zdumą i w trzech kęsach zjadł pudełko grillowanych żeberek.Zagryzł ćwiartką chleba, którą pochłonął bez krojenia na pajdy.Kości ogryzł do czysta i zawinął w torebkę dla swojego psa.- Teraz ty gadaj, w gardle mi już zaschło.Co właściwie chceszwiedzieć? - spytał, kiedy się trochę posilił.Pełny żołądek czyniłgo nieco przychylniejszym dla świata.- Jak ja cię nie zadowolę,Sabina nie zadowoli dziś mnie.Załatwmy to szybko.Tu nieradio.Nasłuchałeś się za darmo, szlus.Meyera najbardziej interesowała luka w życiorysie florystki.Niestety, jej jedyny mąż nie potrafił rozwiać mgły zawieszonejnad najlepszym okresem jej życia, jak pompatycznie określił toJekel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]