[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Domek na farmie opuściła wraz z Harmonem Kleinschmidtem, którego wraz z dziećmi wsadziła na Sama, konia Johna.Razem z nim jechał Michael, żeby dać jej znać, gdyby partyzant zaczął mdleć lub zsuwać się z siodła.O dziesięć mil dalej znajdowała się farma, gdzie mieszkali znajomi Kleinschmidta - mężczyzna po sześćdziesiątce i jego żona, której chyba niewiele brakowało do wieku męża.Ów człowiek, Ario Coin zgodził się przypilnować koni i podwieźć Sarah z dziećmi swoim Pick-up’em w pobliże Savannah.Silnik w tym wozie przystosowany był do pracy na spirytusie, destylowanym z roślin i trawy na farmie.Ario opowiadał Sarah, że robi to już od wielu lat przed wojną i nie widzi przyczyn, żeby skończyć.Kiedy ukryli samochód, Coin upierał się, żeby im pomóc, twierdząc stanowczo, że Kleinschmidt jest zbyt słaby, by iść o własnych siłach, a za ciężki do prowadzenia przez Sarah i dzieci.Sarah zgodziła się, acz niechętnie.Wówczas Kleinschmidt powiedział jej, żeby się nie martwiła i sięgając pod płaszcz, wyjął rewolwer.Pamiętała, że gdy go jej pokazał, Coin powiedział: “Smith and Wesson 38/44 Heavy Duty - jeden z najlepszych pistoletów, jakie kiedykolwiek skonstruowano.Mam taki od trzydziestego siódmego i nigdy nie chciałem innego”.Sarah zatrzymała się, dotykając pod wodą burty “Akdóła”.Wynurzyła się, chwytając powietrze.Mimo pływania w samych szortach i koszulce było jej zimno.Czekała w wodzie, nasłuchując jakiegoś znaku ludzkiej obecności na pokładzie lub w kabinie.Nie dostrzegła żadnych świateł.Podpłynęła w stronę dziobu, gdzie znalazła na Sterburcie małą drabinkę.Chwyciła pierwszy szczebel i podciągnęła się w górę, z nożem zabezpieczonym w foliowym worku przywiązanym do talii.Kiedy wyszła z wody i przycupnęła na drabince, temperatura powietrza i nocny wiatr mroziły ją jeszcze bardziej.Wyszarpnęła nóż z worka lewą ręką, prawą trzymając się relingu.Następnie z lewą dłonią zaciśniętą na rękojeści, wyjrzała nad burtę do środka łodzi.Nic.Sarah pokonała pozostałe stopnie i wskoczyła na pokład, przerzucając teraz nóż do prawej ręki.Wciąż w przysiadzie, aby trzymać się poniżej poziomu burt, posuwała się ku rufie, znajdując wreszcie kanciaste, podobne do drabiny, schody prowadzące w dół.Właz nie był zamknięty na klucz.Pomyślała, że to pewnie nakaz Sowietów, mający ułatwić inspekcje łodzi przy pomoście.Ruszyła w dół schodów, pozostawiając za sobą uchyloną klapę włazu.Gdy zeszła na dolny pokład kabiny, zamarła.Na pokładzie, tuż nad głową usłyszała kroki.Przeszedł ją dreszcz, choć nie od zimna i wilgoci zaimprowizowanego kostiumu pływackiego.Klapa włazu zaczęła się podnosić.ROZDZIAŁ XXIIBez płaszcza, z pasem na pistolety i karabinem na podłodze obok, Rourke odwrócił się w skórzanym fotelu i spojrzał na ogień w kominku.- Czy zawsze nosisz te pistolety w kaburach pod pachą? Mnie taki ciężar okropnie by przeszkadzał - zauważyła Sissy.Rourke nie odrywał wzroku od ognia.- Zanim się przyzwyczaisz, na początku jest niewygodnie, ale ja noszę podwójną pochwę od dłuższego czasu.Teraz już tego nie zauważam.Bardziej niewygodnie jest być nie uzbrojonym - dodał.Podpalił zapalniczką cygaro i wstał.Czuł się jak zwierzę w klatce.Chciał, żeby Chambers już się zjawił; chciał, żeby Chambers dowiedział się o wielkości grożącej Florydzie katastrofy; chciał, żeby Chambers przejął pałeczkę.Rourke miał wówczas otrzymać transport powietrzny na Florydę, spróbować znaleźć Paula, jeśli starczy czasu, pomóc mu w poszukiwaniu rodziców i uciec.Poza tym wciąż była do odszukania Sarah i dzieci, gdzieś w północnej lub środkowo-wschodniej Georgii.Rourke wpatrywał się w migocące płomienie.Wiedział, co trzeba robić, ale nie był pewien chęci Chambersa.Tylko z tej przyczyny John zdecydował się przyjąć propozycję lotu do kwatery głównej U.S.II w pobliżu granicy Teksasu z Luizjaną.Na tablicy pamiątkowej nad kominkiem wisiał wypolerowany do połysku, dwunastocalowy nóż Bowie.Podwójna osłona rękojeści z mosiądzu również błyszczała.Wyciągnął dłoń, dotykając brzeszczotu.Był ostry.- Rourke.Właściwie doktor Rourke, czy pan Rourke? Nigdy nie mogę się zdecydować, jak pana nazywać, sir!Rourke odwrócił się, zauważając, że kobieta już wstała.Powoli, patrząc z ukosa na Chambersa, powiedział:- Panie prezydencie, miło mi znowu pana widzieć.- A pani jest zapewne Sissy Wiznewski, doktor sejsmolog, która ma dla nas jakieś alarmujące wiadomości - rzekł Chambers, robiąc kilka kroków ku dziewczynie.Uścisnął serdecznie jej dłoń.Rourke patrzył i słuchał; stwierdził, że Chambers jest w jakiś sposób inny, może teraz bardziej przyzwyczajony do roli prezydenta.“Ale prezydenta czego?” - zastanawiał się.- Przekaż panu prezydentowi te alarmujące wiadomości, Sissy - powiedział Rourke, naśladując ton Chambersa.- Nie wiem, od czego zacząć.- Ja wiem - przerwał John, nie mogąc znieść marnowania czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]