[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pieczeń była idealna  stwierdził Kedrigern. A jarzyny najlepsze, jakie jadłam w życiu  dodała Księżniczka. Chleb był przepyszny. Deser był dziełem sztuki. Jesteście zbyt uprzejmi  zadudnił Collindor gestykulując dwiema wolnymi koń-czynami i powściągliwie falując pozostałymi. Wszystko to zasługa mojego mistrza. Aponthey z zadowoloną miną pociągnął łyk wina. Ale sos do deseru wymyśliłemsam. Wystarczy, Collindor.Wracaj do kuchni  rozkazał Aponthey. Jak mistrz rozkaże  odpowiedział stwór, wyjeżdżając bezgłośnie z pokoju. Ty go zrobiłeś, mistrzu?  spytała Księżniczka. Musiałem.Swego czasu miałem tu dużo klientów i wszyscy spodziewali się przy-zwoitego posiłku.Collindor potrafi w ciągu godziny przygotować kolację na dwanaścieosób.Utrzymuje też nienaganny porządek w kuchni. Cóż za cudowny wynalazek!Aponthey zmarszczył czoło. Collindor ma również swoje wady, Księżniczko.Po roku jego służby przytyłemsześćdziesiąt jeden funtów.Musiałem go przeprogramować, żeby ograniczył bardziejzawiesiste sosy, a jak już zacząłem, postanowiłem zrezygnować z powierzchowności narzecz funkcjonalności.Jest najlepszym kucharzem, jakiego miałem w życiu i bardzo mipomaga w domu.Nakręca wszystkich innych i sam siebie.Wielka to dla mnie ulga. Idealny sługa  powiedziała Księżniczka z podziwem. Nie całkiem.Niestety lubi eksperymentować z nowymi przepisami. Wszyscy dobrzy kucharze eksperymentują. Ale nie dodają mrówek, żwiru, sprężyn i kleju do duszonych fig  powiedziałAponthey z gniewem. Z reguły nie.Służbę należy instruować bardzo precyzyjnie  wtrącił Kedrigern. My mamy młodego trolla do wszystkiego.Azor jest silny, sumienny i można na nimpolegać, ale wymaga przemyślanych instrukcji.Pamiętam, jak kiedyś zaproponowałem,żeby zrobił na kolację coś oryginalnego i.28  Keduś, proszę.Nie po jedzeniu  przerwała mu Księżniczka z wyrazem obrzy-dzenia. Przepraszam, moja droga. Dość już rozmów o służbie  powiedział Aponthey. Co to za kryształ, o któ-rym wspomniałeś? Przyznaję, że mnie to zaciekawiło. Ależ to twój kryształ.Prosiłeś mnie, żebym przyjechał go obejrzeć  odparłKedrigern.Aponthey był autentycznie zaskoczony. Naprawdę? W takim razie musi być gdzieś tutaj.Może w.nie, nie tam.W starym.nie. Zmarszczył czoło, mrucząc coś pod nosem i wreszcie powiedział. Zadzwonięna Collindora.On będzie wiedział  tu podniósł kryształowy dzwonek, potrząsnął nimi jego twarz nagle się rozjaśniła. To jest to, Kedrigern! To ten kryształowy dzwonek!Masz.Wez go i spróbuj zadzwonić.Kedrigern ująwszy rączkę dzwonka kciukiem i dwoma palcami lekko nim potrzą-snął.Dzwonek nie wydał żadnego dzwięku.Kedrigern wymienił spojrzenia z Księż-niczką, która wzruszyła ramionami.Kedrigern ponownie potrząsnął dzwonkiem, tymrazem mocniej.Nadal żadnego dzwięku.Chwyciwszy rączkę całą garścią czarownikmachnął dzwonkiem trzykrotnie z całej siły.Nic. Nie rozumiem.Dzwonek ma serce, które uderza o ścianki.Czy jest zaczarowany?Aponthey schował głowę w ramiona i odwrócił dłonie w geście symbolizującympełną bezradność. Nie mam o tych sprawach pojęcia.Pewnie dlatego cię zaprosiłem.Zaprosiłem cię,prawda? Zdecydowanie tak.Wspomniałeś o  niezwykłych własnościach.Co miałeś namyśli?Na twarzy Apontheya znów odmalowało się zdziwienie. No, on nie dzwoni  powiedział po chwili. To jest niezwykłe jak na dzwonek.Dzwonki zwykle dzwonią. A gdzie jest Collindor?  spytała Księżniczka. Kiedy Aponthey dzwonił naniego poprzednio, przyszedł, a teraz nie. To dlatego, że ja o nim myślałem, kiedy dzwoniłem, a Kedrigern nie.Na tym po-lega działanie tego dzwonka.To jest chyba jeszcze jedna jego niezwykła cecha. Chyba tak. Kedrigern podniósł kryształowy dzwonek tak, żeby światło świecprzechodziło przez jego krawędzie.Potem wyjął swój medalion, przyjrzał się dzwon-kowi przez Otwór Prawdziwego Widzenia i wykrzyknął  Aha! Co to ma znaczyć?  spytał Aponthey ostrożnie. Coś uwięzło w tym dzwonku  powiedział Kedrigern nie odrywając oczu odprzedmiotu rozmowy.29  I to wszystko? Powiem Collindorowi, żeby go umył.Aponthey roześmiał się z za-żenowaniem. Myślałem, że to coś magicznego, a to, okazuje się, były jakieś okruchy.Cóż, wzrok już nie ten. To nie okruchy.Masz tu uwięzionego ducha. Naprawdę? To jakiś mały duch. U duchów rozmiary to sprawa drugorzędna  powiedział Kedrigern z zadumąobracając kryształowy dzwonek w dłoniach.Potem postawił go przed sobą na stole i niespuszczając z niego oka powiedział. Czy moglibyście zachować absolutne milczeniei nie ruszać się? Chciałbym zamienić parę słów z tym duchem.Księżniczka i Aponthey zgodnie skinęli głowami.Kedrigern wyciągnął nitkę ze swo-jej koszuli, zawiązał jeden koniec wokół rączki dzwonka i zawiesił go na łyżce, którąoparł na dwóch pustych kielichach.Dzwonek wisiał teraz w powietrzu.Kedrigern wy-powiedział zdanie w jakimś niezrozumiałym języku i dzwonek zaczął drgać w zupełnejciszy, żeby powoli znieruchomieć.Rój małych świetlistych punktów przebiegł po nimz góry w dół i zastygł w złotej połyskującej obręczy wokół jego obwodu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl