[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu Reckless usiadł na stopniach wiodących z tarasu na wąski pas murawy, dzielący dom od brzegu klifu.Dalgliesh, czując irracjonalnie, że jeśli będzie nadal stał, postawi inspektora w niekorzystnym położeniu, również usiadł; kamień pod udami i dłońmi wydał mu się wyjątkowo zimny, jak przypomnienie, iż jesienne słońce utraciło już i swą moc.- Tędy nie można zejść na plażę - powiedział Reckless.– Można by pomyśleć, że Seton chciał mieć swoje własne zejście.Stąd do Tanner’s Lane jest niezły kawałek drogi.- Skały są tutaj wyjątkowo wysokie i zarazem kruche.Schody mogłyby być niebezpieczne - zauważył Dalgliesh.- Może i tak.To musiał być dziwny gość.Pedantyczny.Dokładny.Na przykład ta kartoteka.Pomysły do powieści czerpał z gazet, czasopism i od ludzi albo też sam je wymyślał.I wszystkie starannie skatalogowane, dopóki nie będą potrzebne.- A pomysł panny Calthrop?- Nie ma.Co oczywiście o niczym nie świadczy.Sylvia Kedge mówiła mi, że kiedy Seton tutaj mieszkał, dom zwykle bywał otwarty.Wygląda na to, że nikt tu nic nie zamyka, Każdy mógł wejść i zabrać odpowiednią fiszkę.Każdy mógł ją przeczytać, jeśli już o to chodzi.Po prostu wchodzą nawzajem do swoich domów jak im się podoba.To pewnie ta saotność.To przy założeniu, że Seton taką fiszkę wypełnił.-Jak również, że panna Calthrop w ogóle powiedziała mu o tym pomyśle - dodał Dalgliesh.- A, to pana też uderzyło? - spojrzał na niego Reckless.– A co pan sądzi o Digbym Setonie?-To samo, co zawsze.Trzeba natężyć wyobraźnię, aby zrozumieć człowieka, który pała namiętną ambicją posiadania klubu nocnego.Ale pewnie jemu też trudno zrozumieć, dlaczego my chcemy być policjantami.Nie sądzę, by Digby miał dość odwagi i inteligencji, żeby popełnić to konkretne morderstwo.W zasadzie nie jest zbyt mądry.- Przez prawie cały wtorkowy wieczór siedział na dołku w komisariacie; dzwoniłem do West Central i oni to potwierdzają.Co więcej, był pijany.I bynajmniej nie udawał.- Bardzo wygodne.- Zawsze jest wygodnie mieć alibi, panie Dalgliesh.A to należy do tych, na których podważanie nie zamierzam tracić czasu.Co więcej, o ile teraz nie odgrywał komedii, to naprawdę nie wie, że narzędziem zbrodni nie był nóż.I myśli, że Seton umarł w środę.W środę, kiedy przyjechali Digby i panna Marley, żywy Maurice nie był obecny w tym domu.Oczywiście, mogło tu być jego ciało, ale jakoś nie widzę Digby’ego w roli rzeźnika, a poza tym: po co? Nawet gdyby znalazł ciało i wpadł w panikę, to jak go znam, dałby sobie w szyję i uciekł do miasta, a nie planował zawiłe szarady.W dodatku, kiedy się rozbił, był w drodze do Lowestoft, nie do Londynu.I nie wiem, skąd mógłby znać ten miły początek powieści kryminalnej autorstwa panny Calthrop.- Chyba że Eliza Marley opowiedziała mu o tym, kiedy tutaj jechali.- Dlaczego miałaby mówić Setonowi? To mało zabawny temat do rozmowy w drodze do domu.No, ale dobrze.Załóżmy, że znała ten pomysł i powiedziała o nim Digby’emu albo że wiedział o tym skądinąd.Przyjeżdża tutaj, znajduje ciało brata i natychmiast postanawia urzeczywistnić kryminał, obcinając mu dłonie i wypychając łódkę z ciałem na morze.Dlaczego? I jakiego narzędzia użył? Proszę pamiętać, że widziałem ciało i mogę przysiąc, że ręce były odrąbane - nie obcięte, nie odpiłowane, lecz właśnie odrąbane! Tyle w sprawie noża.A tasak Setona jest nadal w spiżarce, zaś tasak pańskiej ciotki - jeśli to jego użyto - skradziono trzy miesiące temu.- A więc to wyklucza Digby’ego Setona.A inni?- Mieliśmy czas jedynie na wstępne rozpoznanie.Dziś wysłucham ich zeznań, ale wygląda na to, że coś w rodzaju alibi mają wszyscy.To znaczy, oprócz panny Dalgliesh.Nic dziwnego w przypadku osoby, która mieszka sama.Równy, monotonny głos nie zmienił się, posępne oczy nadal patrzyły na morze.Jednak Dalgliesha to nie zwiodło; a więc stąd to pilne wezwanie do Seton House, stąd niezwykły wybuch szczerości inspektora! Rozumiał punkt widzenia Recklessa.Oto starzejąca się, niezamężna kobieta prowadzi samotny żywot w odosobnionym miejscu.Nie ma alibi ani na czas śmierci, ani na środę, gdy ciało zepchnięto na wodę.Ma niemal prywatny dostęp do plaży, wie, gdzie leży łódka.Ma prawie metr osiemdziesiąt wzrostu, jest silną, zręczną mieszkanką wsi, intensywnie uprawiającą spacery i przyzwyczajoną do ciemności.Owszem, nie miała widocznego motywu.Ale od kiedy to ma znaczenie? Mimo tego, co dziś rano Dalgliesh powiedział ciotce, motyw nie był sprawą pierwszorzędnej wagi.Detektyw, który logicznie skupiał się na „gdzie”, „kiedy” i „jak”, na ogół w swoim czasie poznawał również żałosną i niewystarczającą odpowiedź na „dlaczego”.Stary szef Dalgliesha zwykł mawiać, że możliwe motywy morderstwa wyczerpują trzy K - kasa, kobiety i kłótliwość - i pozornie tak było
[ Pobierz całość w formacie PDF ]