[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Helga była za młoda, miała zaledwie siedem-naście lat skończonych.Nie łatwo było jednak znalezć ważkie powody; przecież sama niebyła starsza, gdy wyszła za mąż.I tu ponadto istniał warunek podstawowy: miłość.Jedna okoliczność bardzo przemawiała za tym, żeby urządzić wesele, teraz w zimie, za-miast na przyszłe lato.Młoda para miała wybrać się w podróż na południe.Helga już dawnomarzyła o takiej podróży, a kto mógł wiedzieć jakie znaczenie mógł mieć wyjazd za granicędla rozwoju poetyckiego talentu Halvora! Wobec tego najodpowiedniej było wyjechać naokres zimowy i wrócić wraz z rozkwitającą wiosną.Jak to musi być cudownie, po prostu wy-kreślić jedną zimę ze swego życia i przez półtora roku bez przerwy mieć lato! Pani Berg zaw-sze tęskniła za południem, i tym razem obie z Helga pragnęły podróżować.Ale właśnie prze-szkodziły im zaręczyny.I pomimo zapewnień, że nie udadzą się w podróż bez matki, posta-nowiła stanowczo pozostać w domu; uważała to za swój obowiązek.Ale ciężko jej to przyj-dzie.Najczęściej, o zmierzchu roztrząsali te plany.Siedzieli we trójkę na sofie, Halvor obejmo-wał ramionami obie kobiety, i wtedy wszyscy czuli jak u nich jest przytulnie; żaden hałas,żaden rozdzwięk wielkiego świata walk nie mógł wtargnąć do ich małego domku szczęścia.Halvor najczęściej milczał, przysłuchując się rozległym wywodom obu kobiet i tylko, odczasu do czasu, wtrącając jakąś uwagę, ażeby sprowadzić je na właściwe tory.Często popadałzupełnie w zamyślenie i stawał się roztargniony, w chwilach kiedy opanowywało go uczuciewdzięczności za oddanie się tych dwóch szlachetnych istot.Ten wewnętrzny stan objawiał sięw fakcie, że Halvor, nie uświadamiając sobie tego, przyciskał do siebie obie kobiety.Znajdo-wały przyjemność w tym jego roztargnieniu i naprowadzały go na to, ażeby odpowiadał impiąte przez dziesiąte.A kiedy mówił, to o szczęściu jakiem jest dla człowieka, móc trzymać w ramionachwszystko, co kocha, i wyczuwać, jak te serca biją gorąco i w tym samym rytmie, co i jegoserce.Oszałamiał je pięknymi i porywającymi słowami o zbawiennym wpływie kobiety nawszystko, co piękne i wzniosłe, Nie darmo Francuzi mówili zwykle, wielokroć zdarzało sięcoś wielkiego: cherchez la femme.I jeżeli stare ludy północy, a po nich wielcy ludzie złotegookresu, cenili kobietę tak wysoko, było to w uznaniu tego samego faktu.Skoro jednak kobiety79pragną zachować swój uszlachetniający wpływ, powinny utrzymać swe wyniosłe stanowiskow kraju, jako ciche" i dla nędznego wawrzynu, nie rzucać się w błoto walki.Nowoczesneumysły, którym tylko o to chodzi, ażeby uczynić z kobiety uległe narzędzie do zaspokajaniamęskich zachcianek, ponoszą wobec ludzkości wielką odpowiedzialność, przy pomocy pu-stych słów o równouprawnienie i wyzwolenie zniechęcając kobiety do ich wysokiego posłan-nictwa i pociągając je w bagno rodzinnego życia.Na to również chciał w swym wielkimdziele zwrócić uwagę, jako na zło, które pociąga za sobą nowoczesna literatura.I rozwijał przed niemi plan dzieła, które zostanie poświęcone duńskiemu narodowi i będzieopatrzone poetyczno-proroczym wstępem, który nie zapominał o zmarłych wielkich i zwracałsię do młodzieży z wezwaniem; Kiedy zamierzacie przejąć ich spuściznę?".W dzień robili długie spacery poprzez wrzosowiska lub na wzgórza, po drugiej stronie tor-fowiska.Często zabierali ze sobą koszyczek z jadłem i spędzali dzień w lasku, obozując natrawie, lub szukając laskowych orzechów i jabłek.Kiedy pózniej, leżeli na polance w lesie irozpakowywali zawartość koszyka, dziecinność Halvora występowała we właściwym oświe-tleniu: obrzucał ziemią matkę i córkę, stroił niewinne żarty i próbował stawać na głowie.W tym nastroju, nie dbał o piękne i wielkie idee.Był naturalny, zgodził się z tym, że Helganazywała go Ernst"1 ażeby jego imię odpowiadało więcej istocie rzeczy.Czuł, że mógłby wyrzec się wszelkiego dążenia do czegoś wyższego w życiu, gdyby muzawsze było tak, jak obecnie.Czy można było życzyć sobie czegoś lepszego niż poczuciepełnego szczęścia?1Ernst imię, ernst poważny, więc gra słów.80XXII.Okres żniw minął.Pogoda była jeszcze letnia, ciepła, las stał jeszcze w pełni zielonej kra-sy.Ale z pól znikło ostatnie zdzbło i tu, i ówdzie, pług zaczął już przeorywać nagie, żółterżyska.Jasne noce pełnego lata minęły, wieczory zaczynały stawać się długie.Uczucie, że masię już ku zimie, działało na ludzi przygnębiająco, pomimo letniego słońca i stale błękitnegonieba
[ Pobierz całość w formacie PDF ]