[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dać więcej.Euro.- Nie chcieć więcej.- Dolary? Funty? - naciskał rudy.- Panie, mówię, że sprzedałem! - zdenerwował się Pawełek, któremu myśl, że ten facetmiałby zostać właścicielem stolika, wydawała się nie do przyjęcia.- Tam, pod ścianą stoją innemeble.Tamte mogę sprzedać, tego nie.- Chcieć ten - uparło się indywiduum.- Daj mi spokój, człowieku! - W Pawełku nie chęć już kwitła bujnym kwieciem.- Mówię, żesprzedany!Widać było, że się raczej nie dogadają.Im bardziej Pawełek się zapierał, tym bardziejnieznajomy naciskał.W jego oczach zaczynała błyskać złość, a twarz nabierała koloru dojrzałegopomidora.I nie wiadomo, jak by się ta kłótnia skończyła, gdyby nie klient, który był akuratumówiony po odbiór stołu.Pawełek odetchnął z ulgą, bo niewiele brakowało, by po raz pierwszy wżyciu zaczął wrzeszczeć, a rudzielec odwrócił się na pięcie i bez słowa wyszedł.- Kto to był? - zainteresował się nowo przybyły, wyciągając portfel.- Słychać was było zadrzwiami.- Jakiś wariat.- Pawełek wzruszył ramionami i zaczął wypisywać fakturę.- Za cholerę nie mogę złapać tego młodszego Piecyka - powiedział z niechęcią AukaszSzczęsny, rozsiadłszy się w fotelu naprzeciwko prokuratorskiego biurka.- Z trasy wrócił, to wiemod jego szefa.Pokazał się w firmie, zostawił papiery i samochód, i tyle go widzieli.- Kierowcy powinni mieć wolne po powrocie z trasy, prawda? - Prokurator postawił przedkolegą szklankę i butelkę mineralnej.- W cuda wierzysz, Krzysiu? - Aukasz uniósł brwi.- Teoretycznie mają, w praktyce: albojedziesz, albo żegnaj się z robotą.- A ze starym gadałeś?- Piecykiem? Próbowałem.- Aukasz westchnął.- Głupa rżnie takiego, że Oscara powiniendostać.Jeszcze z tą Wandą idzie się dogadać, ale ona akurat nic nie wie.Masz już może ekspertyzętych pierścionków, które znalezliście?- Mam.- Krzysztof podał mu wydruk.- Nasz rzeczoznawca twierdzi, że to współczesnarobota.Dlaczego pytasz?- Bo wczoraj posiedziałem trochę w Internecie.I dowiedziałem się ciekawych rzeczy.WNiemczech ostatnio nasiliły się kradzieże u jubilerów.Upierają się, że to nasi rodacy maczają wtym palce, i żądają, żeby celnicy dokładnie sprawdzali samochody.Podali kilka portretówpamięciowych i zdjęcia skradzionych przedmiotów.Poprosiłem Warszawę, żeby nam przesłaławszystko, co mają na ten temat, ale może ty masz kogoś wyżej? Byłoby szybciej.Jerczyk zmarszczył brwi i zaczął się zastanawiać.- Do diabła z tą biurokracją - mruknął niechętnie.- Kogo by tu?.Pomyślę.Uważasz, że tabiżuteria pochodzi z przemytu? Kradli w Niemczech i przewozili do nas? No bo przecież ta ciotkanie robiła tego osobiście.Gdyby była paserem, nie sprzedałaby stolika razem z zawartością.- Nie musiała osobiście.- Aukasz napił się wody i pochylił ku niemu.- Nie widzisz związku?Młody Piecyk jezdzi w dalekie trasy.Przeważnie przez Niemcy.Bywa często u babki.Kto by sięczepiał starszej kobiety? Miałby idealną kryjówkę na fanty i dostęp do niej w każdej chwili.- Aż któregoś dnia wpada do babuni, a po fantach nie ma śladu! - Do prokuratora przemówiłateoria kolegi.- Ciekawe, czy zdążyła mu powiedzieć, komu sprzedała ten stolik.Znalezliście jegoodciski na naczyniach, tak?- Tak, ale on często bywał u babki.Wiesz.- myślał głośno Aukasz - ja bym wziął naszych isprawdził ten samochód, co nim Piecyk świat zwiedzał.Jakoś te fanty musiał przewozić, prawda?Popatrzyli na siebie z błyskiem w oczach i w tym momencie zadzwoniła komórkaprokuratora.Rozpromienił się nadzieją, że to może Ama, ale po drugiej stronie usłyszał głosprzejętego i wyraznie wściekłego Pawełka.- Krzysiu! Ktoś próbował włamać się do warsztatu! Głowę dam, że to ten rudy buc! Co mamzrobić? Zadzwonić na policję?- Co ci ukradli? - Prokurator natychmiast odżałował, że to nie Ama.- Stolik?- Nic mi nie ukradli, bo mam porządnego kumpla, który mi założył dobre zabezpieczenia ialarm! Ja tu czasem przechowuję majątek! - powiedział Pawełek z dumą.- Ale widzi mi się, że tenbuc przylazł po stolik.- Jaki buc? Mów porządnie!- Był u mnie taki jeden, co udawał cudzoziemca.Koniecznie chciał kupić ten stolik zeskarbem.Nie spodobał mi się gość, to go pogoniłem - wyjaśnił Pawełek.- Jak wyglądał?- Morda jak księżyc w pełni, kudłaty na ryżo, pod trzydziestkę.- A skąd wiedziałeś, że ktoś się próbował włamać?- Bo kiedy przyszedłem rano do warsztatu, to migało czerwone światełko przy wejściu iblokada była porysowana.To.- Siedz na tyłku i czekaj - przerwał mu prokurator.- Zaraz tam będziemy.Tylko nie właz dośrodka i niczego nie dotykaj!Wyłączył komórkę i spojrzał na Aukasza podekscytowany.- Chyba coś się ruszyło.Masz przy sobie zdjęcie młodego Piecyka?- Uważasz, że żyć bez niego nie mogę? Przysobie to ja noszę zdjęcie żony i wystarczy.Myślisz, że młody Piecyk trafił na swoją przechowalnię i postanowił odebrać fanty? Bo to Aęckidzwonił, tak? - Szczęsny podniósł się energicznie.- Dobra.Ty jedz do warsztatu, a ja wezmę zkomendy ludzi i zdjęcie i dojadę do was.Pawełek wrócił do domu wcześniej niż zwykle, bo, przejęty nieudanym włamaniem i wizytąpolicji, nie mógł się skupić na pracy.Szczęsny obiecał mu, że zorganizuje dyskretną obserwacjęwarsztatu.Na wszelki wypadek, gdyby włamywacz miał zamiar ponownie się pojawić z nadzieją,że tym razem mu się uda.- Wróciłem! - oznajmił gromko już w przedpokoju, święcie przekonany, że ukochanamałżonka powita go z należytym zadowoleniem, bo ostatnio narzekała, że zamieszkał wwarsztacie.Zamiast eksplozji radości usłyszał z pokoju przekleństwo i głuchy jęk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]