[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ziemię przykrywał ko\uch śniegu,gruby teraz prawie na dwa cale.Kąsające smagnięcia zimnego wiatru wcią\ się wzmagały,podrywały poły jej kurtki, napełniały oczy łzami.Ujrzała, jak mę\czyzna zaciera zmarzniętedłonie, i od razu pomyślała o posadzie czekającej na niego od jutra - je\eli zdoła dotrzeć tamna czas.Wiedziała, \e w Teksasie trudno o pracę, zwłaszcza fizyczną, a jak oceniła, tenczłowiek, podró\ujący bez samochodu, pewnie bardzo potrzebuje pieniędzy.Dopiero teraz,gdy mę\czyzna wyprostował się, zauwa\yła kanty na nogawkach całkiem nowych d\insów.Pewnie je kupił, by zrobić dobre wra\enie na pracodawcy, pomyślała Julie i zaraz ogarnęła jąfala współczucia.Nigdy dotąd nie brała autostopowiczów, po prostu się bała.Ale tym razempostanowiła zrobić wyjątek i to nie tylko dlatego, \e zmienił koło i wyglądał sympatycznie,ale tak\e z powodu tych nowych spodni -sztywnych, bez jednej plamki, zakupionych przezbezrobotnego, który całą nadzieję na jaśniejszą przyszłość wiązał z nowym miejscem pracy.Itylko jeden warunek: ktoś musi go podwiezć.- Wygląda na to, \e pan skończył - powiedziała, podchodząc bli\ej.Podała mu kubek, a on ujął go w czerwone z zimna ręce.Było w nim coś takiego, cosprawiało, \e zawahała się, nim zaproponowała pieniądze.W końcu przełamała się.-Chciałabym zapłacić panu za zmianę koła - zaczęła, ale gdy potrząsnął przecząco głową,spytała: - W takim razie mo\e pana podwiezć? Jadę na wschód.- Byłbym bardzo wdzięczny - odparł Zack z uśmiechem.Schylił się i wyjął spodsamochodu torby podró\ne.- Jest mi po drodze.Ju\ w samochodzie powiedział, \e nazywa się Alan Aldrich.Julie tak\e przedstawiłasię, ale \eby od razu postawić sprawę jasno, przy najbli\szej okazji powiedziała panieAldrich.Zrozumiał, odtąd zwracał się do niej pani Mathison.Julie całkowicie się odprę\yła.Zwrot pani Mathison podziałał kojąco, uspokajałonatychmiastowe przyjęcie przez towarzysza podró\y zaproponowanej przez nią konwencji.Ale potem, gdy zamilkł na długo, \ałowała, \e uparła się przy zachowaniu oficjalnych form.Wiedziała, \e nie najlepiej wychodzi jej ukrywanie myśli i pewnie Aldrich szybko przejrzałjej chęć utrzymania go na dystans - bezsensowny afront, zwa\ywszy na to, \e proponujączmianę koła, wykazał jedynie rycerską chęć pomocy.ROZDZIAA 17Jechali pełne dziesięć minut, zanim Zack poczuł, jak dławiący niepokój powoliodpływa.Głęboko wciągnął powietrze - pierwszy swobodny oddech od wielu godzin.Nie,poprawił się w myślach, od miesięcy, nawet od lat.Uczucie beznadziejnej bezradnościdręczyło go tak długo, \e teraz, uwolniony od niego, poczuł niemal zawrót głowy.Obokprzemknął czerwony samochód, który przy wjezdzie na autostradę zajechał im drogę i wpoślizgu zawirował na jezdni.Kolizji uniknęli tylko dlatego, \e siedząca za kierownicą Julieprowadziła z rzadko spotykaną zręcznością, ale i tak od zderzenia dzieliło ich kilka cali.Niestety, ona tak\e jechała zdecydowanie za szybko, z arogancką brawurą i lekkomyślnościątypowymi, jak wiedział, dla Teksańczyków.Zastanawiał się właśnie nad sposobem namówienia jej, by pozwoliła mu prowadzić,ale odezwała się pierwsza.- Mo\e pan się odprę\yć, zwolniłam - powiedziała lekko rozbawionym głosem.- Niechciałam pana przestraszyć.- Nie bałem się - rzekł z niezamierzoną ostrością.Popatrzyła na niego spod oka i na jej twarzy pojawił się pobła\liwy uśmiech.- Zaparł się pan obiema rękami o deskę rozdzielczą, to mówi samo za siebie.Dwie rzeczy uderzyły Zacka od razu: tak długo siedział w zamknięciu, by lekkokpiąca konwersacja pomiędzy dorosłymi odmiennej płci stała mu się całkiem obca - to raz,druga, to zapierający dech uśmiech dziewczyny.Zaczynał się w oczach, potem rozjaśniał całątwarz, zmieniając ją z dość ładnej w urokliwą.Myślenie o towarzyszce było o wieleprzyjemniejsze od zastanawiania się nad sprawami, na które i tak nie miał wpływu, dlategoskupił się na niej.Poza odrobiną szminki jej twarz pozostawała wolna od makija\u.Dziewczyna zaskakiwała świe\ością, ujmowała prostotą uło\enia lśniących, gęstych,brązowych włosów.Dawał jej najwy\ej dwadzieścia lat.Ale jak na dwudziestkę , pomyślał,jest za pewna siebie.- Ile pani ma lat? - zapytał wprost i natychmiast po\ałował pytania.Je\eli uda mu sięuniknąć więzienia, od nowa będzie musiał uczyć się rzeczy, z którymi, jak niegdyś mu sięzdawało, urodził się zasad grzeczności, umiejętności prowadzenia rozmów z kobietami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]