[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatrzymali się nad wykopem przygotowanym obok ogniska narad.Na dany sygnał liny zwiotczały i część ludzi padła wyczerpana na ziemię, inni zaś zaczęli dopominać się piwa.Ason też przysiadł w cieniu osobistego kamienia i zjadł, co mu przyniosła Naikeri.Dziewczyna chciała porozmawiać o poszukaniu jakiegoś nowego mieszkania, ale zbył ją machnięciem dłoni.W tej chwili nic, tylko kamień miał w głowie.- I co, działamy dalej? - spytał Inteba, który wygramolił się z dołu i opadł ciężko tuż obok.- Tak, i to zaraz, póki zapał w ludziach nie osłabł.Sprawdzałem jeszcze raz wymiary.Wszystko się zgadza.Zauważ, że Dursan z pomocnikami zaokrąglili nieco podstawę, co ułatwi nam manewrowanie kamieniem, gdy osiądzie już w wykopie.- A jak się tam znajdzie? Magia?- Żadna magia.Sztuka.Jak widzisz, z tej strony zbocze jamy to rodzaj nasypu, z drugiej jest pionowe i wzmocnione kłodami, które nie pozwolą głazowi przewrócić się, gdy stanie już pionowo.Musimy powoli nasunąć go nad jamę, a gdy ciężar przeważy, sam obsunie się na dno.- I będzie sterczeć do połowy schowany w ziemi.- Dobrze to sobie wyobrażasz.Wtedy ustawię go całkiem pionowo przy drugim zboczu, gdzie trzeba będzie go przytrzymać, aż inni zasypią szybko stok kamieniami.Wtedy nasze dzieło będzie już bezpieczne.Twój pierwszy kamień.Pierwsza podpora kręgu Matki Ziemi, jak to tutaj nazywają.Inteb dopilnował też, aby w miarę zbliżania się do jamy podsuwać pod głaz coraz większe kłody, tak by kamień znalazł się jak najwyżej nad powierzchnią gruntu.Egipcjanin z doświadczenia wiedział, że to niezbędne, obliczył też przedtem wszystko i teraz pilnował, aby kamień zbliżał się do wykopu lekko po kątem.To było trudniejsze niż zwykłe ciągnięcie i wiele przekleństw padło, nim Inteb poczuł się usatysfakcjonowany i kazał ruszać.Cały czas trzymał jedną dłoń na skale.Gdy koniec zawisł nad wykopem, polecił na chwilę przerwać pracę.Przyniesiono dwa grube drągi i ułożono je na skraju wykopu zaraz po tym, jak usunięto przednią kłodę, aby nie spadła do środka.Znów kazał ciągnąć.Następna kłoda dotarła do drągów i zatrzymała się, kamień jednak sunął dalej.Tłum zaszemrał i cofnął się, gdy cieńszy koniec kolumny odskoczył w górę.Ludzie stojący przy linach uciekli zlęknieni, ale głaz osiadał, teraz już pod własnym ciężarem.Kłody strzelały jak źdźbła, aż nagle kamień runął i z wielkim hukiem uderzył w dno wykopu.Ziemia zatrzęsła się, chmura kurzu przesłoniła na moment słońce.Kamień sterczał nieruchomo niczym gigantyczny pochylony palec.Niektórzy zaczęli radośnie tańczyć i śpiewać, jednak robota jeszcze nie była skończona.Inteb musiał uciec się do pomocy Aiasa, by wyciągnąć pomocników z tłumu i ustawić ich z powrotem na miejscu.Przyniesiono przygotowaną jeszcze poprzedniego dnia krzyżową podporę i położono ją przy stromym boku dołu.Była zrobiona z dwóch pni, przy czym pnie związano razem w miejscu przecięcia i wzmocniono jeszcze poprzecznymi drągami: krótszymi, tuż poniżej krzyżówki, i długimi na końcach.Właściwe ich umocowanie miało decydujące znaczenie.Dół podpory ulokowano w specjalnie wykopanych zagłębieniach.Teraz Inteb musiał wykonać to, czego nikt inny tu nie potrafił.Z jednej strony głazu, trochę poniżej wierzchołka, umocowano ciężką kłodę drewna i poprowadzono od małej poprzeczki na górze liny, które objęły kłodę i po przejściu przez krzyżową podporę opadły na ziemię.Miały posłużyć do ustawienia konstrukcji.Wcześniej jednak dowiązano na szczycie liny nośne.Podniesienie drewnianej ramy też nie było łatwe.Dwie grupy mężów ciągnęły za sznury obejmujące kłodę na szczycie głazu, inni podpierali pnie od dołu, najpierw rękami, potem za pomocą drągów.W końcu całość stanęła pionowo nad wykopem.Pierwszą wiązkę lin przymocowano do kłody i można było zaczynać.Każdą z lin ciągnęło stu siedemdziesięciu pięciu ludzi.Jedne miały odciągać górę wspornika od głazu, drugie przesunąć kamień, aż do pozycji pionowej.Inteb sprawdził wszystko raz jeszcze.- Jesteśmy gotowi - powiedział do Asona.- Zaczynać.Rama zaskrzypiała pod obciążeniem.Ludzie wiedzieli już, jak trzeba ciągnąć.Głaz poruszył się i wyprostował powoli.- Stać! - krzyknął Inteb, gdy skała dotknęła pionowego zbocza.- Trzymać tak, nie ustawać!Czekali, spoceni i drżący, aż Inteb podejdzie do głazu i dobędzie dziwnego instrumentu, który kazał wcześniej wykonać miejscowym rzemieślnikom.Nikt poza Egipcjaninem nie wiedział, do czego rzecz ma służyć.Było to małe i pełne wody drewniane korytko wydrążone w kawałku gałęzi.Z boku miało przymocowaną niedużą, pionową deszczułkę.Inteb przycisnął ją do kamienia i spojrzał na powierzchnię wody, która miała pokazać mu coś tajemniczego.Wszyscy dziwowali się tym zabiegom, nawet mężowie przy linach rozwarli ze zdumienia usta.Inteb wiedział, że nie ma zbyt wiele czasu, musiał jednak ustawić kolumnę pionowo jeszcze przed zasypaniem dołu.Lustro wody wystarczało za wskaźnik, szczególnie że wcześniej wyskalował urządzenie i wyżłobił stosowne znaczki na wysokości lustra wody.Najpierw kazał zakołysać kamieniem, potem obrócić go nieco w jedną stronę, w drugą.Wykrzykiwał polecenia, które Aias przekazywał dalej ubarwiwszy komendy przekleństwami.Słabsi opadli z sił, ale zaraz zastąpili ich następni.- Teraz! - krzyknął w końcu.- Zasypywać dół!Z krzykiem zaczęto wrzucać w dół kamienie, jakie tylko nawinęły się pod rękę.Wykop zapełnił się.Potem ubito jeszcze ziemię kłodami i dosypano kamieni dla wyrównania.Po drugim ubiciu gruntu Inteb kazał puścić liny.Kolumna ani drgnęła.Stała pionowo i mierzyła w niebo, a jej cień zaległ nad grodziskiem.Czegoś takiego jeszcze tu nie było.4.Zaraz po zmroku wzeszedł księżyc.W dole trwała już od dłuższego czasu wystawna uczta.Nowy blask z nieba wyzwolił jeszcze większy podziw dla kolumny i dla cienia, który ta rzucała.Najodważniejsi wojownicy podchodzili nawet blisko i dotykali skały.Ason stał oparty o nią plecami; w tej chwili nie bał się niczego.Przyniesiono mu tutaj piwo.Kobiety pojawiły się na uczcie tylko w roli służących, okazja była zbyt ważna, aby mogły świętować wraz z mężczyznami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl