[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zagrożenie spoza układu.Tokłamstwo.Mrok jest czystym złem.Potężną, niszczącą, podstępną siłą, która wpływana losy świata.Tylko Pan potrafił naprawdę ją odrzucić.Bo Pan wybrał Dobro i stałsię Dobrem.Lecz nikt z nas tego nie umie.Jesteśmy dziećmi Jasności, ale pada na nas806 cień, który rzuca Ciemność.Pociąga nas, niszczy, kusi, fascynuje, bo niegdyś była czę-ścią Pana.Daimonie, nie chodzi o to, żeby odrzucić zło, tak jak uczynił to Pan.Raz nazawsze dać sobie z nim radę, powiedzieć: od dziś wybieram tylko dobro i załatwić spra-wę.Wiem, że mnie teraz nie zrozumiesz, ale przemyśl moje słowa.Cień jest w każdymz nas.I wszędzie, na każdym kroku, zawsze gdy stajemy przed jakimś wyborem, mu-simy go zabić.Posłuchaj uważnie.Zabić, Daimon.Pozbawić życia.Ja wcale nie mamna myśli przenośni.Za każdym razem, gdy chcemy opowiedzieć się po stronie Jasnościmusimy na nowo zabić Siewcę.Słowa Siewcy, ścieżki Siewcy, motywacje Siewcy.Za-bić, a nie odrzucić, bo nie mamy takiej mocy, żeby definitywnie odciąć się do zła.Jeślitego nie zrobimy, Mrok zatriumfuje.I nie będzie potrzebował kolejnego Armagedonu.I to jest cały sekret.Daimon, milcząc wpatrywał się w nicość.Razjel westchnął. Nie opowiedziałem ci bzdur, nie chciałem wcisnąć żadnych komunałów.Zdra-dziłem ci jedną z tajemnic, których przysiągłem strzec.Nie odrzucaj jej tylko dlatego,że brzmi prosto.Nie da się nic poradzić naprawdę.Pójdę już, bo wiem, że się do mnienie odezwiesz.Trudno.Po prostu spróbuj chwilę pomyśleć.Nie żądam więcej.807 Pan Tajemnic wstał i cicho zamknął za sobą drzwi.Anioł Zagłady nawet się nieporuszył.* * *Gabriel wsunął się do komnaty.Razjel uniósł głowę znad ksiąg. Co z nim?  zapytał z niepokojem regent Królestwa, który w błękicie oczuprzyjaciela dostrzegł smutek, zmęczenie i bezradność.Razjel przesunął ręką po twarzy. Nie wiem  szepnął ze znużeniem. Milczy, nieruchomy jak kłoda albo krzy-czy i majaczy.Woła ją, wiesz? To nie do zniesienia.Uderzył pięścią w stos otwartych tomów. Nic tu nie ma! Jałowe dywagacje! Nie potrafię mu pomóc.Zrobiłem, co mogłem,ale to za mało.Moja magia jest za słaba.Zcisnął rękami skronie. Może zle postąpiliśmy, Gabrysiu? Może trzeba było pozwolić obojgu umrzeć?Gabriel zagryzł wargę.808  Wiesz, że nie  powiedział łagodnie. Wiesz, że.Urwał, bo zabrakło mu słów. Wybacz, bredzę  wymamrotał Książę Tajemnic. Daimon przeżył coś, cze-go nawet nie potrafimy sobie wyobrazić.Zwyciężył, ale jednocześnie przegrał.On niewalczy, Dżibril.Poddał się.Dusi się w poczuciu winy i krzywdy jednocześnie.Wierzę,że gdyby chciał wrócić, wyciągnąłbym go.Ale nie chce.Ma pretensje do Pana, że przy-wrócił go do życia.Wolałby umrzeć, przestać pamiętać.Nie wiem, co robić.Obawiamsię, że Cień odcisnął na nim piętno na zawsze, Gabrysiu.Zabrał go nam.Skaził sobą. Nie mów tak  szepnął Gabriel  Daimon nie dałby się opętać złu.Razjel potrząsnął głową. Nie rozumiesz.On uważa, że zabił jakąś część Pana.Ma się za mordercę swegoboga. Dlaczego, na Jasność?  w głosie regenta Królestwa brzmiało autentyczne zdu-mienie. Bo w pewnym sensie tak jest  powiedział ze znużeniem Archanioł Tajemnic Wybacz, ale nie mam siły tego tłumaczyć.809 Gabriel milczał przez chwilę, wyraznie wstrząśnięty. Uważasz, że stracimy Daimona?  spytał cicho. %7łe on także zmieni się bez-powrotnie w żałosnego szaleńca, któremu Siewca wypalił umysł, podobnie jak Jaldaba-ot?Razjel westchnął ciężko. Nie wiem.Wierzę, że mógłby wrócić, gdyby otrząsnął się z mrocznych wpływówSiewcy.Jest nimi omotany niczym siecią.Starałem się wyprowadzić go za pomocą ma-gii, potem próbowałem rozmów i perswazji, wszystko na nic.Teraz zdaje się być gorzejniż przedtem.Nie mam pojęcia co mogłoby mu pomóc.Czasem myślę, że przydałby sięporządny wstrząs.Jakiś szok, który wyrwałby go z kręgu obsesyjnych myśli o samymsobie.Pan Objawień obrócił na palcu pierścień. Posłuchaj  zaczął wolno  mam pewien pomysł.Ryzykowny, ale może sięudać.Razjel spojrzał pytająco. Muszę porozmawiać z Hiją  powiedział Gabriel.810 * * *Wyspa sprawiała przygnębiające wrażenie.Przez elegancką iluzję magiczną prze-świecały kikuty drzew.Gdzieniegdzie pojawiły się jednak nieśmiałe, świeże pędy, leczGabriel był zbyt skupiony, by się ucieszyć na ten widok.Hija czekała na niego na plaży.Twarz miała bardzo bladą, napiętą.Złote oczy peł-ne lęku i oczekiwania.Musiała stracić wiele sił, bo nie sprawiała już wrażenia realnejistoty.Teraz naprawdę wyglądała jak widmo, którym się stała.Iluzoryczna postać byławyblakła, pozbawiona kolorów, jakby anielica miała za chwilę rozwiać się w powietrzu.Gabriel starał się nie patrzeć na piasek i wyrzucone na brzeg gałęzie przeświecająceprzez półprzezroczyste ciało swej wychowanki. Witaj, kochanie  powiedział. Przyszedłem porozmawiać o Daimonie.Rysy Hiji skurczyły się gwałtownie, na dnie zrenic obudziła się rozpacz.Anielicazachwiała się. Czy on.?  wyszeptała  czy.811  Nie! Skarbie, nic się nie stało!  krzyknął Gabriel, przerażony, że Hija zemdle-je. Daimon żyje! Po prostu pomyślałem, że mogłabyś mu pomóc.Hija nerwowo potarła policzki. Przeraziłeś mnie  powiedziała słabo.Spróbowała zmusić usta do uśmiechu.Nie powtarzaj tego więcej, jeśli nie wiesz, jak przywrócić do przytomności anielicęmieszanej krwi.Mów.Zrobię wszystko, co tylko potrafię, żeby go ratować. Hijo, pamiętasz, że jestem Panem Snów?  spytał.Skinęła głową. Chodz, przejdziemy się.Opowiem ci, co mi przyszło do głowy.* * *Daimon leżał na wznak pod kopułą nieba, którego nieprawdopodobny błękit zapierałdech w piersiach.Powietrze pachniało.Można je było niemal pić, klarowne i ożywcze.Niebieska czasza opierał się o horyzont, a poniżej na wszystkie strony otwierała sięłąka.Dywan żółtych kwiatów przetykany zdzbłami o barwie szmaragdów.812 A jednak umarłem, pomyślał.Udało mi się.Wbrew wszystkiemu.Ta myśl przynio-sła ulgę.Nic już nie trzeba robić.Można pogrążyć się w bezruchu i zapomnieniu.Nie czuł bólu, smutku ani zmęczenia.Po prostu leżał.Był bardzo słaby.Miałbypoważne kłopoty ze zmuszeniem ciała do ruchu i zapewne nie dałby rady wstać, gdybyspróbował.Nie próbował.Pragnął tylko leżeć w słońcu.Czas przestał płynąć, a chwila,która trwała, miała na imię wieczność.Zamknął oczy.Otworzył je, gdy poczuł na twarzymuśnięcie cienia. Daimon?  wyszeptał niepewny głos. Hija?  spytał słabo.Stała nad nim, a słońce zapalało promienne aureole wokół kobaltowych loków. Przecież umarłem  wyszeptał zdziwiony  To wszystko nie może być praw-dziwe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl