[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tylko najpierw musimy się z nim spotkać.- Będzie tam - Czerda wskazał kciukiem za siebie.- Jak długo oni są z nami, on będzie nam towarzyszył.Wszyscy to wiemy, on sam naj­lepiej.O to się nie martw, bylebyś zrobił, co do ciebie należy.- Nie ma strachu - pewność siebie El Brocadora ani jotę nie ustę­powała pewności siebie Czerdy.- Wszyscy wiedzą, jak głupi potrafią być Anglicy.To, że kolejny idiota chce się popisać przed tłumem, nikogo nie zdziwi, a dziesiątki świadków będą widziały, że robiliśmy, co tylko było możliwe, żeby durnia powstrzymać, ale nam się nie udało.- Byk będzie miał zaostrzone rogi, tak jak uzgodniliśmy?- Sam tego dopilnowałem - El Brocador spojrzał na zegarek.- Nie możemy się trochę pospieszyć? Wiesz, że za dwadzieścia minut mam umówione spotkanie.- Nie bój nic - uspokoił go Czerda - za dziesięć minut będziemy w Mas de Lavignolle.Rolls-royce posuwał się wolno, w sporej odległości za taborem, by chmura pyłu wzbijanego przez cygańską kawalkadę zdążyła opaść.Dach był opuszczony, zaś wielki książę siedział w cieniu parasola, który trzymała nad nim Lila.- Dobrze ci się spało? - spytała w pewnym momencie.- Spało? Nigdy nie śpię po południu.Po prostu miałem zamknięte oczy.To mi pomaga w myśleniu, a sporo spraw mam teraz na głowie.ine- Nie wiedziałam - jedną z pierwszych i podstawowych rzeczy, którą szybko odkryła, by móc spokojnie przebywać w towarzystwie de Croytora była dyplomacja, toteż pospiesznie zmieniła temat.- Dla­czego jedziemy za kilkunastoma wozami, skoro kilkadziesiąt innych zostało w Arles?- Mówiłem ci już, że właśnie te najbardziej mnie interesują.- Ale dlaczego.- Bo specjalizuję się w zwyczajach Cyganów rumuńskich i węgiers­kich, gdzie najlepiej przechowano tradycyjne obrzędy - odparł tonem skutecznie kończącym dalszą dyskusję na ten temat.- Boję się o Cecile.- Panna Dubois wyjechała przed nami i jeśli się nie mylę jest przed nami, a nawet przed taborem - ton głosu księcia całkowicie wykluczał możliwość pomyłki.- Muszę też przyznać, że była ubrana w dość gus­towny kostium, jaki noszą tutejsze panienki w dni świąteczne.- Masz na myśli strój cygański?- Ubiór odświętny - powtórzył zdecydowanie.- Strój cygański miała na sobie wcześniej, ale gdy wyjeżdżała, był to kostium noszony z okazji święta.Znam się trochę na strojach i mogę za to ręczyć.- Ale dlaczego miałaby się przebierać.- A skąd ja mam wiedzieć?- Widziałeś, jak odjeżdżała? - Nie.- Więc skąd.- Carita z pewnością zna się na damskich strojach znacznie lepiej niż ja.Poza tym jest bardzo spostrzegawcza.Twoja przyjaciółka od­jechała z typkiem w stroju guardians.Ciekawe, co stało się z indywidu­um zwanym Bowman? Przyznaję, że twoja przyjaciółka ma wybitny ta­lent do zawierania podejrzanych znajomości.- A ja? - spytała niespodziewanie słodko Lila.- Touche! Zasłużyłem na to.Przepraszam, nie chciałem obrażać twojej przyjaciółki.- Wskazał dłonią na lewo, gdzie połyskiwała stalo­wo wąska linia wody i zmienił temat: - Co to takiego, moja droga?v Lila spojrzała we wskazanym kierunku i odparła chłodno: n- Nie mam pojęcia.- Wielki książę nigdy nie przeprasza dwa razy.- Morze?- Właśnie.I koniec podróży dla tych wszystkich Cyganów, którzy przebyli setki, a czasami tysiące kilometrów z całej Europy.l;tang de Vaccares.- tang?- Jezioro.Jezioro Vaccares, będące najsłynniejszym rezerwatem dzikiej zwierzyny w Europie Zachodniej.- Ty naprawdę dużo wiesz, Charles.- Naprawdę dużo wiem - zgodził się de Croytor bez uśmiechu.Bowman dopił szampana, spakował resztki posiłku do wiklinowego kosza i wstawił go do bagażnika.- Było doskonałe - pochwaliła Cecile.- Miło, że o tym pomyślałeś.- Podziękuj Czerdzie, on za wszystko zapłacił - odparł Bowman spoglądając na północ.Na drodze, jak okiem sięgnąć, nie było nawet śladu jakiegokolwiek ruchu.- Cóż, wracamy do Mas de Lavignolle.Musieli się tam zatrzymać - zdecydował.- Niech żyją walki byków.- Nienawidzę corridy!- Ta ci się spodoba, zaręczam - obiecał, nie wdając się w wyjaś­nienia.Bowman zauważył, że w Mas de Lavignolle choć znacznie zwiększyła się liczba pojazdów, dziwnie zmniejszyła się liczba ludzi od czasu ich poprzedniego przejazdu.Ciekawostka ta wyja§niła się, gdy zgasił silnik - od strony drogi dobiegały śmiechy i okrzyki zachęty wielu osób.Chwilowo to jednak zlekceważył i nie wysiadając z samochodu, rozej­rzał się uważnie.Nie musiał zresztą długo szukać.- Jak należało się spodziewać, Czerda z kumplami i resztą taboru jest tutaj - oznajmił.- To znaczy, na razie dostrzegłem ich wozy, ale można się domyślać, że ich właściciele są w pobliżu.Postukał nerwowo w kierownicę i dodał po chwili:- jak należało się spodziewać.ciekawe, dlaczego ja się tego nie spodziewałem.ciekawe, dlaczego.- Dlaczego co?- Dlaczego się tu zatrzymali.- O co ci chodzi? Przecież spodziewałeś się, że tu ich znajdziesz.Dlatego właśnie zawróciłeś, prawda?- Zawróciłem z powodu niezgodności czasowej.Zbyt długo ich nie było, więc należało przypuszczać, że gdzieś się zatrzymali.To jest naj­bliższe miejsce, gdzie mogli to zrobić, ale prawdę mówiąc nie sądzi­łem, że przystaną gdziekolwiek, gdzie są ludzie.Spodziewałem się obozowiska w polu, przy którymś z jezior na południu, gdzie byliby we własnym gronie.Zamiast tego cały tabor zatrzymał się tutaj.- I co z tego? - spytała Cecile, gdy Bowman przez chwilę nie prze­jawiał chęci do dalszej rozmowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl