[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oburzały się na taką niesprawiedliwośćniektóre niewiasty, a i mężczyznom wydało się dziwne, że w miastach dawano tylepieniędzy tylko za samą rozbierankę, nawet bez możliwości poklepania rozebranej baby.W związku z tym dużo było gadania wśród ludzi i w sklepie, i przed sklepem -ale niktdokładnie o sprawie nie mógł się wypowiedzieć, gdyż nie było śmiałka, co zapytałbywprost panią Basieńkę albo zgoła ową pannę Elwirę.Co do tej ostatniej, to przyznawano,że jest ładna, ale nieco jakby za chuda, a tak owego obnażania się nie lubiła, że przez całedwa tygodnie pobytu w Skiroławkach, mimo upałów, zawsze w spodniach i w bluzcezapiętej pod szyję spacerowała, i nigdy jej nawet nad wodą w kostiumie kąpielowym niewidziano.Inaczej niż pani Turoń, która codziennie w miejsca ustronne acz widocznechadzała i naga albo półnaga tam leżała, niczyjej już ciekawości nie budząc, ponieważnawet najgłupszy z tego wnioskował, że jej za rozbieranie nikt złamanego grosza nie da, zczego wynikało, że się ta kobieta mało ceni w przeciwieństwie do panny Elwiry.Tedy zapanią Turoń, gdy szła w skąpym kostiumie przez wioskę nikt się nie oglądał, a za Elwirą,choć była ubrana od stóp do głowy, każdy rad się obejrzał, ukłonił nisko i pozdrowiłuprzejmie, ponieważ bardzo honorową się wydawała.Inna sprawa, że tyle pieniędzy355żądać za samo rozbieranie się, to jest stanowczo za dużo.Ale słyszało się też od kobiet idziewcząt, jak na przykład od kulawej Maryny, że ona i za żadne pieniądze publicznie bysię nie rozebrała.To samo mówiła i Jaroszowa, a także i Porowa.Ale kobietom taknaprawdę nigdy wierzyć nie można, szczególnie kobietom w Skiroławkach.Do Marynybowiem ten i ów chodził tylko z półlitrówką, od plotek o Jaroszowej głowa mogłarozboleć, a Porową widziano, jak nago biegała wokół domu, przez co pani Halinka Turlej,sołtys Jonasz Wątruch i doktor Niegłowicz pismo do sądu wnieśli, o odebranie jej prawaopieki nad dziećmi.Powiadają jednak ludzie myślący, że w żadnej sprawie nie można byćdo końca mądrym i prawda o ludziach nigdy nie jest dana jak na talerzu.356ROZDZIAA 40O tym, co powinna i czego nie powinna zawieraćpowieść zbójeckaNa krótko przed przyjazdem panny Elwiry zaprosił do siebie pisarz NepomucenMaria Lubiński doktora Niegłowicza, aby mu przeczytać fragment swojej powieścizbójeckiej o pięknej Luizie, nauczycielce, która pokochała leśnego stażystę.W swoimczasie z fragmentami tej powieści zapoznał pisarz Porwasza, ale, zauważywszy jegozgorszenie, ponownie zaczął utwór przerabiać i udoskonalać, mimo nieustannychprotestów pani Basieńki.%7łona pisarza czuła się już zmęczona szyciem sukienek dlawiejskich kobiet i pragnęła, aby mąż wreszcie skończył powieść i otrzymał godziwehonorarium.Lecz pisarz Lubiński raz wstąpiwszy na drogę ku prawdzie, nie chciał z niejjuż zejść, a droga taka wymaga wyrzeczeń nie tylko ze strony pisarza, ale i jegonajbliższych.Cyzelował Lubiński zdania swej prozy, szlifował je wciąż zasięgając radyGottloba Frege, a także nieustannie konfrontując rzeczywistość literacką z otaczającymgo życiem.Skoro zostało ustalone, że kochankiem pięknej Luizy miał stać się nie zwykłydrwal, ale stażysta leśny tedy Lubiński zaczął się rozglądać za prototypem owej postacii znalazł stażystę pod dachem leśniczówki Blesy, gdzie od czerwca przebywał na stażu izamieszkiwał w pokoiku na piętrze (naprzeciw pokoju pani Halinki) młody inżynierleśnik, pan Andrzej.Tego to człowieka pisarz często zapraszał do siebie, częstował kawą,herbatą, poił koniakiem i wciąż wypytywał o życie, poglądy oraz marzenia.357Czy stażysta, pan Andrzej, nadawał się na kochanka pięknej Luizy, nauczycielki?Był wysokim, barczystym młodzieńcem o nieco niezgrabnych ruchach.Nos miał duży iczerwony, pokryty wągrami; oczy małe, niebieskie, łagodne.Włosy jasne, długie aż doramion
[ Pobierz całość w formacie PDF ]