[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Magrat kiwnęła gÅ‚owÄ….Okiem zawodowca rozglÄ…daÅ‚a siÄ™ po mrocznym tunelu.Miejsce nie wyglÄ…daÅ‚o obiecujÄ…co.DÄ™bowe deski tkwiÅ‚y tu od lat, odciÄ™te od zegara pór roku.Z drugiej strony.Babcia mówiÅ‚a kiedyÅ›, że wszystkie drzewa sÄ… jednym drzewem czy coÅ› w tym rodzaju.Magrat wydawaÅ‚o siÄ™, że rozumie, choć nie byÅ‚a caÅ‚kiem pewna, co to oznacza.Na zeÂwnÄ…trz trwaÅ‚a wiosna.Duch życia, jaki pozostaÅ‚ w drewnie, muÂsiaÅ‚ być tego Å›wiadom.A jeÅ›li zapomniaÅ‚, ktoÅ› musiaÅ‚ mu powieÂdzieć.Przycisnęła dÅ‚onie do drzwi i zamknęła oczy.PróbowaÅ‚a wyÂobrazić sobie przejÅ›cie przez drewno, poza zamek, do cienkiej warstwy gleby na zboczach, do powietrza, do sÅ‚oÅ„ca.BÅ‚azen widziaÅ‚ tylko, że Magrat stoi nieruchomo.Potem wÅ‚oÂsy wolno stanęły jej sztorcem.RozniósÅ‚ siÄ™ zapach gnijÄ…cych liÅ›ci.I nagle, bez ostrzeżenia, ów mÅ‚ot, który potrafi miÄ™kki jak gÄ…bka grzyb przebić przez sześć cali kamiennego chodnika albo pognać wÄ™gorza przez tysiÄ…ce mil wrogiego oceanu do konkretÂnego górskiego stawu, uderzyÅ‚ poprzez Magrat w drzwi.Odsunęła siÄ™ oszoÅ‚omiona, walczÄ…c z gorÄ…czkowym pragnieÂniem, by zagÅ‚Ä™bić stopy w kamieniu i wypuÅ›cić liÅ›cie.BÅ‚azen jÄ… przytrzymaÅ‚ i wstrzÄ…s niemal go powaliÅ‚.Magrat wsparÅ‚a siÄ™ o lekko brzÄ™czÄ…cÄ… podporÄ™.TryumfowaÅ‚a.UdaÅ‚o jej siÄ™! I to bez żadnych dodatkowych pomocy! Gdyby tylko inne mogÅ‚y to zobaczyć.- Nie podchodź - ostrzegÅ‚a BÅ‚azna.- Mam wrażenie, że daÂÅ‚am.dość dużo.BÅ‚azen obejmowaÅ‚ ramionami jej chude ciaÅ‚o i byÅ‚ zbyt wstrzÄ…ÂÅ›niÄ™ty, by wykrztusić choć sÅ‚owo.Ale ktoÅ› jednak odpowiedziaÅ‚.- W samej rzeczy - przyznaÅ‚a Babcia Weatherwax, wynurzaÂjÄ…c siÄ™ z mroku.- Sama nigdy bym na to nie wpadÅ‚a.Magrat wytrzeszczyÅ‚a na niÄ… oczy.- ByÅ‚aÅ› tu caÅ‚y czas?- Tylko kilka minut.- Babcia zerknęła na drzwi.- NiezÅ‚a techÂnika - pochwaliÅ‚a.- Ale to stare drewno.I byÅ‚o w ogniu, jak sÄ…dzÄ™.Dużo w nim żelaznych gwoździ i takich tam.Nie sÄ…dzÄ™, żeby to zadziaÅ‚aÅ‚o.Ja spróbowaÅ‚abym raczej z kamieniami, ale.PrzerwaÅ‚o jej ciche pacniÄ™cie.Potem nastÄ™pne, a potem caÅ‚a ich seria, jakby nagle spadÅ‚ deszcz budyniu.Drzwi bardzo powoli wypuszczaÅ‚y liÅ›cie.Babcia przyglÄ…daÅ‚a im siÄ™ przez moment, po czym spojrzaÅ‚a w przestraszone oczy Magrat.- Uciekamy! - krzyknęła.ChwyciÅ‚y BÅ‚azna i pobiegÅ‚y ukryć siÄ™ za dogodnym filarem.Drzwi zatrzeszczaÅ‚y ostrzegawczo.Kilka desek wygięło siÄ™ w roÂÅ›linnej agonii; trysnÄ…Å‚ grad kamiennych odprysków, kiedy gwoźÂdzie, usuniÄ™te niby ciernie z rany, rykoszetowaÅ‚y na murach.BÅ‚aÂzen schyliÅ‚ siÄ™, gdy zamek wirujÄ…c przefrunÄ…Å‚ mu nad gÅ‚owÄ… i rozÂtrzaskaÅ‚ siÄ™ o Å›cianÄ™.Dolne części desek wysunęły badawczo biaÅ‚e korzenie, sunÄ…Âce po mokrych kamieniach do najbliższej szczeliny, by siÄ™ w niÄ… zagÅ‚Ä™bić.Dziury po sÄ™kach nabrzmiaÅ‚y, strzeliÅ‚y gaÅ‚Ä™ziami, trafiÅ‚y w kamiennÄ… futrynÄ™ i rozepchnęły jÄ… na boki.A przez caÅ‚y czas rozbrzmiewaÅ‚ niski huk, odgÅ‚os komórek drzewa, próbujÄ…cych opanować pÄ™dzÄ…cÄ… przez nie falÄ™ pierwotnego życia.- Gdybym ja to robiÅ‚a - rzekÅ‚a Babcia Weatherwax, kiedy zaÂpadÅ‚ siÄ™ fragment stropu korytarza - zaÅ‚atwiÅ‚abym to inaczej.Nie krytykujÄ™ ciÄ™ - zastrzegÅ‚a.- CaÅ‚kiem rozsÄ…dne dziaÅ‚anie.MyÅ›lÄ™ tylÂko, że może trochÄ™ przesadziÅ‚aÅ›.- Przepraszam - wtrÄ…ciÅ‚ BÅ‚azen.- Nie radzÄ™ sobie z kamieniami - wyjaÅ›niÅ‚a Magrat.- No cóż, kamienie wymagajÄ… wyrobionego smaku.- Przepraszam - powtórzyÅ‚ BÅ‚azen.Obie czarownice spojrzaÅ‚y na niego.CofnÄ…Å‚ siÄ™.- Czy nie powinniÅ›cie kogoÅ› ratować? - zapytaÅ‚.- RzeczywiÅ›cie - przyznaÅ‚a Babcia.- To prawda.Chodźmy, Magrat.Zobaczymy, w co ona siÄ™ wplÄ…taÅ‚a.- SÅ‚yszaÅ‚em krzyki - dodaÅ‚ BÅ‚azen, który wciąż miaÅ‚ wrażenie, że nie traktujÄ… sprawy z należytÄ… powagÄ….- Nic dziwnego - odparÅ‚a Babcia.Odsunęła go na bok i przeÂstÄ…piÅ‚a nad korzeniem.- Gdyby mnie ktoÅ› zamknÄ…Å‚ w lochu, na pewno byÅ‚yby krzyki.W celi unosiÅ‚y siÄ™ chmury kurzu.W nikÅ‚ym Å›wietle jedynej żaÂgwi Magrat niewyraźnie dostrzegÅ‚a dwie postacie, kryjÄ…ce siÄ™ w najÂdalszym kÄ…tku.WiÄ™kszość mebli leżaÅ‚a poprzewracana na podÅ‚oÂdze; nie wyglÄ…daÅ‚y na ostatnie osiÄ…gniÄ™cia w dziedzinie wygody.Niania Ogg siedziaÅ‚a spokojnie w czymÅ›, co wyglÄ…daÅ‚o na dyby.- Nie spieszyÅ‚yÅ›cie siÄ™ - zauważyÅ‚a.- WyciÄ…gnijcie mnie z tego, dobrze? Kurcz mnie Å‚apie.ByÅ‚ również sztylet.WirowaÅ‚ wolno poÅ›rodku celi, poÅ‚yskujÄ…c, gdy ostrze odbijaÂÅ‚o Å›wiatÅ‚o.- Mój wÅ‚asny sztylet! - woÅ‚aÅ‚ duch króla gÅ‚osem, który tylko czarownice mogÅ‚y usÅ‚yszeć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]