[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To przez nią wpadłam w kłopoty.Urodziłam się i wychowałam na rzece, w rodzinie ludzi rzeki.Byłam utalentowana i oddzieciństwa kochałam swoją pracę, ale wszyscy twierdzili, że jestem zbyt ładna, by jąwykonywać, że powinnam wyjść za mąż i rodzić dzieci.Do diabła, ja naprawdę kochałamtamtą pracę.Nawet mężczyzni przyznawali, że jestem najlepsza; dlatego zresztą chcieli sięmnie pozbyć.Wprawiałam ich w zakłopotanie.Mogłem to sobie wyobrazić; musiało to być szczególnie trudne w tej kulturze.- No cóż - wyjaśniała dalej - pewnego dnia przyjeżdża z Sanrath ten starszy gość,Jimrod Gneezer, i jego oko pada na mnie.Zanim się zorientowałam w czym rzecz, przyszłowezwanie, że gnam się stawić w kwaterze głównej.I to na dodatek u tego zarozumialca.- Zdaje się, że go poznałem - powiedziałem, przypominając sobie dystyngowanegomężczyznę w średnim wieku.- No tak.A ten wyobraża sobie, że ja natychmiast omdleję na jego widok.Każę muwięc iść do wszystkich diabłów.Wścieka się, narzuca mi się siłą, wobec czego muprzyłożyłam; stracił przytomność, a ja po prostu wyszłam i udałam się do domu.A tampojawia się zaraz Simber, obrzydliwy czarc, i rozkazuje mi wracać.Przypomina mi; że możerzucić czar, po którym zostanę posłuszną niewolnicą Gneezera.Mówię mu, żeby się niepowstrzymywał, bo tylko w ten sposób zmusi mnie do powrotu do tego drania, ale okazujesię, że facet nie może sobie z tym poradzić.Jego duma jest urażona.Bierze więc trochęwłosów i paznokci, a ja nie byłam wstanie go powstrzymać, jakby nie było, był czarcem.Inie minęło wiele czasu, a pojawia się ten łobuz, czelc Izil, i twierdzi, że teraz należę do niegoi wykazuje przy tym wielką wyobraznię.Tak wielką:- To bardzo przykre - powiedziałem jedynie, nie mogąc wymyśleć nic lepszego.- Mogłam prawdopodobnie zdjąć z siebie ten czar czołgając się na brzuchu doGneezera, ale wolę już wyglądać w ten sposób, niż tak się upokarzać.Mażesz być pewien, żekiedyś wyrównam z nimi rachunki.A teraz nie jest tak zle.Nie majstrowali przynajmniejprzy mojej głowie.Ale się na mnie zemścili.Chodzi a to, że mogłabym jedynie poślubićbunhara, ale kto chciałby uprawiać seks z jaszczurem.Doskonale ją rozumiałem; domyślałem się też, że bunhar to takie stworzenie, którymona była tylko w połowie:- A nie ma możliwości, żeby jakiś inny, potężniejszy czart naprawił to wszystko izdjął ten czar? - Nie - pokręciła przecząco głową.- Po pierwsze oni wszyscy należą dobractwa i mają swój kodeks postępowania: Nawet kobiety.%7ładen z nich, żeby nie wiem, jakchciał, nie unieważni tego, co zrobił inny, bo jeśliby jeden to uczynił, wszyscy inni moglibypostąpić tak samo.I do czego by ich to doprowadziło? Rzeczywiście.- A żaden z nieoficjalnych nie może ci pomóc?- To mocny czar - ponownie pokręciła głową.Ci amatorzy mogą jedynie pogorszyćsytuację.Poza tym, jest coś takiego w tym czarze, co czyni go szczególnie trudnym dousunięcia.Kiedyś już tego próbowałam i właśnie wtedy wyrósł mi ten róg.To miwystarczyło.- Czy jest więcej podobnych do ciebie? - byłem autentycznie zainteresowany.Podobnych do mnie? Raczej nie.Przypuszczam, że są tacy, którzy posiadają jakieśczęści ciała bunhara i innych stworzeń.Może ich być kilka tuzinów w okolicy.Tu teren jestrozległy i niezbyt często się widujemy, a poza tym niektórzy z nich mają niezle pomieszanew głowie.A w ogóle to tworzenie odmieńców nie jest czymś powszechnym; my mamyjedynie służyć za przykład, rozumiesz?Rozumiałem doskonale i cieszyłem się, że jestem obywatelem tego miasta, że mamdość dużo wolności osobistej i że pozostaję w dobrych stosunkach z Tally Kokulem i rządemCharona.Czy myślałaś kiedyś o wyjezdzie stąd? - spytałem.- Podobno są takie miejsca, gdzieodmieńcy żyją razem.Pewnie byłoby ci tam znacznie.łatwiej.- O tak, jest takich miejsc sporo - przyznała.Ale to przecież tutaj są te gnoje, któretak mnie urządziły i tylko tutaj mogę to usunąć.albo zyskać szansę, żeby i c h usunąć.Poruszała przy tych słowach swymi ludzkimi ramionami i dłońmi, pozwalając mizauważyć, że każdy z jej palców zakończony był nie tyle paznokciem, co prawdziwym,zakrzywionym szponem. - No cóż, czas na mnie - powiedziałem, nie usprawiedliwiając się, a jedyniestwierdzając fakt.Czekał na mnie bowiem już wózek mający odwieść mnie do miasta.- Miłosię z tobą rozmawiało.A jak mi się uda nakryć tego twojego pana Gneezera z łapą w kasie,gwarantuję ci, że nie zapomnę przekazać go w ręce Mistrza Kokula.- To byłaby coś! - zachichotała złośliwie - przerwała na moment dla zaczerpnięciaoddechu, i dodała już łagodniej: - Słuchaj.Jeśli będziesz tu jeszcze kiedyś w okolicy, tozatrzymaj się i porozmawiaj ze mną.Większość ludzi traktuje mnie jak śmiecia.Od bardzodawna jesteś pierwszą osobą, która była dla mnie miła i potraktowała mnie jak.istotęludzką.- Zrobię to - przyrzekłem.Ruszyliśmy, każde w swoją stronę, ja jednak zatrzymałem się po chwili i zawołałem:- Hej.a jak masz na imię?- Darva - krzyknęła.- Ponieważ nie mam teraz rodziny, jestem po prostu tylko Darvą.Skręciła w boczną ścierkę i odeszła.Patrzyłem za nią, obserwując jej pełne gracjiruchy.Zapamiętałem też sobie imiona Gneezer i Izil.Pewnego dnia rozliczę się z nimi.Mijały miesiące, a ja coraz bardziej wrastałem w nowe otoczenie i z przyjemnościąwykonywałem swoją pracę.Zala nauczyła mnie pływać i korzystaliśmy często z ciepłychwód zatoki.Nauczyłem się również żeglowania, chociaż nie było mnie stać na kupienieżaglówki i byłem zmuszony pożyczać łodzie od innych.Zala pracując przy tkaniu,oszczędziła dość pieniędzy, byśmy mogli sobie kupić parę importowanych rowerów, jak sięokazało, z Cerbera
[ Pobierz całość w formacie PDF ]