[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Tessa! Pani Clare!.Ukochana żono mego ukochanego.Czyż naprawdę jest ci tak źle, dziecinko? Dlaczego w ten sposób zasłoniłaś swój ładny buziak? Czy kto cię pobił? Chyba nie on?– Ależ nie, nie! Zrobiłam to po prostu dlatego, żeby mnie mężczyźni nie zaczepiali.Zerwała ze wstrętem chustkę, która mogła nasuwać podobnie szalone przypuszczenie.– Nie masz nawet na sobie białego kołnierzyka! (Tessa zwykle w Talbothays ozdabiała suknię białym kołnierzykiem.)– Tak, Marianno.– Może go zgubiłaś po drodze?– Nie, nie zgubiłam go.Po prostu teraz nie dbam już o swój wygląd, dlatego go nie włożyłam.– I nie nosisz obrączki?– Owszem, noszę, ale nie przy ludziach.Uwiązałam ją na szyi na wstążeczce.Nie chcę, by ludzie wiedzieli, za kogo wyszłam za mąż, ani w ogóle, że jestem mężatką.Byłoby to w moim obecnym położeniu kłopotliwe.Marianna przez chwilę milczała.– Przecież jesteś żoną prawdziwego pana i wydaje mi się niesprawiedliwe, żebyś żyła w ten sposób.– Przeciwnie, sprawiedliwe, choć jestem bardzo nieszczęśliwa.– Jakże to? On się z tobą ożenił, a ty jesteś nieszczęśliwa?– Żony bywają czasem nieszczęśliwe, i to nie z winy mężów, ale z własnej.– Ty nie jesteś winna, kochanie.Jestem tego pewna.On także nie.Musi więc być w tym coś niezależnego od was obojga.– Marianno, moja droga, zrób mi tę łaskę i nie zadawaj mi pytań.Mój mąż wyjechał za granicę, a ja wydałam jakoś więcej pieniędzy, niż mi zostawił, dlatego przez pewien czas muszę powrócić do dawnej pracy.Nie nazywaj mnie, proszę, panią Clare, ale Tessa, tak jak przedtem.Czy naprawdę poszukują tu rąk do pracy?– O, tak, biorą każdego, kto się trafi, bo mało kto się zgłasza.Tu jest chuda rola, rodzi tylko zboże i brukiew.Choć sama tu pracuję, żal mi, że ktoś taki jak ty będzie tu też pracował.– Przecież byłaś równie dobrą mleczarką jak ja.– Tak, ale odkąd zaczęłam pić, wyszłam z wprawy.O, Boże, teraz to moja jedyna przyjemność! Jeżeli tu się zgodzisz, to każą ci wykopywać z ziemi brukiew, ja właśnie robię to samo, ale praca ta nie będzie ci się podobała.– Ach, wszystko jedno, byleby dostać jakieś zajęcie! Może przemówisz za mną?– Będzie lepiej, gdy przemówisz sama za siebie.– Więc dobrze.Ale, Marianno, pamiętaj, że jeżeli się tu zgodzę, to o nim nie piśniesz ani słowa.Nie chcę, by jego nazwisko tarzało się w błocie.Marianna, choć bardziej szorstka i gruboskórna od Tessy, była jednak dziewczyną, na której można polegać.Przyrzekła więc wszystko, o co ją Tessa prosiła.– Dziś mamy wieczór wypłaty – powiedziała – i gdybyś zaraz tam ze mną poszła, dowiedziałabyś się wszystkiego.Strasznie mi żal, że nie jesteś szczęśliwa, ale to pewnie dlatego, że jego tu nie ma.Gdyby tu był, nie czułabyś się nieszczęśliwą, choćby ci nawet nie dawał pieniędzy, a nawet gdyby cię traktował jak wyrobnicę.– To prawda.Poszły razem i wkrótce znalazły się na farmie wyglądającej żałośnie na skutek opuszczenia.Dokoła nie rosło ani jedno drzewo, o tej porze roku nie było zieleni na pastwiskach, nic prócz ugorów i rzepy zasadzonej na rozległych polach przedzielonych nierówno plecionymi żywopłotami.Tessa czekała przed domem farmera, zanim grupa robotników nie otrzymała wypłaty, po czym Marianna wprowadziła ją do wnętrza.Okazało się, że farmera nie ma w domu, lecz żona, zastępująca go tego wieczoru, zgodziła się bez trudu na przyjęcie do pracy Tessy, która zobowiązała się pozostać tu aż do kwietniowego święta Matki Boskiej.Kobiety obecnie rzadko kiedy zgłaszały się do robót w polu, lecz były poszukiwane ze względu na to, że płaciło im się mniej, mimo że pracowały nie gorzej od mężczyzn.Po podpisaniu umowy Tessie pozostało już tylko wyszukać sobie pomieszczenie; znalazła je w tym samym domu, którego szczytowa ściana ją ogrzała.Zdobyty zarobek był mizerny, w każdym razie zapewniał jej choć schronienie na zimę.Tego samego wieczoru zawiadomiła rodziców o swym nowym adresie, na wypadek gdyby do Marlott nadszedł list od męża.Nie przyznała się jednak do swego smutnego położenia w obawie, by go za to nie winili.Rozdział 43Marianna nic nie przesadziła nazywając farmę Flintcomb-Ash chudą rolą.Jedyną tłustą rzeczą na tej ziemi była Marianna, a i ona przybyła tu z innych stron.Spośród trzech rodzajów wsi: wsi rządzonych przez właścicieli, posiadających własny samorząd i takich, o które nie dba ani właściciel, ani one same (innymi słowami, spośród wsi zamieszkałych przez jednego dzierżawcę, wsi zamieszkałych przez dzierżawców wieczystych lub właścicieli samodzielnych niewielkich gospodarstw oraz należących do nieobecnych właścicieli), Flintcomb-Ash zaliczała się do rodzaju trzeciego.Ale Tessa zabrała się do pracy.Cierpliwość, ta mieszanina moralnej odwagi i fizycznej nieśmiałości, stała się jedną z bardziej charakterystycznych cech pani Angelowej Clare i cierpliwość ta dodawała jej sił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]