[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pasażerowie, którzy pozoÂstali przy życiu, zasiedli w jadalni do niewesoÅ‚ego posiÅ‚ku.Wszyscy z wyjÄ…tkiem jednego.- Powiedz panu Peabody, że siedzimy przy stole - rozkazaÅ‚ ClareÂmont Henry'emu, a kiedy kelner wyszedÅ‚, nachyliÅ‚ siÄ™ do gubernatora.- Choć Bóg mi Å›wiadkiem, że straciÅ‚em apetyt.- Ja też, puÅ‚kowniku, ja też.- WyglÄ…d gubernatora potwierdzaÅ‚ jego sÅ‚owa.Niepokój maluÂjÄ…cy siÄ™ na jego twarzy ubiegÅ‚ego wieczoru nie zniknÄ…Å‚, choć przeÂsÅ‚aniaÅ‚y go teraz bladość i zmÄ™czenie.Worki pod oczami nabiegÅ‚y mu krwiÄ…, a szczÄ™ka, ledwie widoczna spod wspaniaÅ‚ej siwej brody, wyraźÂnie obwisÅ‚a.Z minuty na minutÄ™ coraz mniej przypominaÅ‚ Buffalo Billa.- A cóż to za straszna, okropna podróż! - ciÄ…gnÄ…Å‚.- Ci żoÅ‚nierze, wszyscy ci wspaniali chÅ‚opcy zginÄ™li.Kapitan Oakland i porucznik Newell przepadli bez wieÅ›ci.a kto wie, być może i oni nie żyjÄ….Dalej doktor Molyneux.on też zginÄ…Å‚.MaÅ‚o tego, zostaÅ‚ zamordowany! A szeryf nie ma pojÄ™cia, kto.kto.o mój Boże! Możliwe nawet, że siedzi tu poÅ›ród nas.Morderca, ma siÄ™ rozumieć.- Dziesięć do jednego, że nie, gubernatorze - odezwaÅ‚ siÄ™ Å‚agodnie Pearce.- Dziesięć do jednego, że leży teraz na dnie kanionu.- SkÄ…d pan wie? - Zrozpaczony Fairchild potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- SkÄ…d to można wiedzieć? Ciekawe, co jeszcze nam siÄ™ przydarzy.- Tego nie wiem - odparÅ‚ szeryf.- Ale sÄ…dzÄ…c po minie HenÂry'ego, już coÅ› siÄ™ staÅ‚o.Kelner, który wÅ‚aÅ›nie wróciÅ‚, wyglÄ…daÅ‚, jakby zobaczyÅ‚ ducha.NerÂwowo otwieraÅ‚ i zaciskaÅ‚ dÅ‚onie.- Nie mogÄ™ go znaleźć, puÅ‚kowniku - wykrztusiÅ‚ ochryple.- To znaczy pastora.Nie ma go w sypialni.Gubernator Fairchild jÄ™knÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›no i wymieniÅ‚ spojrzenie z ClareÂmontem.Wzrok obu mężczyzn wyrażaÅ‚ te same zÅ‚e przeczucia.NatoÂmiast twarz Deakina byÅ‚a niczym wykuta w kamieniu, a jego oczy lodowate.Po chwili wiÄ™zieÅ„ odprężyÅ‚ siÄ™ i powiedziaÅ‚ niedbale:- Musi być gdzieÅ› w pobliżu.RozmawiaÅ‚em z nim piÄ™tnaÅ›cie minut temu.- ZauważyÅ‚em - wtrÄ…ciÅ‚ cierpko Pearce.- Ciekawe o czym?- O zbawieniu duszy - odparÅ‚ Deakin.- Nawet jak mu powiedziaÂÅ‚em, że mordercy dusz nie majÄ…, on.- Spokój! - uciÄ…Å‚ Claremont.Prawie krzyczaÅ‚.- Przeszukać pociÄ…g! - I chyba zatrzymać, puÅ‚kowniku?- Zatrzymać, majorze? Po co?- Tu siÄ™ dziejÄ… dziwne rzeczy, puÅ‚kowniku - wyjaÅ›niÅ‚ O'Brien.Nie próbowaÅ‚ nadać swoim sÅ‚owom jakiegoÅ› specjalnego znaczenia, to nie byÅ‚o konieczne.- Pastor albo jest w pociÄ…gu, albo nie.JeÅ›li nie, to musi być gdzieÅ› w pobliżu torów.Nie mógÅ‚ spaść do kanionu, bo ostatni minÄ™liÅ›my godzinÄ™ temu.Jeżeli przyjdzie nam go szukać na zewnÄ…trz, to bÄ™dziemy musieli siÄ™ cofnąć, a każda sekunda jazdy oddala nas.- Racja, Henry, zawiadom Banlona.Kelner wybiegÅ‚ z przedziaÅ‚u w kierunku lokomotywy, a gubernator, Claremont i O'Brien ruszyli w przeciwnÄ… stronÄ™.Deakin pozostaÅ‚ na miejscu - najwyraźniej nigdzie siÄ™ nie wybieraÅ‚.Marika spoglÄ…daÅ‚a na niego wzrokiem, który trudno byÅ‚oby okreÅ›lić jako przyjazny.Jej ciemne oczy byÅ‚y tak zimne, jak to tylko możliwe, a usta zaciÅ›niÄ™te.W koÅ„cu odezwaÅ‚a siÄ™ wrogim gÅ‚osem, doskonale pasujÄ…cym do jej miny:- Możliwe, że pastor jest chory, ranny albo nawet umiera.A pan sobie tak po prostu siedzi.Nie pomoże im pan w poszukiwaniach? Deakin rozparÅ‚ siÄ™ na krzeÅ›le, skrzyżowaÅ‚ nogi i zapaliÅ‚ krótkie cygaro.- Ja? - odparÅ‚ ze szczerym zdziwieniem.- W żadnym wypadku.Kim on dla mnie jest? Albo ja dla niego? Niech sobie wielebny idzie do diabÅ‚a!- To taki przemiÅ‚y czÅ‚owiek! - Trudno powiedzieć, co bardziej oburzyÅ‚o dziewczynÄ™: bezbożne sÅ‚owa Deakina czy jego nieczuÅ‚ość.- Przecież rozmawiaÅ‚ tu z panem.- Sam siÄ™ wprosiÅ‚.Niech teraz sam siÄ™ troszczy o siebie.- Pana to wcale nie obchodzi - stwierdziÅ‚a Marika powoli, z niedoÂwierzaniem.- WÅ‚aÅ›nie.- WiÄ™c jednak siÄ™ pomyliÅ‚am.Szeryf miaÅ‚ racjÄ™, on zna życie.Szkoda, że go nie posÅ‚uchaÅ‚am.Jest pan najwiÄ™kszym egocentrykiem i egoistÄ… pod sÅ‚oÅ„cem!- Lepiej siÄ™ wyróżniać czymkolwiek niż wcale - rzekÅ‚ Deakin z nieodpartÄ… logikÄ….- A w zwiÄ…zku z tym przypomniaÅ‚o mi siÄ™ coÅ› naprawdÄ™ wybornego.- WstaÅ‚.- Whisky gubernatora.Zdaje siÄ™, że skoro wszyscy sÄ… zajÄ™ci, nareszcie mam okazjÄ™ siÄ™ poczÄ™stować.WyszedÅ‚ na korytarz i minÄ…Å‚ sypialnie gubernatora i Mariki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]