[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.zawsze wygrywa ten, który ma silniejszą wolę.Zastraszenie zawsze prowadzi do klęski.Kula trafiła Hendrique'a nad prawym okiem, a ramię Mike'a w tym samym prawie momencie odrzuciło w bok lufę strzelby.Hendrique runął na skrzynie i zsunął się po nich na ziemię, nadal z wyrazem niedowierzania w szklistych już oczach.Graham wyjął mu z ręki spasa, wymierzył w ścianę i nacisnął spust.Tynk i cegły rozprysnęły się na boki, gdy pocisk wybił w ścianie poszarpany otwór.Sabrina zbladła.— Raz na wozie, raz pod wozem — mruknął rzucając broń na ciało Hendrique'a.Przez chwilę myślała, że chce ją objąć, ale poklepał ją tylko po ramieniu.— Świetnie się spisałaś, partnerko.Patrzyła jak idzie do wyjścia i uśmiechnęła się — trudno to nazwać komplementem, ale zawsze był to jakiś początek.Rozdział dwunasty— Gdzie Graham? — spytał Philpot stukając nerwowo piórem w tarczę stojącego na biurku zegara.— Daję głowę, że specjalnie się spóźnia.Whitlock i Sabrina spojrzeli na siebie porozumiewawczo — to samo im przyszło na myśl.Oni oboje zjawili się w budynku ONZ w odstępie paru minut, kwadrans przed terminem spotkania, a Graham, jak zwykle nonkonformista, miał już piętnaście minut spóźnienia.Obserwując narastającą wściekłość szefa, Sabrina zakryła usta dłonią, by nie roześmiać mu się w twarz.— Bezczelność nie jest zabawna — warknął, nie patrząc na nią.— Całkowicie się zgadzam — odparła z wyrazem śmiertelnej powagi na twarzy.— Kawy, szefie? — zaproponował Whitlock podchodząc do ekspresu.— Nie.I przestań łazić jak szczęśliwy tatuś czekający na rozwiązanie.Whitlock opadł na sofę obok Sabriny.Rozbłysło światło intercomu i Philpot wcisnął czym prędzej klawisz.— Tak?— Pan Graham jest tutaj.— Osobiście? — glos Philpota ociekał sarkazmem.— Tak, proszę pana — padło niepewnie po chwili wahania.— Dzięki, Sarah — szczęknął intercom i Philpot użył pilota, by otworzyć drzwi w ścianie.W otworze pojawił się Mike z kartonowym pudłem pod pachą.— Miło że wpadłeś — powitał go Philpot, zamykając wejście.— Przepraszam za spóźnienie, ale dziesięć minut zajęło mi przepchnięcie tego przez straż na dole — stuknął w pudło.— Masz cały dzień na zakupy.— To prezent dla Sabriny — przerwał mu Mike, nie dopuszczając do kolejnego monologu na temat dyscypliny.— Dla mnie? — szeroko otwarta oczy.Graham umieścił pudło na stoliku między fotelami, a teczkę, którą trzymał razem z mm, na biurku Philpota, obok raportów Whitlocka i Sabriny.— Co tam jest? — Sabrina nie ukrywała ciekawości.— Otwórz, to się dowiesz.— Mogę, szefie? Zanim zaczniemy.Zadzwonił telefon, toteż Philpot machnął przyzwalająco ręką, podnosząc jednocześnie słuchawkę — był to jedyny sposób, by mógł swobodnie porozmawiać.Otwarła wieko i zajrzała, po czym cofnęła się przerażona, prawie wchodząc Whitlockowi na kolana.— Co tam jest? — zainteresował się ten ostatni, bezskutecznie próbując zajrzeć jej przez ramię.Graham wyjął z pudła metalową klatkę i Sabrina wlazła Whitlockowi na kolana.— Błagam, Mike, zabierz to! — jęknęła.— Przecież to tylko chomik — zdziwił się C.W.Odwróciła się, zasłaniając twarz rękoma.— Mike, zabierz to, do diabła — poprosiła.Graham wsadził klatkę w pudło i postawił je na fotelu, po czym wyjaśnił Whitlockowi.— Jako dzieciak miała złe doświadczenia ze szczurami, co pozostawiło w niej głęboko zakorzeniony strach przed gryzoniami.— Nigdy o tym nie wspominałaś — mruknął Whitlock.Nic nie odpowiedziała, wpatrując się we własne dłonie.— Nie sądzę, żeby sama zdawała sobie sprawę, jak silna jest fobia dopóki nie pogadaliśmy o tym w trakcie lotu do domu.W Jugosławii prawie ją to zabiło.Opowie wam o tym we właściwym czasie, a nie widziałem najmniejszego powodu, by wciągać w to kogokolwiek poza naszą czwórką.— Mike spojrzał w końcu na dziewczynę.— Następnym razem to może naprawdę doprowadzić do śmierci któregoś z nas.Jak ci mówiłem w samolocie, to wszystko jest sprawą umysłu i nie uda ci się rozwiązać problemu, unikając go, i mając nadzieję, że sam zniknie z czasem.Jedynym sposobem jest konfrontacja.Szczury nie są specjalnie miłe jako maskotki w domu, toteż wybrałem chomika.Głównie dlatego, że mieliśmy kiedyś jednego.To znaczy Mikey miał.Wiesz jak go nazywał: “Quarterback".Staraliśmy się mu wytłumaczyć, że to niezbyt odpowiednie imię dla chomika, ale się uparł.Kochał tego zwierzaka.Wielokrotnie w nocy, gdy szło się go przykryć, chomik spacerował sobie po poduszce, albo spał razem z nim.Kiedyś byliśmy w restauracji i naturalnie wylazł w środku posiłku z kieszeni Mike'ya i zaczął wędrować po stole.Nigdy w życiu tak szybko nie płaciłem rachunku.Wszystko, o co proszę, to żebyś dała mu szansę.Obserwuj go, spróbuj zrozumieć, a obiecuję ci, że on pomoże przezwyciężyć twój strach.Zgoda?— Zgoda — odparła cicho.Zapadła nagła cisza, toteż zwrócili uwagę na szefa, który skończył w międzyczasie rozmowę i przeglądał ich raporty.Whitlock odchrząknął i Philpot uniósł głowę, sięgając automatycznie po fajkę.— Nie zatrzymam was długo — oznajmił — ale sądzę, że wszyscy jesteście zainteresowani ostatecznymi losami całej sprawy.Na podstawie zeznań Leitziga miejscowa policja dokonała sporych aresztowań i sądzę, że tę kwestię możemy uznać za zamkniętą.Zakłady są czyste.Rząd Niemiec obiecał dokładną weryfikację zabezpieczenia fabryki i nie wątpię, że parę głów poleci, zanim się ona skończy.— A moja oficjalna osobowość? Odkrycie na samym początku, że jest fałszywa, mogło położyć całą operację — stwierdził C.W.— Racja, ale nie widzę powodów, by ją zmieniać na przyszłość.Zdarzył się przypadek jeden na milion.Nigdy dotąd nic takiego się nie wydarzyło i wątpię, by wydarzyło się potem.Wiecie, jak ważną rzeczą jest, by wszystkie legendy były tak autentyczne, jak to jest tylko możliwe.Naturalnie poinformuję o wszystkim sekretarza generalnego, ale nie sądzę, by potrzebne były jakieś zmiany — Philpot stuknął w gazetę.— Napisałeś niezły artykuł, ale nigdy nie sądziłem, że jesteś przeciwnikiem energii atomowej.— Windscale, Denever, Three Mile Island, Czarnobyl.Mówili za każdym razem, że to się nie może zdarzyć.Ilu jeszcze musi zginąć, by udowodnić, że się pomylono?— To ostatni akapit w tym artykule — mruknął Philpot, zamykając gazetę.— I dokładnie podsumowuje moje odczucia.— Teraz wy — Philpot zwrócił się do Mike'a i Sabriny.— Dziś dostałem wyniki waszych badań i tak jak sądziliśmy, dawka promieniowania, jaką otrzymaliście, jest niewielka.Większa nieco w twoim, Mike, przypadku, głównie przez pobyt w wagonie, ale nie ma się czym martwić.— A Milchan? — zapytał Graham.— Jego wyniki przyszły wczoraj.Zostało mu najwyżej sześć tygodni i nic nie można dla niego zrobić.Wracając do sprawy — przerwał zapalając fajkę — nacisnąłem KGB, by doszli prawdy o Wernerze i dziś rano przyszedł wreszcie telex z Moskwy.Podam wam to, co najważniejsze, bez komentarzy.Naprawdę nazywał się Aleksiej Łubanow i urodził się w Mińsku w 1941 roku.W wieku siedemnastu lat został zwerbowany i przeszedł zwyczajowy, dziesięcioletni program treningowy, przygotowujący do roli tajnego agenta za granicą.Trenowano go w Gatczynie i Prachowce, a po raz pierwszy jako Stefan Werner pojawił się w 1967 roku w Brazylii.Mówił płynnie po portugalsku i bez problemów otrzymał posadę w jednym z towarzystw transportowych w Rio.Po roku był szefem tego towarzystwa, po czym wyjechał z Brazylii i kupił udziały podupadłej niemieckiej linii żeglugowej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]