[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamiany takie stawały się powodem(najzabawniejszych wydarzeń.Przybijaliśmy do wszystkich portówŚródziemnego Morza i wszędzie oczekiwały nas nowe uroczystości.W czasie tych rozrywek zacząłem dwudziesty rok życia: Toledomiał dziesięć lat więcej.Wielki mistrz mianował go wielkim baillim i nadał mu subpriorat Kastylii.Opuścił Maltę okryty tymi nowymi zaszczytami i namówił mnie, abym towarzyszył mu w podróży po Wło-szech.Wsiedliśmy na okręt i szczęśliwie przybyliśmy do Neapolu.Nieprędko byśmy stamtąd wyjechali, gdyby powabny Toledo był takłatwy do zatrzymania, jak łatwo dawał się chwytać w sieci pięknychkobiet; ale przyjaciel mój w wysokim stopniu posiadał sztukę porzuca-NASK IFPUG528Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UGnia kochanek, nie zrywając z nimi dobrych stosunków.Opuścił więcmiłostki neapolitańskie dla przyjęcia nowych więzów kolejno we Flo-rencji, Mediolanie, Wenecji, Genui, tak że dopiero następnego rokuprzybyliśmy do Madrytu.Gdy tylko znaleźliśmy się w stolicy, Toledo poszedł przedstawićsię królowi, następnie zaś, wziąwszy najpiękniejszego konia ze stajni swego brata, księcia Lermy, kazał osiodłać dla mnie drugiego, niemniej pięknego, i pojechaliśmy na Prado zmieszać się z czeredą galopującą przy drzwiczkach kobiecych powozów.Przepyszny pojazd zwrócił naszą uwagę.Była to otwarta kareta, wktórej siedziały dwie kobiety w na pół żałobnym stroju.Toledo poznałdumną księżniczkę Avila i podjechał, aby się z nią przywitać.Druga z kobiet odwróciła się ku niemu; nie znał jej wcale i zdawał się być oczarowany jej pięknością.Nieznajomą tą była piękna księżna Medina Sidonia, która porzu-ciwszy domowe zacisze, wracała do świata.Poznała dawnego swegowięźnia i położyła palec na ustach, dając znak, abym nie wydał jej tajemnicy.Następnie obróciła piękne swe oczy na Toleda, którego twarz wyrażała powagę i nieśmiałość, jakiej w nim dotąd nie widziałem przy żadnej kobiecie.Księżna Sidonia oświadczyła, że nie wejdzie już w powtórne związki; księżniczka Avila zaś, że nigdy nie pójdzie za mąż.Wobec tak nieodmiennie obranych postanowień, kawaler maltańskiwłaśnie w sam czas przybywał.Obie damy nader mile przyjęły Toleda, który z wdzięcznością podziękował im za łaskę, księżna Sidonia zaś, udając, że mnie po raz pierwszy wiidzi, potrafiła zwrócić na mnie uwagę swej przyjaciółki.Tym sposobem utworzyliśmy dwie pary, któreciągle spotykały się podczas wszystkich rozrywek stolicy.Toledo –kochany po raz setny w życiu, zakochał się po raz pierwszy.Ja stara-łem się składać hołdy pełne poszanowania u stóp księżniczki Avila.Zanim jednak przystąpię do historii moich stosunków z tą damą, muszę powiedzieć wam kilka słów o położeniu, w jakim naówczas się znajdowała.Książę Avila, ojciec jej, umarł podczas naszego pobytu na Malcie.Śmierć człowieka am-bitnego zawsze wielkie na ludziach wywiera wrażenie, jego upadek wzrusza ich i zadziwia.Pamiętano w Madrycie in-fantkę Beatrycze i tajemny jej związek z księciem.Zaczęto mówić osynu, na którym miały spoczywać dalsze losy tej rodziny.Spodziewano się, że testament nieboszczyka objaśni tę tajemnicę, ale powszechne oczekiwania spełzły na niczym, testament bowiem niczego nie wyja-NASK IFPUGZe zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG529śnił.Dwór milczał, tymczasem zaś dumna księżniczka Avila weszła wświat wynioślejsza, bardziej gardząca zalotnikami i stanem małżeńskim niż kiedykolwiek.Chociaż urodziłem się z dobrej szlacheckiej rodziny, atoli w poję-ciach hiszpańskich nie mogła istnieć żadna równość między mną aksiężniczką, do której mogłem tylko zbliżyć się jako młody człowiek szukający opieki dla wyrobienia sobie losu.Toledo był niejako ryce-rzem pięknej Sidonii, ja zaś jakby koniuszym jej przyjaciółki.Służba taka nie była dla mnie nieprzyjemna; mogłem, nie zdradza-jąc mojej namiętności, uprzedzać wszelkie chęci zachwycającej Manu-eli, wypełniać jej rozkazy, słowem, wyłącznie poświęcić się na jejusługi.Wiernie pilnując skinień mojej władczyni, strzegłem się, aby żaden wyraz, spojrzenie lub westchnienie nie wydały uczuć mego serca.Obawa, by jej nie ubliżyć i nie narazić się na zakaz widywania, jaki łatwo mógł po tym nastąpić, dodawała mi siły w opanowywaniu mojejnamiętności.Księżna Sidonia starała się o ile możności podnieść mnie w oczach swej przyjaciółki, ale łaski, jakie otrzymywała dla mnie,ograniczały się jedynie do kilku przyjaznych uśmiechów, wyrażających zimną przychylność.Stan taki trwał przez przeszło rok.Widywałem księżniczkę w ko-ściele, w Prado, odbierałem jej rozkazy na cały dzień, ale nigdy noga moja nie postała w jej domu.Pewnego dnia kazała mnie do siebieprzywołać.Zastałem ją nad krosnami, otoczoną orszakiem służebnic.Wskazawszy mi krzesło, spojrzała na mnie wyniośle i rzekła:– Senor Avadoro, ubliżyłabym pamięci mych przodków, którychkrew płynie w moich żyłach, gdybym nie użyła całej wziętości mojejrodziny do wynagrodzenia usług, jakie codziennie mi wyświadczasz.Wuj mój, książę Sorriente, uczynił mi też samą uwagę i ofiaruje cimiejsce pułkownika w pułku jego nazwiska.Spodziewam się, że nieodmówisz mu zaszczytu przyjęcia tej godności.Zastanów się.– Pani – odpowiedziałem – połączyłem moją przyszłość z losemkawalera Toledo i nic pragnę innych godności oprócz tych, które onsam dla mnie otrzyma.Co zaś do przysług, jakie mam szczęście co-dziennie waszej książęcej mości wyświadczać, najsłodszą dla mnie nagrodą będzie pozwolenie, abym ich nie przerywał.Księżniczka nic mi na to nie odrzekła, tylko lekkim skinieniemgłowy dała znak, że mogę odejść.W tydzień potem znowu przywołano mnie do dumnej księżniczki.Przyjęła mnie podobnie jak za pierwszym razem i rzekła:NASK IFPUG530Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG– Senor Avadoro, nie mogę do nie mogę dopuścić do tego, abyśmiał przewyższyć we wspaniałomyślności Avilów, Sorrientów i innychgrandów należących do mojej rodziny.Mam zamiar przedstawić cinowe widoki korzystne dla twego szczęścia.Pewien szlachcic, którego rodzina przywiązana jest do naszego rodu, zyskał znaczny majątek wMeksyku.Ma córkę jedynaczkę i daje jej w posagu milion.Nie pozwoliłem dokończyć księżniczce tych słów i powstawszy, zniejakim oburzeniem odparłem:– Chociaż krew Avilów i Sorrientów nie płynie w moich żyłach,serce jednak, jakie we mnie bije, za wysoko jest umieszczone, aby milion mógł do niego dosięgnąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl